Cień przeszłości: dramat w sercu bohaterki

newskey24.com 3 dni temu

Cień przeszłości: dramat w sercu Katarzyny

Katarzyna siedziała w domu, otoczona nawykową ciszą małego miasteczka Sosnowica. Rutynowe dni urlopu macierzyńskiego zlewały się w monotonny kalejdoskop kołysanek i domowych obowiązków. Ale każdego wieczoru z niecierpliwością wyczekiwała powrotu męża, Tomasza, by choć na chwilę dotknąć świata poza ich przytulnym mieszkaniem. Tego dnia wrócił później niż zwykle, ze zmęczonym, ale dziwnie zamyślonym spojrzeniem.

— Jak minął dzień w pracy? — zapytała Katarzyna, jak zawsze z lekkim uśmiechem, mając nadzieję usłyszeć coś, co ożywi jej monotonny dzień.

Tomasz zastygł, jakby dobierał słowa. Jego milczenie zawisło w powietrzu, ciężkie jak burzowa chmura.

— Wyobraź sobie, jakie bywają zbiegi okoliczności — w końcu wydukał, nerwowo się uśmiechając. — Nie bez powodu mówią, iż nasze miasteczko to jedna wielka wieś!

— O czym ty mówisz? — Katarzyna zaniepokoiła się, czując, jak zimny dreszcz przebiega jej po plecach.

— Do pracy przyszła nowa. Kiedy ją zobaczyłem, po prostu oniemiałem. To Iza, wyobrażasz sobie? Iza Nowak!

Katarzyna poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy. To imię, jak echo z przeszłości, uderzyło ją prosto w serce, przywracając wspomnienia, które tak gorliwie starała się pogrzebać. Siedem lat temu, gdy pierwszy raz spotkała Tomasza, był inny — wesoły, otwarty, ale niedostępny. Jego serce należało do kogoś innego — do Izy, tej samej, której imię teraz wywołało w jej duszy burzę.

Wtedy Katarzyna nie śmiała się wtrącać. Szanowała cudze uczucia, bojąc się zniszczyć czyjeś szczęście. Ich drogi przecięły się dzięki wspólnemu przyjacielowi, i czasem łapała się na tym, iż ukradkiem podziwia Tomasza. Wydawał się ideałem: dobry, charyzmatyczny, z ciepłym uśmiechem. Myślała, jakie szczęście ma jego dziewczyna, i marzyła, by spotkać kogoś podobnego. Ale pewnego dnia Tomasz pojawił się sam, bez Izy, z gasnącym spojrzeniem. Okazało się, iż się rozstali — z jej inicjatywy.

Katarzyna szczerze współczuła, ale w głębi duszy nie mogła powstrzymać radości. To była jej szansa. Nie spieszyła się, czekała, by upewnić się, iż rozstanie było ostateczne. Po kilku miesiącach zaprosiła Tomasza na kolację. Tak zaczęła się ich historia. gwałtownie znaleźli wspólny język, a niedługo między nimi zaiskrzyło. Dwa lata później wzięli ślub, a po kolejnych trzech urodziła im się córeczka, z którą Katarzyna teraz spędzała czas na macierzyńskim.

Ale Iza… Iza była tą, przez którą Tomasz kiedyś cierpiał. Tą, której miejsce zajęła Katarzyna. Przez wszystkie te lata bała się, iż ich miłość to tylko sposób, by uciec od przeszłości. Miała nadzieję, iż z czasem uczucia Tomasza stały się prawdziwsze, ale teraz, gdy jej imię znów zabrzmiało w ich domu, dawne lęki odżyły ze zdwojoną siłą.

— No proszę — wykrztusiła tylko Katarzyna, starając się ukryć drżenie w głosie. — Jak się miewa?

Tomasz wzruszył ramionami, odwracając wzrok.

— Nie gadaliśmy za dużo. Przywitaliśmy się i tyle.

— Jest zamężna? — spytała, czując, jak ściska ją w gardle.

— Nie wiem — w jego głosie zabrzmiało rozdrażnienie. — I mnie to nie obchodzi. Przywitaliśmy się, uśmiechnęli, i koniec. Co ja mam z tym wspólnego?

Ale Katarzyna widziała, iż nie jest szczery. Jego słowa brzmiały jak usprawiedliwienie — nie tylko dla niej, ale i dla samego siebie. Zazdrość, jak trucizna, rozlewała się po jej żyłach. A co, jeżeli Iza go odbierze? Co, jeżeli dawne uczucia znów wybuchną? Pamiętała, jak bardzo Tomasz kochał Izą. To było prawdziwe, wszechogarniające uczucie.

Tomasz oczywiście kłamał. Był ciekaw, jak potoczyło się życie byłej. I, szczerze mówiąc, cieszył się, iż ją widzi. Coś się w nim poruszyło, gdy ich spojrzenia się spotkały. Nie, kochał Katarzynę i ich córkę. Nie zamierzał robić niczego, co mogłoby ją zranić. Ale nagle zdał sobie sprawę, iż z niecierpliwością czeka na jutro, by znów zobaczyć Izą. Tak tylko porozmawiać, nic więcej. Czy to było coś złego?

Widząc niepokój Katarzyny, Tomasz próbował ją uspokoić przed wyjściem:

— Postaram się dziś wrócić wcześniej, mam większość zadań skończonych. Przygotujesz coś dobrego?

— Oczywiście — wymusiła uśmiech.

— Kocham cię.

— Ja ciebie też — odpowiedziała, ale jej głos zadrżał.

Gdy drzwi za Tomaszem się zamknęły, uśmiech zniknął z jej twarzy. Nigdy nie mówił „kocham cię” przed wyjściem. Czy to był zły znak? A może wręcz przeciwnie? Mówią, iż mężczyźni zaczynają okazywać uczucia, gdy gryzie ich poczucie winy. Ta myśl nie dawała Katarzynie spokoju.

Próbowała się zająć córeczką, która właśnie się obudziła. Ale niepokój nie ustępował.

W pracy Tomasz znów spotkał Izą.

— Cześć, świetnie wyglądasz — uśmiechnęła się, a jej oczy zabłysły.

— Ty też — odparł, czując, jak coś się w nim zaciska.

— Może zjemy razem obiad? Trochę pogadamy.

— Czemu nie…

Tomasz wiedział, iż to niewłaściwe. Powinien od razu postawić granice. Ale z drugiej strony… Co złego w zwykłym obiedzie z koleżanką z pracy? Zatrzymali się w kawiarni, rozmawiając o wszystkim, jakby te siedem lat rozłąki nigdy nie istniało. Tomasz dowiedział się, iż Iza jest niezamężna, nigdy nie znalazła swojej drugiej połówki.

— Wiesz, po paru latach żałowałam naszej decyzji — przyznała. — Ale ty już byłeś zajęty.

— To ty mnie rzuciłaś — przypomniał z lekkim wyrzutem.

— No cóż, byłam głupia — zaśmiała się. — Teraz bym cię nie puściła.

W powietrzu zawisło napięcie. Tomasz czuł, jak emocje go zalewają. Dawno nie czuł takiego podniecenia. Ich miłość z Katarzyną była silna, lecz… zwyczajna. Po narodzinach córki romantyzm zniknął, pozostała tylko przyzwyczajona czułość. A teraz nagle poczuł dawno zapomnCzuł, iż stoi na krawędzi przepaści, ale jedno spojrzenie na zdjęcie córeczki w portfelu przypomniało mu, dlaczego warto walczyć o to, co już ma.

Idź do oryginalnego materiału