Alissa Yun z Kazachstanu już od 2019 roku mieszka i studiuje w Polsce. Dziś publikujemy felieton, w którym dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat życia w tak odległym – geograficznie i kulturowo – kraju.
Nazywam się Alissa, mam 23 lata i jestem z Kazachstanu. Przyjechałam do Polski 6 lat temu na studia i, szczerze mówiąc, była to dla mnie bardzo poważna, choć i dość spontaniczna decyzja. Miałam wtedy tylko 17 lat i wyjechałam z rodzinnego miasta (Shymkent) całkiem sama, bez rodziny, bez przyjaciół. Dodatkowo prawie nic tak naprawdę wtedy nie wiedziałam o kraju, do którego chciałam się przeprowadzić. Znałam tylko język na poziomie podstawowym. Byłam pewna jednej rzeczy – iż nieważne, jak i gdzie, ale chcę zacząć swoje nowe, samodzielne życie, pełne doświadczeń, znajomości i przygód.
Jak już pisałam wyżej, przyjechałam do Polski, a konkretnie do Opola, 6 lat temu – w 2019 roku. Chciałam studiować na kierunku fizjoterapia. Skąd taka decyzja? Na tamten moment podobała mi się myśl studiowania na kierunku medycznym albo ściśle związanym z medycyną, więc moim zdaniem był to wtedy dobry wybór. Nie ukrywam – na początku pierwszego semestru było mi bardzo trudno uczyć się w innym języku. Nie rozumiałam treści większości wykładów, jednak po pewnym czasie intensywnej nauki polskiego zaczęłam rozumieć coraz więcej i udało mi się skończyć pierwszy oraz wszystkie następne semestry bez warunków. Było to dla mnie wtedy wielkim osiągnięciem.
Skończyłam studia magisterskie, ale w pewnym momencie stwierdziłam, iż jednak nie jest to moja droga, iż nie mam aż takiej chęci do pracy w tym zawodzie. Postanowiłam całkowicie zmienić kierunek. Studiuję teraz design i komunikację społeczną, odbywam swoje pierwsze praktyki w tej dziedzinie i aktualnie bardzo mi się podoba to, czym się zajmuję i czego się nauczyłam na ten moment.
Przyjazd do Polski – to zupełnie inne otoczenie, codzienność, kultura. Oczywiście było kilka rzeczy, które wydawały mi się nietypowe dla kraju, w którym się urodziłam. Moim pierwszym wielkim zdziwieniem było to, iż na uczelnianych korytarzach wszyscy siedzą na ziemi i jest to normalne dla studentów. Jednak gwałtownie się do tego przyzwyczaiłam, teraz jest to już dla mnie w porządku.
Ale to, do czego długo nie mogłam się dostosować, to mówienie do osób starszych na „Pan/Pani”, dlatego iż w Kazachstanie zwracamy się do nich na „Wy”.
Zdziwiło mnie też mówienie w miejscach publicznych „Dzień dobry”, „Dziękuję” i „Do widzenia”. Przyjemnie mnie to zaskoczyło, chociaż na początku stanowiło to dla mnie (wtedy jeszcze osoby bardzo nieśmiałej) poważne wyzwanie. Ludzie w Kazachstanie też są kulturalni i uczciwi, ale nie używają zbyt często takich zwrotów w stosunku do osób obcych.
Jeszcze jednym nieoczekiwanym przeze mnie zwyczajem była możliwość ustalenia kilku terminów poprawkowych na uczelni. W Kazachstanie jest trochę inaczej – o ile nie zdajesz przedmiotu, to możesz poprawić ocenę tylko raz. I nie ma możliwości wzięcia warunku na następny rok akademicki.
Moim zdaniem istnieje bardzo dużo różnic kulturowych – w Kazachstanie bardzo dbamy o tradycje narodowe, swoje zwyczaje, ludzie są bardziej konserwatywni i trochę mniej otwarci. Teraz to ulega zmianie, nasza młodzież dąży do większej swobody w wyrażaniu siebie, swoich poglądów, ma naprawdę rozwojowe pomysły, jak jeszcze bardziej ulepszyć nasz kraj. Uważam, iż takie zmiany są bardziej pozytywne niż negatywne.
I na koniec taka ciekawostka dotycząca dań narodowych w Kazachstanie – Polacy bardzo się dziwią, kiedy się dowiadują, iż popularnym składnikiem w moim kraju jest konina.
Alissa Yun

Autor zdjęcia: Doszhanova Nazgul Grafika: Alissa Yun