Gouaches
AK interactive
Wszystko to co napisałem we wstępie do recenzji Markerów AK mógłbym spokojnie powtórzyć. Rzeczywiście tak jest, iż bez kolejnej przełomowej techniki, do której absolutnie niezbędne jest zakupienie specjalnej farbki, producenci chemii jak i same sklepy modelarskie dawno przestałyby istnieć. Oczywiście niektóre z tych innowacji rzeczywiście ułatwiają pracę i poszerzają możliwości twórcze. Niektóre oznacza, iż nie wszystkie. Markery AK to przykład fajnego acz nie niezbędnego “ułatwiacza” w warsztacie
Kolejną nowością w ofercie hiszpańskiego producenta są gwasze akrylowe. Czy ten produkt to przełom w modelarstwie, czy jedynie kolejna alternatywa dla znanych już metod? A może odpowiadają na sztucznie wykreowane potrzeby? Postaram sie na te i inne pytania odpowiedzieć w poniższym artykule.
Zacznijmy od rzeczy podstawowych czyli czym jest Gwasz? Za Wikipedią: Gwasz (fr. gouache) to rodzaj farby wodnej, podobny do akwareli, ale o wiele bardziej kryjący. W przeciwieństwie do przezroczystych akwareli, gwasz zawiera więcej pigmentu oraz dodatek kredy lub bieli, co sprawia, iż daje matowe, nieprzezroczyste wykończenie.
Źródło: Wikimedia
Tyle Wikipedia.
Co powyższe znaczy z modelarskiego punktu widzenia? Otóż zgodnie z informacjami publikowanymi przez AK Interactive, cyt. ” (…)farby gwaszowe to wodorozcieńczalne farby akrylowe o matowym, nieprzezroczystym wykończeniu, stworzone z myślą o weatheringu. Łączą w sobie intensywne, nasycone kolory z możliwością łatwego nakładania na różne powierzchnie.). Ich największą zaletą jest to, iż po wyschnięciu można je ponownie aktywować wodą, co pozwala na łatwe mieszanie i poprawki. Idealnie nadają się do tworzenia realistycznych efektów takich jak kurz, rdza czy brud.” Czyli podsumowując – mają być łatwe w aplikacji, mają mieć matowe wykończenie, reaktywuje je woda, służą do szerokorozumianego weatheringu.
Hiszpański producent proponuje gwasze w dwóch zestawach, oba w estetycznych kartonowych pudełkach.
Zestaw pierwszy to
Nature Weathering effects set – AK Gouaches
AK interactive – AKG26
Zestaw drugi to
Weathering effects set – AK Gouaches
AK interactive – AKG25
W środku całkiem ładne tubki z farbami, identyczne jak olejne farby Abteilung 502
Testując je postanowiłem najpierw sprawdzić to, o czym producent nie mówi. Mam tu na myśli cechę gwaszy, jaką jest zwiększenia intensywności, “podbijania” koloru bazowego. Do zabawy wybrałem Focke Wulfa 190 A6 od Bordera w dużej skali 1/35 –wspominałem o nim w tym warsztacie. Model miałem pomalowany i pobrudzony w zimowym kamuflażu, ale to co mnie raziło to to, iż kolor biały pod wpływem kolejnych efektów tracił intensywność i zwyczajnie szarzał. Dlatego postanowiłem wypróbować gwasze.
Pierwsza sprawa- rozcieńczenie- rzeczywiście rozcieńczamy je wodą, w proporcjach 1:2 ( gwasz -woda)
Zależało mi na tym aby podbić kolor biały w ograniczonym obszarze, dlatego nałożyłem gwasz miejscowo okrągłymi plamami.
Odczekałem kilka minut i minimalnie wilgotnym pędzelkiem roztarłem farbę w wybranych miejscach. Rzeczywiście gwasz jest intensywny i kryje zdecydowanie bardziej niż farba akrylowa.
W ten sam sposób potraktowałem zielone plamy kamuflażu, tyle iż kolorem żółtym.
Odczekałem 24h i spróbowałem reaktywować te plamy wodą
Pierwszy test potwierdził to, co o gwaszu mówi wikipedia oraz pierwsze obietnice producenta. Łatwo się je rozcieńcza i aplikuje, a reaktywowanie wodą choćby po 24h znacznie ułatwia prace i minimalizuje ryzyko w ich użyciu.
To nie przypadek, iż osobą promująca ten produkt jest Adam Wilder.
