Gdy urodziła się nasza córka Zosia, ja, Krzysztof, i moja żona Alicja byliśmy w siódmym niebie. Jednak niedługo dziwne zachowanie naszego golden retrievera, Burego, zaczęło rzucać cień na naszą radość.
Przełom nastąpił, gdy Alicja odkryła, iż jest w ciąży Bury najwyraźniej wyczuł to wcześniej. Przez cały czas nie odstępował jej na krok, chroniąc jak cień.
Po narodzinach Zosi życie wydawało się idealne. Gdy Alicja musiała wrócić na uniwersytet, opiekę nad dzieckiem przejęła jej przyjaciółka, Weronika. Choć wydawała się godna zaufania, Bury od razu okazał nieufność. Warczał, gdy Weronika zbliżała się do dziecka, i zagradzał jej drogę.
Sytuacja się zaostrzyła, gdy Weronika oskarżyła psa o atak. Zaniepokojeni, sprawdziliśmy nagrania z monitoringu byliśmy wstrząśnięci. Weronika ustawiła ukrytą kamerę i wyraźnie kontaktowała się z mężczyzną, który wydawał jej polecenia przez telefon. Bury położył się na dziecku, osłaniając je.
Interweniowała policja. Okazało się, iż Weronika należała do międzynarodowej siatki handlarzy dzieci. Dzięki instynktowi Burego Zosia została uratowana w porę.
Pewnego dnia Alicja zauważyła nieprawidłowości w dokumentach fundacji. Znów zareagował Bury gdy na ekranie pojawiła się podejrzana nazwa firmy, zaczął szczekać. Śledztwo ujawniło sieć prania brudnych pieniędzy, związaną z poprzednią sprawą.
Bury został cichym bohaterem. Międzynarodowa organizacja ochrony zwierząt przyznała mu nagrodę za wyjątkową lojalność i instynkt. W naszym domu wiszą trzy zdjęcia: Burego w słońcu, rodzinne w ogrodzie i oprawiona sentencja:
Prawdziwi aniołowie stróżowie nie mają skrzydeł mają łapy.
Alicja wciąż prowadzi dziennik. Na pierwszej stronie napisała:
Bury był światłem, gdy błądziliśmy w ciemności.
Dziś wiem, iż czasem najwierniejszy przyjaciel to ten, który nigdy nie przemówi, ale zawsze będzie czuwał.








