Dwie Drogi Życia

newsempire24.com 1 tydzień temu

Dwa losy

Bożena szła wąskimi uliczkami obcego miasta. Młoda dziewczyna była w rozpaczy, ściskała w dłoniach małą kartkę papieru, jak ostatni promyk nadziei na przyszłość. Drugi dzień z rzędu próbowała znaleźć pracę, ale okazało się to trudniejsze, niż się spodziewała.

— Dziękujemy, oddzwonimy! — powtarzali jak wyuczoną formułkę pracodawcy.

— Ale ja nie mam telefonu. Jestem z daleka, a komórka to dla mnie zbyt duży wydatek — tłumaczyła się dziewczyna.

— Panno, wypełniła pani ankietę? Wypełniła! Rozpatrzymy pani kandydaturę! — spojrzenie pustych oczu urzędniczki z kadr wprawiało Bożenę w zakłopotanie.

„Co jest ze mną nie tak? Czerwony dyplom, wyższe wykształcenie, angielski i francuski… Czego oni jeszcze chcą?” — zastanawiała się w duchu.

Sytuacja była krytyczna. jeżeli dziś nie znajdzie pracy, wieczorem będzie musiała wrócić do domu. Jak spojrzy w oczy chorej matce, której obiecała, iż wszystko będzie dobrze? Że bez problemu znajdzie zatrudnienie i będzie jej pomagać. I co w ogóle będzie robić w małej wiosce z takim wykształceniem?

— Dzień dobry! Jestem w sprawie pracy z ogłoszenia — powiedziała cichym, niepewnym głosem. Wiedziała, iż powinna się rozluźnić i pokazać swoją otwartość, ale strach przed kolejną odmową paraliżował ją.

— Proszę wypełnić ankietę! — blondynka z makijażem rzuciła kartkę na stół, choćby na nią nie patrząc. — Dziękujemy! Na pewno oddzwonimy! — dodała po dziesięciu minutach.

— Ale… Ja nie mam telefonu — Bożena ledwie powstrzymała łzy.

Blondynka spojrzała na nią jak na jaskiniowca:

— To pani problem! Proszę mi nie przeszkadzać.

Bożena wstała i skierowała się ku wyjściu. W głowie pustka — ostatnia szansa okazała się tak samo beznadziejna jak poprzednie. Nagle drzwi się otworzyły i do recepcji wbiegła elegancka, młoda kobieta.

— Ewa, dostawcy już byli? — zapytała blondynkę.

— Nie, pani Agnieszko. Powinni lada chwila.

— A pani w jakiej sprawie? — zwróciła się do Bożeny, ale nagle oniemiała.

Dziewczyny wpatrywały się w siebie, jak w lustro. Bożena zamarła, niezdolna wydusić słowa.

— Przyszła w sprawie pracy. Na stanowisko recepcjonistki. Już tłumaczyłam, iż rozpatrzymy jej kandydaturę, ale chyba ma problemy z rozumieniem — warknęła sekretarka.

— Proszę ze mną — niespodziewanie powiedziała Agnieszka, otwierając drzwi do swojego gabinetu.

— Ale za chwilę będą dostawcy — próbowała protestować blondynka.

— Świetnie! Niech poczekają. Ewo, proszę w końcu zająć się pracą! — przerwała jej szefowa.

— Niech pani usiądzie — powiedziała łagodnie Agnieszka. — Pokaże mi pani dokumenty, referencje…

— Referencji niestety nie mam. Dopiero skończyłam studia — Bożena położyła papiery na stole, nieustannie przyglądając się swojej sobowtórce.

— Tak, tak… Dobrze, przyjmuję panią. Kiedy może pani zacząć staż? — zapytała rozkojarzona Agnieszka.

— Już teraz! — ucieszyła się dziewczyna.

— Doskonale. Ewa wprowadzi panią w obowiązki, a potem odprowadzi do restauracji. Spotka się pani tam z kierownikiem, Jackiem.

