Lek na Kłopoty

newskey24.com 1 tydzień temu

Lekarstwo na smutek

Jadwiga i Wojciech poznali się jeszcze na studiach. Oboje mieszkali w akademiku. Że będą razem, zdecydowali od razu, ale dopiero po zdobyciu dyplomów. Jak to zwykle bywa, życie zweryfikowało ich skromne plany. Jadwiga na ostatnim roku zaszła w ciążę.

– Wojtek, co teraz będzie? – Jadwiga w rozpaczy patrzyła na narzeczonego. – Wiesz, jaka moja mama jest surowa? Nie chciała mnie puścić na studia. Ledwo ją przekonałam. Obiecałam, iż nie powtórzę jej losu, iż nie urodzę bez ślubu. A teraz? Jak mam wrócić do domu? Mama mnie zabije. – Przygryzła wargę, by nie wybuchnąć płaczem.

Wojciech też się bał, ale postanowił zachować się po męsku i ratować honor ukochanej. Jego rodzice nie stawiali mu żadnych warunków, wysyłając go na studia do dużego miasta. Widząc zrozpaczoną Jadwigę, zaproponował ślub. Przed nimi egzaminy dyplomowe – nie czas na wesele.

Zadzwonił do rodziców, szczerze wyjaśnił sytuację. Powiedział, iż wróci po studiach z dyplomem i żoną. Oczywiście, przyjęli to z mieszaniną gniewu i zmartwienia. Ale cóż było robić? Niech przyjeżdżają razem.

Jadwiga chowała za plecami męża zaokrąglony brzuch, stojąc w ciasnym przedpokoju jego rodziców. Ojciec marszczył brwi, matka kręciła głową i gderała, iż się spieszyli z dzieckiem, iż wzięli ślub bez rodzicielskiego błogosławieństwa. To wróżyło pecha. Czy od tego powinno się zaczynać życie? Pomarudzili, pogderali, ale w końcu postanowili pomódz młodym stanąć na nogi. Sprzedali działkę rekreacyjną, przetrzepali wszystkie oszczędności i kupili parze małe mieszkanko.

– Pomogliśmy, jak mogliśmy, dalej radźcie sobie sami – powiedział ojciec na pożegnanie.

Dwa miesiące później Jadwiga urodziła córeczkę.

Wojciech pracował, ale pieniędzy wciąż brakowało. Rodzice już oddali wszystko, co mieli. Wstyd było ciągnąć od nich kolejne grosze – czas samemu zacząć zarabiać. Wtedy stary szkolny kolega zaproponował mu handel komputerami.

– To pewny interes. Teraz trzeba łapać moment, komputery są na wagę złota. Mam kontakty z dostawcami, dogadam się. Wróciłeś w samą porę. Ty się na tym znasz, a ja dopiero się uczę. Razem możemy zrobić dobry interes! – namawiał go były kolega.

Czasy dziewięćdziesiątych z bandyckimi porachunkami minęły. Ryzyko oczywiście było, ale wszystko legalne – warto spróbować. I Wojciech się zgodził. Tyle iż musiał pożyczyć sporą sumę, by dołączyć do biznesu jako równorzędny partner.

Kupowali podzespoły z drugiej ręki, ale tanio. Wojciech doprowadzał sprzęt do używalności, instalował oprogramowanie, naprawiał, co było trzeba. Sprzedawali z dużym zyskiem. Interes się kręcił. Wojciech spłacił dług, a choćby kupił większe mieszkanie.

Córeczka podrosła – czas posłać ją do przedszkola. Jadwiga też marzyła o pracy.

– Mógłbyś w domu siedzieć, pieniędzy starczy – burczał Wojciech. – Może czas pomyśleć o synku?

– Daj mi trochę odpocząć. Ledwo odeszłam od pieluch. Po studiach ani dnia nie pracowałam. A Helenka powinna się socjalizować z rówieśnikami. Jak później pójdzie do szkoły? – przekonywała Jadwiga.

Ale dostać się do przedszkola nie było łatwo – brak miejsc. Zaproponowano jej pracę jako pomoc przedszkolanki – wtedy i córkę przyjmą. Nie wahała się długo.

– Z wyższym wykształceniem do sprzątania? Wstyd mi – złościł się Wojciech.

– Nie gniewaj się. To tylko na rok, żeby Helenkę przyjęli. Potem zmienię pracę. Córka będzie pod opieką – czy to źle? – łagodziła Jadwiga.

Wtedy praca zdalna nie była jeszcze powszechna, internet działał opornie. Wojciech pomruczał, ale się zgodził.

Ich interesy z kolegą szły świetnie, budząc wśród konkurencji coraz większą złość. Ale pewnego dnia wszystko runęło. Właśnie kupili nową partię laptopów, gdy w nocy wszystko wywieziono, a kradzież ukryto pod pretekstem pożaru. Nie dość, iż stracili towar, to jeszcze zostali z długami.

Kolega zaczął pić. Wojciech nie – miał rodzinę. Ale pieniądze za komputery trzeba było oddać. Mógł sprzedać mieszkanie, ale gdzie by wtedy mieszkali? Znowu padać przed rodzicami na kolana?

Szukał pracy. Z biznesem już nie chciał mieć nic wspólnego. Jak to często bywa, pomógł przypadek. Na drodze utknął samochód. Wojciech pomógł go wypchnąć, zauważył na tylnym siedzeniu procesor, zagadał do kierowcy. Ten, dowiedziawszy się, iż Wojciech zna się na komputerach, zaproponował mu pracę. W firmie było sporo sprzętu do naprawy i konfiguracji – właśnie to, co Wojciech lubił robić. Zgodził się.

Dług spłacał stopniowo. Życie się układało. Córka dorastała, za rok kończyła liceum i miała zdawać na uniwersytet. Wydawało się, iż najgorsze już za nimi.

Tamtego dnia Wojciech został dłużej w pracy. Jadwiga gotowała obiad, a Helenka z koleżanką słuchały muzyki. niedługo koleżanka się zbierała do domu.

– Mamo, odprowadzę ją – krzyknęła Helenka z przedpokoju.

– Nie długo! – zdążyła odpowiedzieć Jadwiga, gdy drzwi się zamknęły.

Wyłączyła gaz i usiadła przed telewizorem. Leciał jakiś film. Jadwiga wciągnęła się w oglądanie, nie zauważyła, jak mąż wrócił z pracy.

– Czemu tak cicho? Helka w domu? – spytał Wojciech, rozcierając zmarznięte ręce. – Zrobiło się zimno.

Wtedy Jadwiga przypomniała sobie, iż córka wyszła odprowadzić koleżankę. Ile minęło? Dwadzieścia minut, pół godziny? Powinna już wrócić – koleżanka mieszkała przecież niedaleko. Jadwiga wbiegła do pokoju córki. Pusto. Zadzwoniła do koleżanki.

– Helenka jeszcze nie wróciła? Rozstałyśmy się jakieś dwadzieścia minut temu – zdziwiła się tamta.

Stało się jasne, iż stało się nieszczęście. Jadwiga obwiniała siebie. Po co ją puściła? Powinna iść razem. Biegała po mieszkaniu w panice, chciała wybiec na ulicę. Rodzice koleżanki dzwonili, oferując pomoc w poszukiwaniach. Wojciech nie puścił jej samej, ostro nakazał siedzieć przy telefonie. Ale Jadwiga była nieprzytomna – ledwo zaczynała pytać o to,Kot, który miał być lekarstwem na smutek, okazał się prawdziwym błogosławieństwem, bo od tego dnia w ich domu znów zaczęło rozlegać się śmiech.

Idź do oryginalnego materiału