Lata temu ten modelarz wydał serie autorskich “wodorozcieńczalnych farb do weatheringu”, tak złożoną z 12 kolorów o identycznych nazwa jak te pakowane przez AK. Przypadek? Nie sądzę.
Wilder to modelarz pancerny, najbliższym pancernemu model jaki miałem na warsztacie to P-47 od Miniartu. Jak czołg, to zacznijmy od błota. Na pomalowany i wstępnie pobrudzony olejami model, nakładałem pędzlem mieszankę kolorów ziemistych. Ścierałem farbę po powierzchni tak, aby tak powstały brud kumulował się na styku płata i kadłuba.
Obok błota postanowiłem dodać zacieki, które w założeniu miały wyglądać na stare i wyblakłe.
Jak wrażenia? Może zacznijmy od błota. Gwasz zachowywał się trochę jak olej z serii Desposits prezentowany przez Kubę Chłodka w jego Mirage. Z tym, iż utworzona struktura zabrudzenia ma od początku różną intensywność – to co nakładamy jako pierwsze będzie najbardziej matowe, w odbiorze “starsze” niż ostatnia z warstw. Tymczasem w pracy olejem (depositem) ta struktura powstanie w kilku etapach oddzielonych werniksowaniem warstwy poprzedniej.
Zacieki to dla mnie jedna z najtrudniejszych rzeczy w temacie weatheringu. Z reguły na jeden udany, schodzą mi więcej niż 4 próby, a to olej gdzieś poleci nie tak, a to reaktywuje go ponownie rozcieńczalnikiem itd itp. W tym przypadku, zaciek z gwaszu po prostu sam się namalował. Już pierwsza wersja była tym czego chciałem, czyli starym wyblakłym śladem, któremu mogłem spokojnie zwiększać intensywność kolejnymi ruchami pędzla.
Może to nie rewolucja, ale fajny dodatek do znanych mi technik. Dlatego po tym pierwszym teście postanowiłem mocniej poeksperymentować ze śladami błota na dolnych powierzchniach. Tutaj natryskiwałem 3 różne kolory gwaszu szczoteczką do zębów. A zaciekom zdecydowanie wzmocniłem intensywność.
Na zbiorniku paliwa, na podstawie zdjęć archiwalnych namalowałem ślady starego i nowego brudu w kolorach ziemistych. Poczekałem kilka dni aż całość wyschnie.
I przetarłem całość zamoczonym w wodzie patyczkiem.
Podobnie techniką “mokre w mokre” potraktowałem podwozie.
I tak, efekt podobny osiągnąłbym olejami, ale dochodzenie do niego zajęłoby mi dłużej i wymagało każdorazowo dodatkowej warstwy werniksu.
Tak wygląda gotowe podwozie i podwieszenia brudzone gwaszami.
Na koniec przyszedł mi do głowy jeszcze jeden test. Wiedząc jak zachowują się gwasze, postanowiłem wykorzystać ich zalety do malowania imitacji drewna.
Namalowałem 3 brązowymi kolorami fale imitujące słoje.
Aktywowałem niektóre fale wodą, zmieniając ich intensywność i transparentność.
To co namalowałem przetarłem pędzlem wachlarzowym (co nie było dobrym pomysłem).
Na koniec trysnąłem mgiełką pomarańczowego bezbarwnego lakieru. Efekt jest taki sobie, na pewno nie zdecydowałbym się na malowania drewna tylko gwaszami, ale jako dodatek do mojej metody malowania z użyciem kredek, lub tym, co opisywał Filip Rząsa, już jak najbardziej.
I tutaj zmierzamy do podsumowania i jakiś wniosków.
Gwasze są bardziej „użytkowe”, idealne do szybkich poprawek i pracy etapami, bez ryzyka zniszczenia wcześniejszych efektów. Zatem dla początkujących modelarzy będą one idealne do nauki weatheringu. A dla bardziej doświadczonych stanowić mogą fajny element uzupełniający warsztat. Szczególnie do akcentowania, weatheringu, filtrów czy drobnych efektów. Ich użycie w powiązaniu z olejami pozwala nie tylko na przyspieszenie prac, ale zdecydowanie różnicuje ostateczny efekt.
Wnioski: gwasze AK to niezbędnik? Nie. Ale na pewno praktyczny, kreatywny dodatek do modelarskiego warsztatu – szczególnie przydatny tam, gdzie liczy się kontrola i możliwość nanoszenia poprawek.
Karol Konwerski
P.S. Standardowo po więcej zapraszam na Facts in Scale