Odmówił poślubienia swojej ciężarnej dziewczyny. Matka go poparła, ale ojciec stanął w obronie przyszłego dziecka.
Tato, mam nowiny. Sąsiadka, Kinga jest w ciąży. To moje powiedział Krzysztof, ledwo przekraczając próg domu.
Artur, ojciec, zastygł na chwilę, po czym odpowiedział spokojnie:
Więc się z nią ożeń.
Żartujesz? Jestem jeszcze za młody. To nie czas na rodzinę, poza tym choćby nie byliśmy ze sobą na poważnie
Na poważnie? ojciec parsknął ironicznym śmiechem. To biegać za dziewczyną byłeś już mężczyzną, a teraz, gdy trzeba wziąć odpowiedzialność, nagle jesteś dzieckiem. Świetnie. Nie dodając już nic więcej, zawołał żonę: Danuta! Chodź tu!
Danuta weszła do kuchni, wycierając ręce w fartuch:
Co się stało?
Proszę. Nasz syn spłodził dziecko z Kingą, córką sąsiadki, i teraz nie chce się żenić. A on machnął ręką.
Danuta choćby się nie zdziwiła. Jej twarz stała się poważna:
I ma rację. Po co wpuszczać do domu pierwszą lepszą? Dzisiejsze dziewczyny są sprytne znajdują kogoś z pieniędzmi, zachodzą w ciążę, a potem “ożeń się”. A potem się okazuje, iż dziecko wcale nie jego. Niech zrobi test DNA. I tak czy inaczej, nie można zmuszać Krzysztofa, on jeszcze młody. Jest mężczyzną, trudno było się oprzeć. Ale my nie musimy utrzymywać cudzych dzieci.
Artur westchnął ciężko i powiedział cicho:
A jeżeli to jednak jego dziecko?
No i co z tego? Mamy obowiązek brać odpowiedzialność? Niech zrobi test, potem zobaczymy.
Odwróciła się i wróciła do kuchni, zostawiając Artura samego z synem.
Wiesz, ja też byłem młody zaczął. Podobała mi się jedna, a ożeniłem się z inną. Nie z miłości, ale z odpowiedzialności. Bo bycie mężczyzną to nie tylko namiętność, to wybory i konsekwencje. Twoja matka była w ciąży. Nie wiedziałem, czy zdołam z nią być, ale wiedziałem jedno dziecko nie było winne. Moja krew, moje sumienie. I wiesz, Krzysztofie, mimo wszystko nigdy nie żałowałem, iż zostałem.
Minęły trzy miesiące. Test DNA dał jasną odpowiedź: z 99,9% pewnością Krzysztof był ojcem dziecka Kingi.
No i? warknęła Danuta, gdy Artur położył przed nią dokument. Tak, to jego dziecko. Ale to nie znaczy, iż Kinga wprowadzi się do tego domu. Ona tu nie postanie. Mówię jasno!
Krzysztof siedział, nie patrząc na ojca. Na jego twarzy czytało się wybór: stał po stronie matki. Zakończył pięści, ale nie powiedział ani słowa.
Artur podniósł się powoli od stołu:
Skoro oboje podjęliście decyzję, teraz posłuchajcie mojej.
Mówił cicho, ale stanowczo:
Dopóki żyję, mój wnuk nie będzie potrzebował niczego. Kupię działkę, wybuduję dom, a on mój wnuk będzie miał wszystko, co zdobyłem. A wy dwoje możecie zapomnieć o mojej pomocy. Nie będę uczestniczył w tym wstydzie. Krzysztofie, od dziś nie jesteś już moim synem. Wszystko, co mam, będzie należało do chłopca. Ani jednego grosza od mnie nie dostaniecie.
Danuta wybuchła:
Oszalałeś?! Masz zamiar wydziedziczyć własnego syna?!
Artur nie odpowiedział. Odwrócił się i wyszedł, ignorując krzyki i przekleństwa. Krzysztof stał wśród ciszy, nie wierząc w to, co usłyszał. Ale wiedział jedno: jeżeli Artur to powiedział, to tak właśnie zrobi.







