"Mam 27 lat. Jestem gejem i mam jedno marzenie: zostać ojcem. Nie chcę już dłużej milczeć"

gazeta.pl 5 godzin temu
W Polsce z roku na rok rodzi się coraz mniej dzieci. A tysiące z nich czekają na adopcję. To wszystko dzieje się w kraju, w którym osoby LGBT+ już od dekad maszerują po swoje podstawowe prawa, prawa adoptowania dzieci także. Jestem gejem z pokolenia Z, który chce być w przyszłości ojcem. Niestety, w tyn momencie w Polsce jest to dla mnie niemal nieosiągalne. I co gorsze, przez najbliższe lata nic nie zmieni się na lepsze. Nie chcę już milczeć.
Młodzi ludzie coraz później zaczynają myśleć o założeniu rodziny. Rozumiem to, sam jestem z pokolenia Z. Życie daje nam tak wiele możliwość, iż "uwicie gniazdka" często schodzi na dalszy plan. Co nie znaczy, iż przestajemy o tym myśleć. Nie przestajemy, choć zgodnie z raportem "Odroczona dorosłość", który opublikował w 2022 roku Polski Instytut Ekonomiczny, robimy to później, bo po trzydziestce. Co więcej, robimy to niezależnie od orientacji seksualnej, czego już statystyki nie uwzględniają.

REKLAMA







Zobacz wideo Co znaczy być dobrym ojcem?



Jestem homoseksualny i chcę być rodzicem. Nie wyobrażam sobie innego życia
Jestem 27-letnim gejem z dużego miasta i w przyszłości chciałbym mieć dzieci, dla których stworzę ciepły i bezpieczny dom. Nie wyobrażam sobie, iż skończę 40 lat i nie będę miał własnej rodziny. Patrzę na starszych, homoseksualnych kolegów z mojego środowiska i wiem, iż nie chcę, aby moje życie wyglądało za kilkanaście lat podobnie. Niektórzy z nich są w stałych związkach, ale większość cały czas ma problem, żeby znaleźć odpowiednią osobę. Wielu zwyczajnie trudno myśleć jest o trwałej relacji skoro ani prawo, ani społeczna atmosfera nie dają nadziei choćby na tak fundamentalną rzecz jak sformalizowanie związku.
Ja natomiast czuję, iż odnajdę spełnienie w wychowywaniu młodego człowieka, o którego trzeba dbać i go kochać. Mam w sobie coś, co zaszczepiło we mnie marzenie o własnej rodzinie. Miłość, jaką obdarzyli mnie moi rodzice. Wiem, w jaki sposób powinna wyglądać relacja oparta na wzajemnym szacunku. Moi wspierają mnie we wszystkim, co robię i wiem, iż zawsze mogę na nich liczyć. Swoje dziecko chciałbym obdarzyć taką samą miłością i zaufaniem. Chciałbym przeżywać jego życie, tak jak mój tata robi to ze mną.
Pamiętam, gdy rok temu razem z zasiedliśmy przed telewizorem, by obejrzeć premierowy odcinek programu "Czas na show. Drag me out". (Nasze wspólne wrażenia opisałem później na łamach portalu Kultura Gazeta.pl w tekście pt. "Ojciec i syn przed telewizorem. Obejrzeliśmy pierwszy odcinek »Czas na show. Drag me out «"). Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ nie każde dziecko w Polsce może liczyć na taką otwartość i uwagę, na jaką ja mogę zawsze od rodziców liczyć. Po premierze programu na forach internetowych czytałem niejeden wpis, w którym młodzi internauci skarżyli się na homofobię swoich rodziców.


Jestem młody, dopiero co zacząłem płacić podatki, a przede mną dużo nauki tzw. dorosłego życia, ale w jednym nie potrzebuję edukacji. Wiem, iż będę umieć dziecko obdarzać miłością, poczuciem bezpieczeństwa, akceptacją bez względu na wszystko. Nie musicie mi mówić, iż rodzicielstwo nie jest łatwym zadaniem. Obserwuję znajomych ze swoimi dzieci. Widzę ich zmęczenie, troski. Widzę też jednak, jak ten sam kolega, który wcześniej narzekał na ojcowskie trudy, przyprowadza do pracy swoją córkę i patrzy na nią z tą wielką rodzicielską miłością, która w sekundę wybacza wszystko.



