Po rozwodzie z mężem, Marzena długo szukała siebie. Kochała go bezgranicznie, taka już była.

polregion.pl 4 dni temu

Po rozwodzie z mężem, Marysia długo dochodziła do siebie. Kochała swojego Darka bezgranicznie, taka już była z natury – jeżeli kochała, to całym sobą, oddając się mężowi i synowi. Z synem sprawa była oczywista – to jedyny mężczyzna w życiu kobiety, którego nie sposób przestać kochać.

Darek po maturze postanowił pomagać ludziom i poszedł na medycynę. Marysia myślała, iż zawsze będzie blisko, ale syn wybrał uczelnię wiele kilometrów od domu. Jego ojcu było wszystko jedno – nigdy nie przejmował się niczym specjalnie.

„Maryś, przecież chłopak chce być lekarzem, to jego życie, niech decyduje sam” – machnął ręką.

A syn marzył o tym od dziecka.

„Mamo, wiesz przecież, iż zawsze chciałem pomagać ludziom. To dla ciebie nie nowina. Rozumiem, iż chciałabyś, żebym był blisko, ale nie wyjdzie – jestem mężczyzną. Będziemy się widywać rzadko, ale obiecuję przyjeżdżać, kiedy tylko się da. Wiesz, iż cię kocham. Jesteś najlepszą mamą na świecie. Pamiętaj o tym. Zawsze możesz na mnie liczyć” – mówił Darek, pakując torbę.

Wyjechał na studia – to były jego ostatnie wakacje przed dyplomem.

„Synku, wiem, iż mogę na ciebie liczyć. Dziękuję za te słowa. Ale mam jeszcze twojego tatę obok. Wszystko będzie dobrze. Nie martw się o nas” – odpowiedziała, choć w głębi duszy nie była taka pewna.

Po studiach Darek ożenił się, znalazł pracę w Warszawie i niedługo potem urodziła mu się córeczka. Marysia marzyła, by widywać ich częściej, ale dzieliła ich odległość. Czekała tylko na urlop syna.

Z Darkiem przeżyli dwadzieścia pięć lat. Wydawało się, iż wszystko gra. Marysia była piękną, wykształconą i mądrą kobietą. Darek długo się o nią starał na studiach i w końcu zdobył jej serce, choć konkurentów miała wielu.

Ona sama nigdy nie szukała awantur, łagodziła spory w domu i w pracy, zawsze taktowna. On za to bywał chamski i ostry. Ale i do niego znalazła klucz. Pomogła mu stanąć na nogi – to ona pomagała mu napisać biznesplan, to ona od początku wspierała jego warsztat samochodowy.

Pewnego dnia spotkała się z przyjaciółkami w kawiarni – Kasia świętowała narodziny pierwszego wnuka. Znali się od lat. Ola pracowała z Marysią w biurze, a Kasia prowadziła dom, miała z mężem duży dom za miastem. Czasem tam się spotykali, ale tym razem wybrali kawiarnię – Kasia akurat była w mieście.

Siedziały, plotkując o życiu, dzieciach i mężach. Nagle Kasia zadała pytanie:

„Maryś, słuchaj… a ty swojemu Darkowi we wszystkim ufasz?”

„No tak, nie mamy przed sobą tajemnic. Dlaczego pytasz?” – Marysia zmarszczyła brwi.

Kasia wymieniła spojrzenie z Olą i ciągnęła:

„Widziałam go kilka razy w kawiarni i supermarkecie z jakąś młodą dziewczyną. Szli pod rękę. Stałam i patrzyłam, a on mnie choćby nie zauważył, tak był zajęty tą swoją towarzyszką. To zawsze ta sama dziewczyna.”

Marysia spojrzała na nie zdziwiona:

„Ej, dziewczyny, pewnie to któraś z pracy. Ma tam kilka dziewczyn w biurze. Zresztą, nigdy niczego nie zauważyłam… Czasem wraca późno, ale ma dużo klientów.”

