Studia a emerytura, oto co naprawdę liczy się w ZUS. Polacy przez lata żyli w przekonaniu, iż studia to wyłącznie inwestycja w lepszą pracę i wyższe zarobki. Tymczasem wiele osób dopiero przy składaniu wniosku emerytalnego odkrywa, iż lata spędzone na uczelni mogą wpłynąć także na prawo do świadczenia.

Fot. Materiały prasowe
Zaskoczenie jest jednak połowiczne — bo choć studia się liczą, to nie tak, jak sądzimy. Czy czas nauki liczy się do stażu?
Tak, ale z zastrzeżeniami. Ukończone studia wyższe traktowane są jako tzw. okres nieskładkowy. To oznacza, iż można je wliczyć do stażu pracy, który uprawnia do przejścia na emeryturę. Warunek? Trzeba zdobyć dyplom. Sam fakt studiowania bez ukończenia kierunku niczego nie zmienia. To ważna wiadomość dla tych, którym do pełnego stażu brakuje kilku lat.
Limit: nie więcej niż 8 lat
ZUS uwzględni w emerytalnym rozrachunku maksymalnie 8 lat nauki. jeżeli ktoś kończył dwa kierunki — doliczy się tylko jeden. Co więcej, obowiązuje zasada proporcji: okresy nieskładkowe (jak studia czy urlop macierzyński) mogą stanowić maksymalnie jedną trzecią wszystkich okresów składkowych. Przykład? jeżeli ktoś pracował przez 24 lata, może doliczyć tylko 8 lat nauki. Przy 15 latach pracy — tylko 5.
Przykładowe wyliczenie:
15 lat | 5 lat | Tak, do 5 lat |
24 lata | 8 lat | Tak, do 8 lat |
30 lat | 10 lat | Tak, ale tylko 8 |
Dyplom nie oznacza wyższej emerytury
Tu kończy się optymizm. Choć studia mogą przyspieszyć moment uzyskania prawa do świadczenia, nie wpływają na jego wysokość. W czasie studiów nie odprowadza się składek do ZUS, więc nie buduje się kapitału emerytalnego. To oznacza, iż sama nauka nie przekłada się na wyższą kwotę emerytury. jeżeli ktoś pracował na umowę zlecenie i nie opłacał składek — efekt będzie taki sam. Dyplom nie podniesie świadczenia, choćby jeżeli to tytuł magistra.
Dla kogo studia robią różnicę?
Przede wszystkim dla tych, którym brakuje stażu, by w ogóle móc otrzymać emeryturę. Próg ten to 20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn. W przypadku osób, które przez większość życia pracowały na czarno lub z przerwami, doliczenie studiów może zaważyć o wszystkim.
Zyskują też ci, którzy chcą szybciej przejść na tzw. emeryturę minimalną, czyli najniższe możliwe świadczenie gwarantowane przez państwo. Ale także tutaj najważniejsze są lata składkowe i nieskładkowe — nie sam fakt posiadania wyższego wykształcenia.
Nie dyplom, a pensja buduje emeryturę
Wbrew obiegowym opiniom, sam tytuł naukowy nie zwiększa emerytury ani o złotówkę. ZUS nie nagradza wykształcenia — liczy się wysokość składek i długość opłacania. Co jednak prawda: osoby z wyższym wykształceniem częściej pracują na lepiej płatnych stanowiskach, co przekłada się na wyższe składki, a w efekcie na wyższe świadczenie.
Studia to nie inwestycja w ZUS
Choć mogą być ratunkiem dla tych, którzy nie mają pełnego stażu, nie należy ich traktować jako narzędzia budowania emerytury. Żadna uczelnia nie wpłaciła za Ciebie składki — zrobił to wyłącznie Twój pracodawca. A to właśnie te wpłaty są podstawą, z której ZUS obliczy Twoje świadczenie.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl