Dzisiaj stało się coś, co przewróciło moje życie do góry nogami. Wróciłem do domu, a tam ojciec jak zwykle siedział w fotelu z gazetą. Wiedziałem, iż muszę mu powiedzieć, choć bolało mnie to jak nożem w serce.
Tato, mam wiadomość. Ta sąsiadka, Kinga jest w ciąży. To moje dziecko wyznałem, ledwo przekroczywszy próg.
Mój ojciec, Wojciech, na moment zamarł, po czym odparł spokojnie, choć czułem, jak bardzo go to dotknęło:
Więc się z nią ożeń.
Żartujesz? Jestem jeszcze za młody. To nie czas na zakładanie rodziny, poza tym choćby nie byliśmy ze sobą na poważnie
Na poważnie? zaśmiał się gorzko. Więc gdy goniliście się po podwórku, byłeś już mężczyzną, a teraz, gdy trzeba wziąć odpowiedzialność, nagle stałeś się dzieckiem. Dobrze. Nie dodając nic więcej, zawołał moją matkę: Krystyna! Chodź no tu!
Mama weszła do kuchni, wycierając ręce w fartuch:
Co się stało?
Nasz syn spłodził dziecko z Kingą, córką sąsiadów, a teraz nie chce się z nią żenić. I tyle powiedział tata, machając ręką.
Mama choćby się nie zdziwiła. Jej twarz stężała:
I ma rację. Po co wpuszczać do domu pierwszą lepszą? Dzisiejsze dziewczyny są przebiegłe znajdą kogoś z pieniędzmi, zajdą w ciążę, a potem: Żeń się. A później może się okazać, iż dziecko choćby nie jest jego. Niech zrobi test DNA. I tak czy inaczej, nie można zmuszać Tomka, on jeszcze młody. To mężczyzna, trudno było się oprzeć. Ale my nie musimy utrzymywać cudzych dzieci.
Ojciec westchnął ciężko i powiedział cicho:
A jeżeli to jednak jego dziecko?
A jeśli? Czy musimy brać za to odpowiedzialność? Niech zrobi test, potem zobaczymy.
Odwróciła się i wróciła do kuchni, zostawiając ojca samego ze mną.
Wiesz, ja też byłem młody zaczął. Kochałem jedną, ożeniłem się z drugą. Nie z miłości, ale z odpowiedzialności. Bo bycie mężczyzną to nie tylko namiętność, to wybory i ich konsekwencje. Twoja matka była w ciąży. Nie wiedziałem, czy dam radę z nią być, ale wiedziałem jedno dziecko nie było niczemu winne. Moja krew, moje sumienie. I wiesz, Tomek, mimo wszystko nigdy nie żałowałem, iż zostałem.
Minęły trzy miesiące. Test DNA dał jasną odpowiedź: z 99,9% pewnością byłem ojcem dziecka Kingi.
I co teraz? warknęła mama, gdy ojciec położył przed nią wyniki. Tak, to jego dziecko. Ale to nie znaczy, iż Kinga wprowadzi się do naszego domu. Ona tu nie postanie. Mówię to jasno!
Siedziałem w milczeniu, nie patrząc na ojca. Na mojej twarzy malowała się decyzja: stałem po stronie matki. Zaciśnięte pięści mówiły wszystko, choć nie wypowiedziałem ani słowa.
Wojciech powoli wstał od stołu:
Skoro oboje podjęliście decyzję, teraz posłuchajcie mojej.
Mówił cicho, ale twardo:
Dopóki żyję, mój wnuk nie będzie potrzebował niczego. Kupię działkę, wybuduję dom, a on mój wnuk dostanie wszystko, co w życiu zdobyłem. A wy dwoje możecie zapomnieć o mojej pomocy. Nie będę uczestniczył w tym wstydzie. Tomek, od dziś nie jesteś moim synem. Wszystko, co mam, będzie należało do dziecka. Ani złotówki od mnie nie zobaczycie.
Mama wybuchła:
Oszalałeś?! Chcesz wydziedziczyć własnego syna?!
Ojciec nie odpowiedział. Odszedł, ignorując jej krzyki i przekleństwa. Ja stałem w środku tego milczenia, nie wierząc w to, co usłyszałem. Ale wiedziałem jedno: jeżeli Wojciech coś powiedział, to tak właśnie będzie.







