Jestem szczęściarzem, iż wybrałem Uniwersytet Śląski

infokatowice.pl 5 godzin temu

Prasada można spotkać podczas wydarzenia Żywa Biblioteka, organizowanego w katowickiej dzielnicy Bogucice. Założeniem takiej biblioteki jest wypożyczanie nie książek, ale prawdziwych ludzi i słuchanie ich historii.

A Prasad opowiada chętnie – o życiu w Indiach, różnicach kulturowych, jedzeniu. Na co dzień kontakt z nim ma wielu studentów, ponieważ pracuje jako samodzielny referent w Szkole Języka i Kultury Polskiej na Uniwersytecie Śląskim.

„Wykonuję tam prace administracyjne. jeżeli studenci mają pytania o zajęcia lub składają dokumenty, pomagam im w tym. Dodatkowo prowadzę wykłady dla studentów Międzynarodowych Studiów Polskich” – mówi.

Prasad, a adekwatnie Lalta Prasad Baishy, pochodzi z przedmieść miasta Prajagradź (Prayagraj) w północnych Indiach, uważanego za jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych hinduizmu. W tym regionie zbiegają się trzy święte rzeki: Ganges, Jamuna i mityczna Saraswati, tworząc miejsce o szczególnej mocy duchowej – Sangam.

Język polski jest ciekawy

Już jako młody człowiek zafascynował się lingwistyką słowiańską i postanowił zapisać się na kurs języka polskiego. Choć jego znajomym słowo Polish kojarzyło się raczej z polerowaniem (ang. to polish), a nie z językiem, sam Prasad widział w nauce polskiego praktyczną wartość. W końcu w Indiach pojawiają się także turyści z Polski, więc warto umieć się z nimi porozumieć.

Dziś przez cały czas łamie sobie język na powiedzeniu: „Chrząszcz brzmi w trzcinie w Szczebrzeszynie”, a niektóre polskie słowa znaczą dla niego coś zupełnie innego – na przykład „woda” to znaczy w hindi „pani”, a „pan” to nazwa rośliny itp. Mimo to mówi po polsku coraz lepiej. Czasem słucha polskiej muzyki na YouTube, aby rozumieć znaczenie słów – szczególnie lubi Marylę Rodowicz oraz zespół Kwiat Jabłoni.

Początek tej przygody miał miejsce w Indiach, podczas jednego z wydarzeń organizowanych przez Instytut Polski w ambasadzie. Kilkoro osób z polskiego środowiska naukowego przyjechało w odwiedziny na Uniwerystet Dehlijski, aby promować polskie uczelnie. Właśnie wtedy poznał dr Agnieszkę Tambor, która prócz zachwalania nauki w na śląskiej uczelni, a w szczególności Szkole Języka i Kultury Polskiej. W tym czasie także prowadziła zajęcia z języka polskiego i gramatyki na wydziale słowiańskim Uniwersytetu Delhijskiego, w której uczył się Prasad. „Zainspirowała mnie na język polski i kulturę polską. To dzięki tej znajomości podjąłem decyzję o kontynuowaniu nauki w Polsce, na Uniwersytecie Śląskim” – wspomina.

Najpierw uczestniczył w letnich kursach języka i kultury polskiej w Cieszynie, korzystając ze stypendium Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej.
„Wtedy dowiedziałem się jeszcze więcej o Uniwersytecie Śląskim i Szkole Języka i Kultury Polskiej. Po rozmowie z Panią profesor Jolantą Tambor (Dyrektor Szkoły Języka i Kultury Polskiej UŚ) i Panią doktor, zdecydowałem uczyć się języka polskiego i więcej o kulturze polskiej, a potem się rozpocząć studia magisterskie” – dodaje.
Zanim, jednak mógł zrealizować te zamierzenia (studia, praca) musiał lepiej opanować język polski. Udało się to dzięki praktyce pod opieką prof. Jolanty Tambor (Dyrektor Szkoły Języka i Kultury Polskiej).

„Potem mogłem już pracować w sekretariacie, obsługując studentów, mieć kontakt z dokumentami” – mówi.

Jego ulubionym polskim słowem jest „błogosławieństwo”, które interpretuje jako „dotykanie stopami ziemi” czy rodzaj odpowiedzi na powitanie i pozdrowienie starszych. Inne słowa również go zaskakują – wiele z nich ma zupełnie inne znaczenie w jego ojczystym języku.

Indyjsko-polskie różnice i podobieństwa

W Indiach nie ma pierogów, takich jak w Polsce, jednak można zauważyć pewne podobieństwa. A gdzie różnice? Zamiast farszu z ziemniaków i sera, jak w naszych ruskich, używa się grochu. I zamiast gotowania – pierogi się smaży, w głębokim tłuszczu.

Prasad zdradza też sekret aromatycznej kuchni indyjskiej, opartej między innymi na kolendrze, goździkach, pieprzu i liściach laurowych.
„Trzeba najpierw podsmażyć przyprawy, aż zaczną pachnieć, a dopiero potem dodawać resztę składników” – tłumaczy.

Zwraca również uwagę na różnice w szkolnictwie. ”W Indiach uczniowie uczęszczają do dwunastu klas, a potem na przykład kontynuują naukę na studiach wyższych (licencjackich, potem magisterskich). Dzień w indyjskiej szkole zaczyna się od modlitwy i wspólnego śpiewu. Zamiast skakania przez kozły na lekcjach wychowania fizycznego, praktykuje się jogę i relaksację” – opowiada.

Dziś Prasad czuje się szczęściarzem. Dzięki swojej pasji, wytrwałości i otwartości na inne kultury żyje w kraju o zupełnie innych zwyczajach, zdobywa nowe doświadczenie oraz opowiada o swoich doświadczeniach jako książka do wypożyczenia w Żywej Bibliotece.

Idź do oryginalnego materiału