Wszyscy chwalili ją za świadectwo. To, co powiedziała rodzicom, ścisnęło ich za serce
Wakacje niedługo się rozpoczną, a w mediach społecznościowych znów będzie można zobaczyć jedno: dumne zdjęcia uczniów ze świadectwami z czerwonym paskiem. Wśród tych wszystkich historii chcę przytoczyć jedną, która wywraca ten obraz do góry nogami i pokazuje, iż współczesne dzieci potrafią zaskoczyć – i to jak.
W zeszłym roku Jagoda, córka mojej przyjaciółki, skończyła piątą klasę szkoły podstawowej. Na pierwszy rzut oka – historia jak wiele innych. Świetne wyniki w
nauce, czerwony pasek, a więc i zasłużona nagroda. Dziadkowie dali jej 300 zł jako wyraz uznania, a rodzice zapowiedzieli, iż też dorzucą coś do skarbonki. Wydawało się, iż wszystko idzie zgodnie z typowym scenariuszem. Aż do dnia, w którym odbyło się zakończenie roku szkolnego. To wtedy Jagoda poprosiła rodziców o rozmowę. Nikt nie spodziewał się, co za chwilę powie.
"To nie ja powinnam zbierać pochwały"
Rok temu Jagoda przyszła do swojej mamy i powiedziała: "Tak sobie pomyślałam, iż ta kasa nie należy się mi, tylko wam" – zaczęła spokojnie. "Bo tak naprawdę to dzięki wam udało mi się zdobyć świadectwo z czerwonym paskiem".
W jej głosie nie było kokieterii. Mówiła szczerze i od serca. Przypomniała, jak bardzo walczyła z matematyką, która wydawała się jej czarną magią. Jak trudno szło jej z angielskim. Jak płakała, gdy pierwszy raz w życiu dostała trójkę ze sprawdzianu i chciała rzucić szkołę.
"Mamo, pamiętasz? Nie krzyczałaś wtedy. Zamiast tego zapisałaś mnie na korepetycje. Woziłaś mnie przed każdym sprawdzianem i czekałaś pod blokiem, aż skończę lekcje. Tato, ty też zawsze mnie wspierałeś. Widziałeś, iż się stresuję, ale nigdy nie mówiłeś, iż zawiodłam".
Oni inwestowali – nie tylko pieniądze
Rodzice Jagody zainwestowali nie tylko pieniądze, choć tych również nie brakowało. Korepetycje z matematyki, prywatne lekcje angielskiego w domu – to wszystko sporo kosztowało. Ale jeszcze więcej warte było zaangażowanie. Ich obecność, cierpliwość, wiara w córkę. I właśnie to doceniła Jagoda.
Powiedziała, iż piątki z matematyki i angielskiego to nie tylko jej sukces. Że ona teraz zbiera nagrody, ale one powinny trafić także do rodziców. I iż dopiero dziś rozumie, jak wiele dla niej zrobili.
Na koniec zaprosiła rodziców na pizzę i lody. Chciała razem z nimi świętować – bo jak powiedziała, "ten pasek to nasz wspólny sukces". Jej mama, opowiadając mi całą historię, nie była w stanie powstrzymać łez. Takiego gestu nie spodziewała się choćby w najśmielszych marzeniach.
Nie oceniajmy za gwałtownie dzisiejszych dzieci
Często mówimy, iż współczesne dzieci są roszczeniowe, zapatrzone w ekrany telefonów i skupione tylko na sobie. Ta historia pokazuje, iż potrafią widzieć więcej. Potrafią być wdzięczne, zauważać wysiłek drugiego człowieka i docenić go. I choć nie każde dziecko wyzna to w tak piękny sposób jak Jagoda – warto wierzyć, iż młode pokolenie naprawdę ma potencjał.
Bo czasem wystarczy jedna rozmowa, żeby przekonać się, iż mamy przed sobą dzieci, które nie tylko chcą brać, ale też potrafią dawać – najpiękniej jak potrafią: sercem.