Agnieszka wyszła z gabinetu, wydała polecenia sekretarce i skierowała się do wyjścia.

— A co z dostawcami? — przypomniała Ewa.

— Przełóż spotkanie. Dziś jestem zajęta.

Wsiadając do samochodu, Agnieszka zakryła twarz dłońmi. Była pewna, iż Bożena to jej siostra. To ją widziała w snach przez całe życie. Wtedy nie rozumiała, dlaczego ta dziewczyna pojawia się w jej marzeniach niemal każdej nocy. Teraz wiedziała — były bliźniaczkami. Miały nie tylko tę samą twarz, ale choćby identyczne pieprzyki…

Agnieszka postanowiła pojechać do matki. Trzeba było zmusić tę „żelazną damę” do mówienia. Od zawsze czuła, iż matka jest jej obcą osobą. Regina Nowak urodziła córkę późno. Agnieszka nic nie wiedziała o ojcu — temat był w ich domu zakazany.

Profesor medycyny wychowywała córkę w surowości. Agnieszka nigdy nie doświadczyła macierzyńskiej miłości, ciepła, czułości. Regina była zamkniętą w sobie kobietą, prawie nigdy się nie uśmiechała… „Nic nie szkodzi. Dziś mi wszystko wyzna. Już nie jestem małą dziewczynką i mam prawo znać prawdę!”.

— Witaj — powiedziała sucho matka. — Dlaczego bez zapowiedzi?

— Stęskniłam się. Chciałam cię odwiedzić. Jak się czujesz? — zapytała łagodnie Agnieszka.

— Wszystko w porządku. Dziękuję za zapytanie — odparła chłodno Regina.

— Mamo, opowiedz mi o mojej siostrze — wyrzuciła z siebie niespodziewanie Agnieszka. Wiedziała, iż tylko zaskoczenie mogło zmusić matkę do szczerości.

— Skąd wiesz?! — zbielała na twarzy starsza kobieta. — Kto ci powiedział?

„Nie pomyliłam się! Serce od razu podpowiedziało, iż ta dziewczyna to moja siostra” — pomyślała uradowana Agnieszka. Była szczęśliwa, iż w końcu nie jest sama. Mimo iż matka żyła, zawsze czuła się jak sierota.

— Całe życie poświęciłam pracy i nauce, a gdy w końcu chciałam mieć dziecko, okazało się, iż jest już za późno — spokojnie zaczęła Regina. — Twoją matkę przywieziono do nas karetką. Pamiętam tę młodą wiejską dziewczynę jak dziś… — kobieta zamknęła oczy, pogrążając się w bolesnych wspomnieniach. Widać było, jak trudno jej wracać do wydarzeń sprzed dwudziestu pięciu lat.

— Robili cesarskie cięcie. Byłam wściekła — dlaczego jakaś wiejska dziewczyna urodziła zdrowe bliźniaczki, a ja nie mogłam mieć choćby jednego dziecka…

— Rozumiem. Po prostu mnie zabrałaś? — spytała spokojnie Agnieszka.

— To nie było takie proste! choćby nie wiesz, ile wysiłku kosztowało mnie to wszystko — uniosła się Regina. — Powiedz, kto ci o tym powiedział?

— Nikt… — szepnęła Agnieszka. — Wczoraj zobaczyłam moją siostrę. Jesteśmy identyczne, więc nie miałam wątpliwości, iż Bożena to moja bliźniaczka. Często śniła mi się w dzieciństwie, ale wtedy nie rozumiałam, kim jest.Po latach rozłąki, siostry w końcu odnalazły nie tylko siebie, ale też prawdziwe szczęście w swoim towarzystwie, a ich matki, choć z różnych światów, nauczyły się wybaczać i budować nowe relacje, oparte na zrozumieniu i wspólnym doświadczeniu.

Idź do oryginalnego materiału