Obecność tej przesłodkiej kilkulatki w redakcji sprawiła, iż nasz dzień stał się o wiele przyjemniejszy i radośniejszy. Ja jednak w głębi serca poczułem ukłucie żalu. Zarówno na codzienne bolączki, jak i euforii patrzę z zazdrością. Czy będzie mi dane ich kiedyś doświadczyć?
Mało kto myśli o zostaniu gejem-tatusiem. W popkulturze również ani widu, ani słychu
Największą trudnością jest znalezienie w Polsce drugiego homoseksualnego lub biseksualnego mężczyzny, który również chciałby założyć rodzinę. Piszę to z autopsji, ponieważ od wielu lat spotykam się i randkuję z różnymi osobami, ale większość z nich nie myśli o założeniu rodziny. Ba, większość z nich choćby nie jest gotowa stworzyć długotrwałej relacji, która będzie oparta na szczerości i zaufaniu. Nie chcę powielać szkodliwego stereotypu o gejach, którzy w większości prowadzą imprezowy styl życia, ponieważ każdy ma prawo żyć, tak jak chce.
Czy jednak można mieć pretensje, iż niewielu z nas myśli o stałym związku, skoro nie ma żadnych prawnych i społecznych perspektyw? Skoro choćby spacer za rękę z ukochanym może wiązać się z aktami agresji? Odnoszę wrażenie, iż w jednym z najbardziej homofobicznych państw Unii Europejskiej przelotne związki są o wiele łatwiejszym i bezpieczniejszym sposobem na życie (według tegorocznego Tęczowego Rankingu ILGA-Europe "Rainbow Map & Index" nasz kraj uplasował się razem z Bułgarią na przedostatnim miejscu w Unii Europejskiej).





Czy geje w Polsce mogą zostać rodzicami?Shutterstock/Mix Tape





Model rodziny jednopłciowej, który byłby widoczny w popkulturze czy w mediach masowego przekazu, praktycznie nie istnieje. o ile już czytamy o rodzinie homoseksualnej posiadającej dzieci, zwykle jest to para lesbijek, która wychowuje biologiczne dziecko jednej z nich. Natomiast w kontekście nieheteronormatywnych mężczyzn w ogóle się o tym nie mówi. A jeżeli już, to tylko w negatywnym i nienawistnym kontekście.
"Równość pełzająca". Od dekad maszerujemy po niezbędne minimum
Chociaż na Zachodzie posiadanie potomstwa przez pary jednopłciowe nie budzi aż tak wielu skrajnych emocji jak w Polsce, to wciąż jest to temat, który może być postrzegany jako tabu. Ale nic się nie zmieni, jeżeli nie zaczniemy głośno mówić o tym, iż każdy z nas bez względu na orientację seksualną i tożsamość płciową, ma prawo do założenia szczęśliwej rodziny.
A kiedy coś się zmieni? Droga do pełnej równości w Polsce wciąż jest kręta i daleka, co mówię z nieukrywanym smutkiem. Nasze prawodawstwo wciąż nie pozwala w żaden sposób usankcjonować jednopłciowego związku. Jesienią ubiegłego roku ministra równości Katarzyna Kotula zapowiedziała złożenie projektu Ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich. Nazwała go choćby rządowym, choć później wielu posłów z koalicji zaczęło przeczyć jej słowom. Według oficjalnej strony prace nad projektem trwają, a planowany termin przyjęcia projektu przez Radę Ministrów został zaplanowany na II kwartał 2025 roku, który właśnie dobiega końca. Potwierdziła to również sama ministra Kotula, która pod koniec kwietnia w rozmowie z Polską Agencją Prasową przekazała, iż większość uwag resortów została uzgodniona, ale wciąż nie wiadomo, kiedy ustawa trafi na Radę Ministrów.


Projekt nazywany jest przez polityków koalicji "niezbędnym minimum", ponieważ zakłada między innymi wspólne rozliczanie podatków, prawo do ubezpieczeń społecznych, prawo do organizacji pochówku partnera czy prawo do dziedziczenia. Jednak w kwestii posiadania dzieci projekt jest bardzo konserwatywny. Wykreślono z niego zapis pozwalający na przysposobienie dzieci przez pary tej samej płci, ponieważ nie zgadzali się na niego politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego, którzy również tworzą rządową koalicję.



