Decyzję ogłoszono drugiego dnia konklawe, tuż po godzinie 18:00 wśród bijących dzwonów bazyliki watykańskiej. Wybór nowego biskupa Rzymu wywołał ogromne poruszenie wśród tysięcy wiernych zgromadzonych na placu św. Piotra.Nazwisko nowego papieża ogłaszane jest kilkadziesiąt minut po ukazaniu się białego dymu, zwykle w ciągu 30–60 minut. Ogłoszenia dokonuje kardynał protodiakon – w tym przypadku Dominique Mamberti – z balkonu Bazyliki św. Piotra, wypowiadając słynne słowa: „Annuntio vobis gaudium magnum: habemus Papam!”, czyli: „Zwiastuję wam euforia wielką: mamy papieża!”Jak wyglądał sam akt wyboru?Konklawe rozpoczęło się we wtorek, 7 maja. Pierwszego dnia przeprowadzono jedno głosowanie, które nie przyniosło rozstrzygnięcia – nad Watykanem uniósł się wówczas czarny dym. Kolejne głosowania odbyły się następnego dnia, w rytmie maksymalnie czterech dziennie: dwóch rano i dwóch po południu. Już po pierwszym popołudniowym głosowaniu 8 maja dym zmienił kolor, dając sygnał, iż doszło do wyboru.Pracom konklawe przewodniczył kardynał Pietro Parolin, dotychczasowy sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, który jako najstarszy z kardynałów-biskupów uprawnionych do głosowania pełnił funkcję dziekana zgromadzenia.W historycznym głosowaniu uczestniczyło aż 133 kardynałów elektorów – rekordowa liczba w dziejach Kościoła. Aby wyłonić papieża, konieczne było uzyskanie większości dwóch trzecich głosów, czyli co najmniej 89. Wśród elektorów znalazło się czterech Polaków: kardynałowie Stanisław Ryłko, Kazimierz Nycz, Konrad Krajewski i Grzegorz Ryś.Każdy z kardynałów-elektorów wypisywał imię wybranego przez siebie kandydata na specjalnie przygotowanej karcie, opatrzonej słowami „Eligo in Summum Pontificem” – „Wybieram na Najwyższego Kapłana”. Następnie składał przysięgę i wrzucał swój głos do urny. Po zakończeniu głosowania, głosy były liczone i nawlekane na nitkę – w sposób tradycyjny, pełen symboliki i powagi.W czasie konklawe kardynałowie pozostawali całkowicie odizolowani od świata zewnętrznego – nie mieli dostępu do telefonów, internetu ani mediów. Miało to zagwarantować skupienie i niezależność decyzji podejmowanych w Kaplicy Sykstyńskiej.