Jesteś Potworem, Mamo! Dzieci nie są dla takich ludzi jak ty!

newsempire24.com 1 tydzień temu

Jesteś potworem, mamo! Tacy jak ty nie powinni mieć dzieci! krzyknęła, odwracając się do książek. Pewnego wieczoru wybrała się z koleżankami do klubu, gdzie poznała Kacpra. Warszawiak, przystojny, rodzice wyjechali za granicę na roczny kontrakt. Zakochała się bez pamięci i gwałtownie zamieszkała z nim.

Żyli na wysokiej stopie, rodzice przysyłali pieniądze. Codziennie albo wychodzili na imprezy, albo urządzali je w domu. Na początku Alicji podobało się takie życie. Zanim się zorientowała, miała długi i zaległości, oblana sesja zimowa. Groziło jej wyrzucenie z uczelni.

Obiecała poprawę i poprawki. Zamknęła się w książkach. Gdy przychodzili koledzy Kacpra, chowała się w łazience. Zdała na drugi rok, ale próbowała namówić Kacpra, by zwolnił. Był na ostatnim roku, tuż przed dyplomem.

Nie dramatyzuj, Alicja. Żyje się tylko raz. Młodość gwałtownie mija. Kiedy się mamy bawić, jak nie teraz? odparł, beztroski.

Wstydziła się powiedzieć matce, iż żyją razem bez ślubu. Gdy dzwoniła do domu, kłamała, iż już są małżeństwem, a wesele odbędzie się, gdy wrócą jego rodzice.

Pewnego dnia w trakcie wykładów zrobiło jej się słabo. Zawroty głowy, nudności. Z przerażeniem zrozumiała, iż jest w ciąży. Test potwierdził najgorsze.

Jeszcze było wcześnie, więc Kacper nalegał na aborcję. Pokłócili się jak nigdy, a on zniknął na dwa dni. Czekała, zrozpaczona. Gdy wrócił, nie był sam. Przyprowadził pijaną blondynkę, która ledwo stała. Alicja, wyczerpana, krzyknęła na niego i próbowała wyrzucić dziewczynę.

Ona nigdzie nie idzie. Jak ci się nie podoba, to spadaj, wariatko! wrzasnął, uderzając ją z całej siły.

Złapała kurtkę i uciekła. Na piechotę dotarła do akademika. Z opuchniętą twarzą, rozmazanym tuszem i łzami zapukała do drzwi. Portierka ulitowała się i wpuściła ją.

Następnego dnia Kacper pojawił się z przeprosinami, przysięgając, iż nigdy więcej jej nie tknie, błagając, by wróciła. Uwierzyła. Dla dziecka.

Ledwo zdała pierwszy rok. Bała się jechać do domu. Co powie matce? Ale pozostanie w Warszawie też ją przerażało. Rodzice Kacpra mieli wrócić lada dzień, a ona, w ciąży, była nie do poznania.

Gdy rodzice wrócili i dowiedzieli się, iż Alicja jest ze wsi i ledwo przeszła na drugi rok, ojciec Kacpra urządził jej rozmowę. Zaproponował pieniądze, by odeszła i zostawiła syna w spokoju.

Pomyśl, jaki on będzie ojcem? Tylko imprezy. A skąd pewność, iż to jego dziecko? Weź kasę i wracaj do siebie. Uwierz, to najlepsze wyjście.

Alicja poczuła się upokorzona. Kacper nie stanął w jej obronie, milczał. Odmówiła pieniędzy, choć później żałowała. Spakowała się i wróciła do matki.

Gdy tylko zobaczyła ją z brzuchem w drzwiach, matka wszystko zrozumiała.

Więc wróciłaś sama? Jak widać, nie wyszłaś za mąż. Warszawiak się zabawił i wyrzucił cię na bruk? Dał ci choć trochę grosza? spytała, nie wpuszczając jej dalej.

Mamo, jak możesz? Nie chcę jego pieniędzy.

To po co tu przyszłaś? Ledwo mieścimy się we dwie w tym mieszkaniu. Myślałam, iż miałaś szczęście, zamąż za warszawiaka, życie w luksusie. A wracasz w ciąży. Gdzie się teraz podziejemy? I z dzieckiem?

My? Alicja zmieszała się.

Gdy byłaś w Warszawie, znalazłam sobie chłopaka. Jeszcze jestem młoda, też zasługuję na szczęście. Wychowałam cię sama, nigdy nie myślałam o sobie. Teraz chcę żyć. On jest młodszy. Nie chcę, żęby patrzył na ciebie.

Gdzie ja pójdę, mamo? Niedługo rodzę szepnęła, powstrzymując łzy.

Wracaj do ojca dziecka. Niech cię utrzymuje.

Matka była nieugięta. Alicja nie widziała w jej oczach litości. Wcześniej ich relacja była chłodna, teraz mówiła do niej jak do obcej.

Wzięła torbę i wyszła. Usiadła na ławce i rozpłakała się. Gdzie miała iść? Skoro choćby własna matka jej nie chciała, kto ją przygarnie? Myślała choćby o rzuceniu się pod samochód. Ale dziecko kopnęło, jakby czuło zagrożenie. Zabrakło jej odwagi.

Alicja? usłyszała znajomy głos. To była Zosia, dawna koleżanka ze szkoły. Widząc ją w ciąży i w łzach, zabrała do siebie.

Zostań u mnie. Rodzice są na wsi do jesieni. Potem coś wymyślimy.

Alicja zgodziła się. Nie miała wyboru.

Zosia pracowała w szpitalu i studiowała pielęgniarstwo. Dwa dni później wpadła podekscytowana: starsza pani w szpitalu potrzebowała opiekunki. Córka nie chciała jej zabrać do domu.

Nie powiedziałam jej, iż jesteś w ciąży. Chodź, to twoja szansa.

Alicja zawahała się. Jak miała zajmować się leżącą staruszką i dzieckiem? Ale zgodziła się, zdesperowana o dach nad głową.

Córka kobiety, wyniosła i zimna, przystała na układ, ale bez zapłaty. Dostaniesz jej emeryturę na wydatki. Ale to mój dom, nie licz, iż zostaniesz.

Tak Alicja zamieszkała z panią Heleną, opiekując się nią i opowiadając swoją historię. Gdy urodziła małą Jadzię, staruszka choćby pomagała uspokoić dziecko.

Czas mijał. Jadzia zaczęła chodzić, ale pani Helena podupadła na zdrowiu i zmarła. Córka pojawiła się tylko na pogrzebie i kazała Alicji się wynosić.

Mówiłam, iż to nie twój dom.

Przeglądając papiery zmarłej, odkryły testament: Alicja dostała mieszkanie. Córka, wściekła, groziła sądem, ale sąsiedzi poświadczyli oddanie Alicji.

Z stabilnym domem Alicja pracowała i wychowywała Jadzię. Lata później matka wróciła, twierdząc, iż jest ciężko chora i sprzedała mieszkanie na leczenie. Alicja, z litości, przyjęła ją.

Aż pewnego dnia usłyszała jej rozmowę telefoniczną: Nie słyszy Oszczędzam z czynszu Niedługo będę

Wszystko było kłamstwem. Matka nigdy nie sprzedała mieszkania, tylko wynajmowała je, by

Idź do oryginalnego materiału