A przecież tęczowe rodziny już istnieją! Bez tej ustawy jednak wciąż nie będą czuły się równie traktowane przez państwo. - To jest minimum, które nie uwzględnia, a powinno uwzględniać bezpieczeństwo rodzin z dziećmi - powiedziała aktywistka Maja Heban w materiale dla "Faktów po południu" TVN24. To również nie sprawi, iż przybędzie odważnych ludzi ze społeczności, którzy zdecydują się tworzyć rodzinę z dziećmi.
Spolaryzowane społeczeństwo. Żeby coś zmienić, musimy więcej o tym mówić. Mimo wszystko
Z badania IBRiS przeprowadzonego dla "Rzeczpospolitej" w lipcu 2024 roku wynika, iż nieznaczna większość Polaków (51,7 proc.) popiera wprowadzenie przez ustawę o związkach partnerskich "możliwości tzw. przysposobienia wewnętrznego, czyli uregulowania sytuacji dzieci, które wychowują się w związkach osób tej samej płci – poprzez ustanowienie obydwu osób jako opiekunów lub opiekunek prawnych dziecka".
Wciąż więc raczkujemy w walce o równość rodzicielską. Według badania IPSOS z czerwca 2024 roku, aż 44 proc. Polek i Polaków sprzeciwia się prawu par jednopłciowych do adopcji dzieci, a popiera je – 41 proc. To pokazuje, jak dużo jeszcze trzeba uczynić w kwestii edukacji w Polsce, ponieważ żadne badania naukowe nie potwierdzają tez, iż wychowywanie dziecka przez pary jednopłciowe ma negatywny wpływ na ich rozwój.
Tymczasem w Polsce brakuje rodziców zastępczych. Na nowy dom czeka ponad 15 tys. dzieci. Nie znajdą one opieki w tęczowych rodzinach, tego możemy być pewni. Dezaprobującą narrację prowadzi głównie Kościół, organizacje prawicowe i politycy z nimi związani. Ostatnie wybory prezydenckie pokazały, iż udało im się dopiąć swego. Prezydent-elekt jest przeciwnikiem rozszerzenia praw dla społeczności LGBT+, a podczas debaty prezydenckiej stwierdził jedynie, iż jest "otwarty na rozmowę" o statusie osoby najbliższej, co jest uwłaczające dla wszystkich nieheteronormatywnych ludzi, którzy chcieliby założyć normalną rodzinę.



Los chce z nami grać w pokera. Raz daje nadzieje, a raz ją zabiera
Wygrana Karola Nawrockiego realnie pogrzebała nasze marzenia o tym, aby Polska stała się krajem otwartym dla wszystkich mniejszości. Choć prace w ministerstwach nad ustawą o związkach partnerskich wciąż będą się toczyć, możemy być pewni, iż przez lata, a może choćby dekady nie doczekamy się żadnej zmiany, która jeszcze kilka tygodni temu wydawała się być całkiem realna. O nowelizacji kodeksu karnego wprowadzającej ochronę przed dyskryminacją ze względu na orientację seksualną czy ustawie o uzgodnieniu płci również możemy zapomnieć. Przy aprobacie polityków nie tylko nie dostaniemy należnych nam praw, ale już te, które mamy - jako ludzie - nie będą respektowane. Możecie mówić, iż przesadzam, ja jednak wiem, jak wygląda nasza rzeczywistość.
Przez kolejne lata będę pozbawiony możliwości założenia rodziny na równych zasadach. Nie mam zamiaru dalej czekać. Dalej "pełzać", a zacząć myśleć w końcu przede wszystkim o sobie. Skoro nie będę mógł zrealizować mojego pragnienia życiowego, które dla większości moich rówieśników nie jest niczym niemożliwym, to poszukam szczęścia w miejscu, gdzie katolicka wersja moralności nie jest dominującą. Osoby LGBT+ w Polsce były, są i będą – żaden polityk tego nie zmieni. Ale życie mam tylko jedno i chcę być szczęśliwy. Po prostu.
Idź do oryginalnego materiału