**Dziennik – Nieznana data**
Znowu ta impreza u sąsiadów z góry! Trzecia w nocy! – Zosia szturchnęła śpiącego spokojnie Darka. – Słyszysz? Znowu darzą się jak opętani! Idź coś zrób!
– Zośka, tak dobrze mi się spało, po co mnie budzisz? Jutro mam trasę – zamruczał półprzytomnie Darek. – Zaraz się rozchodzą, śpij.
Gdy tylko próbował ułożyć się wygodniej, żona boleśnie uderzyła go łokciem w bok.
– Mężczyzna z ciebie czy co? – syknęła. – Idź i ucisz te małolaty! Jutro spotykam się z dziewczynami. Jak na złość przyjdzie Kinga i znowu będzie się chwalić swoimi ustami po „wypełniaczach” i „korekcji” nosa. A ja? Mam się pokazać z opuchniętą twarzą? Kinga już po trzydziestce, a ani jednej zmarszczki!
– Bo jej mąż jest chirurgiem plastycznym, a nie kierowcą ciężarówki, Zośka – próbował ją uspokoić Darek. – A ty i bez tych kaczych dziobów jesteś piękna. Poza tym, cały czas siedzisz w salonach urody, można powiedzieć, iż masz tam stały meldunek.
Ale Zosia wpadła w jeszcze większą złość. Usiadła na łóżku i spojrzała na niego z wściekłością.
– Żartujesz sobie?! Dwa razy w tygodniu u kosmetyczki to według ciebie luksus? Też chcę takie usta i nos! A futro? Kiedy mi kupisz norkę, co?!
– Przecież niedawno spłaciłem kredyt za twoje mieszkanie, które kupiłaś przed ślubem, a jeszcze długi za twój samochód. Umawialiśmy się: najpierw auto, potem futro. O co ci chodzi?
– A swojej mamie kupiłeś kurtkę puchową! – nie ustępowała Zosia.
– Bo wszystkie pieniądze wydała na leki, a emeryturę ma małą. Poza tamta kurtka wcale nie była droga.
Darek chciał ją przytulić, ale żona była zbyt wściekła.
– Futra mi nie kupisz, operacji nie sfinansujesz, to przynajmniej zadbaj, żebym się wyspała! Idź i zajmij się tymi gówniarzami!
Darek zrozumiał, iż Zosia nie da mu spokojnie spać. Czując dziwną winę, sięgnął po dres.
…Pięć lat temu nikt z jego znajomych nie uwierzyłby, iż ożeni się z arogancką koleżanką z klasy. Choć kochał Zosię od dziewiątej klasy, ona nigdy nie odwzajemniała jego uczuć, wybierając przystojniejszych i bogatszych chłopaków. choćby gdy skończył technikum i znalazł dobrą pracę, Zosia na zjeździe klasowym choćby na niego nie spojrzała. Chwaliła się, iż zaręczy się z synem bogacza. Darek połknął tę zniewagę, ale nie pokazał po sobie nic.
Pół roku później stał się cud – Zosia zadzwoniła do niego znikąd i zaproponowała spotkanie. Oczywiście, był w siódmym niebie.
– Dobrze wyglądasz. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Chcesz coś zjeść?
Siedziała przy stoliku, na którym już stały dwie kawy i ciastka. Darek był zdumiony taką zmianą, a w sercu zrodziła się iskra nadziei.
Ta kolacja zakończyła się śniadaniem w jej mieszkaniu. Dwa dni później Zosia oznajmiła, iż rzuciła swojego bogacza dla Darka.
– Coś tu nie gra – powiedziała wtedy Danuta, jego matka. – Dlaczego teraz? Ty biegałeś za nią latami, a ona cię tylko upokarzała. Nie zauważałeś innych dziewczyn. Ola z naszego bloku wciąż za tobą tęskni, a tobie wszystko jedno. Szkoda takiej dziewczyny: miła, ładna, pracowita.
– Mamo, serce nie sługa. Kocham Zosię.
– No to patrz, nie moja sprawa. Nie będę się wtrącać, ale pamiętaj – pokaże ci, jaka jest. Wtedy nie narzekaj.
Danuta jakby *w wodę patrzyła*. Dwa miesiące po ślubie Zosia oznajmiła, iż jest w ciąży. Ale coś się nie zgadzało – termin. Darek zorientował się, gdy z ciekawości zajrzał do książeczki ciążowej i zrozumiał, iż został oszukany.
– Byłaś w ciąży już na naszej pierwszej randce! – krzyczał, czerwony z wściekłości.
– Nie wiedziałam, iż jestem w ciąży, termin był mały – skłamała Zosia. – Potem bałam się przyznać.
– Więc twój eks cię rzucił, a ty chciałaś podrzucić mi cudze dziecko! Mama miała rację!
– Twoja mama zawsze patrzy na mnie, jakbym ją okradała!
– Patrzy tak, jak zasługujesz! I nie mów nic o mojej matce, jasne?!
Darek stał w środku pokoju, gotowy zapaść się pod ziemię ze wstydu. Zosia drżała ze strachu przed rozwodem i wyobrażała sobie, jak jej zamężne przyjaciółki śmieją się z niej. Nie mogła tego znieść. W jej głowie zrodził się plan.
– Ał! Boli!
Zosia krzyknęła i złapała się za brzuch. Darek przeraził się i zapomniał o gniewie.
– Co ci jest? Gdzie boli?
– Brzuch! Brzuch! To przez ciebie! Nie mogę się denerwować! – Zosia zwijała się z udawanego bólu, szokując Darka.
Wezwał taksówkę i zawiózł żonę do szpitala. Stał pod oknami izby przyjęć, aż przepędził go portier.
Zosia w międzyczasie pozbyła się dziecka, płacąc sporą sumę, a mężowi powiedziała, iż to poronienie.
– Wybacz mi, Zosieńko, i ja ci wybaczam – Darek wsunął jej na rękę złoty bransoletkę na znak zgody. – Zacznijmy od nowa?
– Zgoda – Zosia podziwiała prezent, a potem rzuciła haczyk. – Jak wyjdę ze szpitala, musimy pomyśleć o moim samochodzie. Żebym nie musiała czekać na taksówkę, gdy będę rodzić twoje dziecko.
Darek się uśmiechnął – myśl o dziecku rozgrzała mu serce.
– Dobrze, będziesz miała auto.
By zarobić więcej, rzucił ulubioną pracę i zatrudnił się jako kierowca tirów. Brał dodatkowe kursy, by zaspokoić żądzę żony. Teraz, senny, szedł po schodach na trzecie piętro.
– Chłopaki, zróbcie ciszej, bo już kilka nocy nie śpimy – Darek spojrzał na grupę pijanych nastolatków. Stali na klatce i palili.
– A co ci do tego, wujek? – burknął najwyższy. – Spadaj, póki cały.
– Jak można tak rozmawiać ze starszymi? Gdzie twoi rodzice?
– WyjechaliDarek spojrzał w górę, gdzie przez rozmyte od bólu oczy dostrzegł migoczące światła karetek, i w tej samej chwili usłyszał cichy, pełen ulgi szept Poli: „Już będzie dobrze, kochanie”, a w jego sercu, po raz pierwszy od dawna, pojawiło się ciepło, które powoli zaczęło wypierać pustkę.