Rynek nieruchomości w Toronto przeżywa głęboki kryzys. Ceny mieszkań spadły w ciągu roku o ponad 30%, co oznacza kłopoty dla właścicieli, którzy kupowali nieruchomości po zawyżonych cenach lub liczyli na to, iż wynajem pokryje ich rachunki.
Jak wynika z danych rynkowych, średnia cena mieszkania w Toronto wynosi w tej chwili 710 724 dolary, co oznacza spadek o 7,3% w skali roku. To wywołuje efekt domina – wielu właścicieli domów i mieszkań odkrywa, iż wartość ich nieruchomości jest niższa niż zaciągnięty kredyt hipoteczny.
Coraz więcej osób znajduje się w sytuacji tzw. ujemnego kapitału – potocznie mówi się, iż są „pod wodą”. Oznacza to, iż sprzedaż nieruchomości nie wystarczyłaby na spłatę zadłużenia.
Kredyt drożeje, czynsze maleją
Równocześnie spadają ceny wynajmu. Średni czynsz w Toronto obniżył się do najniższego poziomu od 32 miesięcy – w tej chwili wynosi 2589 dolarów miesięcznie. Właściciele, którzy liczyli na zyski z wynajmu, coraz częściej dopłacają do kredytów, podatków i utrzymania nieruchomości.
– jeżeli twoje miesięczne wpływy z wynajmu nie pokrywają kosztów kredytu, opłat i podatków, to tracisz pieniądze każdego miesiąca – ostrzega Doug Hoyes, doradca finansowy.
Według niego problem dotyczy szczególnie osób, które niedawno odnowiły umowy kredytowe. Często oznaczało to wzrost miesięcznej raty choćby o 1000 dolarów. Aż 30% Kanadyjczyków deklaruje dziś, iż inwestowanie w apartamenty przestało być opłacalne.
Czy sprzedaż to rozwiązanie?
Wielu właścicieli rozważa sprzedaż nieruchomości, ale eksperci ostrzegają, iż może to przynieść jeszcze większe straty. jeżeli wartość mieszkania jest niższa niż suma długu, trzeba będzie z własnej kieszeni pokryć różnicę.
– jeżeli twoje mieszkanie warte jest mniej o 200 tys. dolarów niż twój dług hipoteczny, to właśnie tyle musisz dopłacić bankowi – mówi Hoyes. W niektórych przypadkach prowadzi to do bankructwa.
Co robić?
– Przede wszystkim trzeba działać i nie ignorować sytuacji – mówi Radha Maharaj, ekspertka finansowa z Uniwersytetu w Toronto. – Trzeba dokładnie przeanalizować dochody i wydatki, a następnie poszukać możliwości zwiększenia przychodów lub ograniczenia kosztów.
Jeśli spłata rat staje się problemem, Maharaj radzi skontaktować się z bankiem. Możliwe są negocjacje warunków kredytu: wydłużenie okresu spłaty, tymczasowe obniżenie rat lub płatność samych odsetek.
Jej zdaniem sprzedaż nie zawsze jest koniecznością. – jeżeli jesteś młody, masz stabilne dochody i możesz przeczekać ten trudny okres – nie sprzedawaj. Ale jeżeli zbliżasz się do emerytury lub grozi ci utrata pracy, warto przeliczyć, czy dalsze trzymanie nieruchomości ma sens.
Trzy pytania i zimna kalkulacja
Doug Hoyes radzi, by właściciele zadali sobie trzy najważniejsze pytania:
- Kiedy kończy się moja obecna umowa kredytowa?
- Ile naprawdę warte jest moje mieszkanie?
- Ile kosztuje mnie jego utrzymanie?
– Najgorsze, co można zrobić, to udawać, iż wszystko będzie dobrze – ostrzega. – Rynek się zmienia, ceny spadają, a mieszkań na sprzedaż przybywa. Trzeba stawić czoła faktom.
Zarówno Hoyes, jak i Maharaj podkreślają, iż emocje często przesłaniają ocenę sytuacji. – Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak bardzo pieniądze są powiązane z emocjami – mówi Maharaj. – Ale w końcu musimy iść naprzód.