Po tej rozmowie zaczęła jednak uważniej obserwować męża. Dopytywała się, dlaczego się spóźnia, ale potem znów się uspokajała.

Aż pewnego dnia do ich drzwi zapukała młoda dziewczyna. W ciąży. Uśmiechnęła się słodko i powiedziała:

„Dzień dobry.”

„Dzień dobry… Do kogo pani? Chyba pomyłka?” – Marysia zmierzyła ją wzrokiem.

„Ojej, jaka pani młoda i ładna! To pani Marysia? Darek mówił, iż jego żona jest starsza i choruje” – zaśmiała się dziewczyna. „To na pewno pani, żona Darka?”

„Tak, to ja. Jak widać, zdrowia mi nie brakuje. A pani to kto?”

„Jestem Ania. Czekam dziecka Darka. Spotykamy się od dawna. On ciągle obiecuje, iż z panią pogada, ale jakoś nie może się zebrać. Mówił, iż się z panią rozwiedzie, a potem się ze mną ożeni. Niedługo będziemy mieć malucha.”

Marysia stała jak wryta. Ania mówiła dalej:

„Szczerze mówiąc, zdziwiłam się, widząc panią. Myślałam, iż zobaczę staruszkę, skoro Darek ma już prawie pięćdziesiątkę. No, sam jeszcze młody, ale spodziewałam się, iż jego żona będzie już babcią…”

„Aniu… ile ty masz lat? I gdzie się poznaliście?” – Marysia otrząsnęła się z osłupienia.

„Dwadzieścia jeden. Poznaliśmy się, jak wszyscy teraz – w internecie” – odparła z dumą.

„Jak w twoim wieku można wiązać się z człowiekiem, który ma prawie pięćdziesiąt? Nasz syn ma dwadzieścia pięć lat!” – Marysia ledwo panowała nad głosem.

„Oj, niech pani nie moralizuje. Ja wiem, czego chcę. Starszy mężczyzna z pieniędzmi to lepsza inwestycja niż młody biedak. Darek mi obiecał, iż się panią zostawi. Proszę go puścić. On i tak pani nie kocha.”

„Dobrze, Aniu. Zabieraj go sobie i idź” – Marysia lekko popchnęła ją w stronę drzwi.

Dziewczyna, spodziewając się awantury, tylko wzruszyła ramionami i powiedziała: „Do widzenia.”

Gdy drzwi się zamknęły, Marysia rzuciła się na kanapę i rozpłakała. Płakała długo, a potem zaczęła myśleć, jak rozmówi się z mężem.

Rozmowa była krótka i spokojna. Czekała na niego, gdy wrócił do domu.

„Witaj, kochanie. Widzisz tę walizkę i torbę? Twoje rzeczy. Zabieraj je i wynoś się” – powiedziała stanowczo.

„Maryś, co się stało? Dlaczego mnie wyrzucasz?” – mężczyzna nerwowo wodził wzrokiem, domyślając się, iż sekret wyszedł na jaw.

„Nic się nie stało. Była twoja Ania w ciąży. Poprosiła, żebym cię puściła. Więc jesteś wolny. Nie chcę cię więcej widzieć. Zniszczyłeś wszystko.”

Otworzyła drzwi. Darek stał zdezorientowany.

„Maryś, ja… ja nie chcę rozwodu. Nie chcę od ciebie odchodzić.”

Ona tylko odwróciła go w stronę wyjścia i zamknęła drzwi.

Spotkali się miesiąc później w neutralnym miejscu – kawiarni. Darek targował się o podział mieszkania, które kupił jeszcze ojciec MarysiIwan i Marysia pobrali się w pięknej letniej ceremoni, otoczeni najbliższymi, a z czasem w ich domu znów rozbrzmiewał śmiech dzieci – gdy synowa z wnuczką przyjeżdżały na długie wakacje, a Darek, widząc szczęście matki, w końcu pogodził się z jej wyborem.

Idź do oryginalnego materiału