Historia jednej teściowej. – Nie uwierzycie, z kim właśnie się poznałam
Kasia wpadła do domu, umyła ręce w biegu i od razu pobiegła do kuchni. Rodzice już siedzieli przy stole.
Dziewczyna przeprosiła za spóźnienie na obiad i zaczęła gwałtownie opowiadać o niesamowitej nowinie. „Nie uwierzycie, z kim się właśnie poznałam. Mój brat znalazł sobie dziewczynę. Śliczna, wesoła, rudowłosa. Jak małe słońce. Ma na imię Weronika. Pracuje na myjni samochodowej, gdzie jeździmy myć auto. Tam się poznali. Wygląda na to, iż to u nich poważna sprawa. No nieźle!”, – szczebiotała bez przerwy Kasia. Jan Kowalski, ojciec dziewczyny, podniósł głowę znad talerza i uśmiechnął się z zadowoleniem, mówiąc, iż to dobrze, bo już zaczął wątpić w orientację syna. Matka Kasi, Barbara Nowak, oburzyła się słowom męża i zmartwiła, iż syn znalazł sobie dziewczynę na myjni.
„Ale kto tam może pracować? Tylko ci, których nigdzie indziej nie chcieli. Brak wykształcenia, manier, wychowania. I w ogóle wszystkie takie niesympatyczne. Jedno słowo – myjniarki. Żadna z nich nie jest godna naszego syna choćby na odległość”, – nie mogła się uspokoić Barbara. Jan nie zgodził się z żoną i stanął w ochronie dziewczyn: „No, czemu tak od razu? Ludzie są różni. Może dziewczyna dorabia, a sama studiuje zaocznie.
To dobrze, gdy ktoś pracuje. Znaczy, zna wartość pieniędzy. I nie będzie naszego syna o nie naciągać, skoro sama zarabia. A tobie od razu wszystko nie pasuje. Przecież jej choćby nie widziałaś. Może jest śliczna. Nie sądzę, żeby nasz syn wybrał byle kogo.” Ale Barbara była w wojowniczym nastroju i nie ustępowała: „No to pójdę i zobaczę tę królewnę. Czym urokła naszego syna. Zrobię tak, iż ją wyrzucą z pracy, nie ma co się rozglądać za zamożnymi chłopakami. Niech sobie szuka męża skromniejszego.”
Następnego dnia Barbara faktycznie poszła na myjnię. Od progu urządziła awanturę. Krzyczała, żeby zawołano jakąś Weronikę, która wiesza się na szyi jej syna. Domagała się, by ją zwolnili za romansowanie z klientami. Ale dziewczyna o imieniu Agnieszka, która witała kobietę przy wejściu, powiedziała, iż nie zna takiej, może pracuje w innej zmianie, i zaproponowała przyjść jutro. Barbara oczywiście chciała natychmiast zawstydzić „nieprzyzwoitą” Weronikę i z hukiem wyrzucić ją z myjni. Ale nic nie poradzi – musiała wrócić do domu, „nie soliwszy zupy”. Obiecała jednak, iż wróci następnego dnia.
Agnieszka podeszła do Weroniki i powiedziała, iż nie warto wdawać się w relacje z klientami, bo za to rzeczywiście mogą od razu zwolnić, to choćby w umowie jest. Ale Weronika odpowiedziała, iż z Jakubem są już od roku. Z początku w ogóle nie chciała się z nim spotykać, ale on nalegał, nie dawał spokoju. Teraz chce ją poznać z rodzicami, ale ona sama odwleka tę chwilę – chce najpierw skończyć studia, znaleźć porządną pracę, a dopiero potem przedstawić się rodzinie.
Teraz potrzebowała tej roboty, bo studiowała i mieszkała w akademiku, a nie chciała brać pieniędzy od swoich rodziców. Agnieszka obiecała, iż nie powie kierownikowi o dziwnej sytuacji, ale Weronika powinna poprosić narzeczonego, żeby przemówił swojej matce do rozsądku, by więcej nie przychodziła z awanturami na myjnię.
Jakub wieczorem wszedł do domu i od progu surowym głosem zagadnął matkę: „Czego ty adekwatnie chcesz? Chcesz mnie z Weroniką poróżnić? Na myjni pracuje tylko tymczasowo. Zresztą każda praca jest szanowana. W ogóle jej nie znasz. To dobra i mądra dziewczyna. Kocham ją, i jeżeli jeszcze raz pokażesz się na myjni, wyprowadzam się, zabiorę Weronikę i będziemy żyć osobno. W ogóle nas nie zobaczysz. Nie wtrącaj się w nasze sprawy. Chcę się z nią ożenić. I to moje ostatnie słowo.” Barbara nic nie odpowiedziała synowi – znała jego charakter: nie stawiałby matce ultimatów bez powodu. Co powiedział, to zrobi. Nie chciała stracić syna, więc postanowiła więcej nie zaglądać na myjnię.
Minęły dwa lata, i Jakub z Weroniką wzięli ślub. Krewni pana młodego byli zachwyceni uroczystością. Barbara z dumą odpowiadała, iż w organizacji wesela pomagała synowa Weronika. Okazała się piękną i bardzo bystrą dziewczyną. Z wyróżnieniem skończyła studia, znalazła pracę w firmie i zarabia nie mniej niż jej syn. A na dodatek spodziewają się dziecka. Weronika jest już w trzecim miesiącu. Jakub ledwo namówił ją na ślub, bo wolała najpierw pomieszkać na kocią łBarbara, patrząc na tańczącą parę, zrozumiała, iż czasem najlepsze decyzje to te, których się nie podejmuje, pozwalając życiu toczyć się swoim nurtem.