Burmistrz Czarnego Dunajca widzi, iż słowo "ciemnogród" pod ich adresem przewija się dziś wszędzie. Fala krytyki wylewa się też na niego. Widzą, iż o Czarnym Dunajcu huczy.
– Czytam, iż jesteśmy zaściankiem kościelnym albo niewolnikami kleru. A z drugiej strony są głosy gloryfikujące nas. Że jesteśmy moralną stolicą Polski. Że wyznaczamy kierunki, potrafimy podejmować decyzje i w pełni korzystamy ze swoich konstytucyjnych praw, bo żyjemy w wolnym kraju. Osobiście czytam, iż jestem chyba jedynym samorządowcem w Polsce, który dotrzymuje słowa – mówi naTemat Marcin Ratułowski.
Przyznaje: – Czujemy, iż przez katolicką i prawicową część Polski, jesteśmy mocno podnoszeni na piedestał. Zarówno w komentarzach, jak i rozmowach odczuwamy, iż gdyby nie Czarny Dunajec, to w ogóle nie byłoby debaty publicznej na ten temat.
Czarny Dunajec zorganizował uczniom drugą lekcję religii
Od 1 września we wszystkich szkołach jego gminy uczniowie mają dwie lekcje religii. Decyzja MEN o zlikwidowaniu jednej lekcji w tygodniu spotkała się tu z takim sprzeciwem rodziców, iż gmina już w ubiegłym roku postanowiła sfinansować drugą katechezę. Przeznaczyła na to 700 tys zł.
Lekcje właśnie ruszyły. W większości szkół, do których dzwonimy, chodzi na nie 100 lub blisko 100 proc. uczniów (zaraz do tego wrócimy).
– Myślałem, iż to już temat przeszły. Że umarł w październiku 2024 roku, bo wtedy było o tym głośno. A okazało się, iż teraz wrócił z wielokrotną siłą. Nie spodziewałem, się, iż we wrześniu stanie się tematem nr 1 po wizycie prezydenta w USA – mówi burmistrz.
Faktycznie, Czarny Dunajec rozpalił internet. Naród się podzilił. Do tego doszły wieści, iż rodzice tu nie chcą edukacji zdrowotnej. "Gmina Czarny Dunajec powinna przemyśleć, czy w ogóle potrzebuje świeckiej edukacji. Może 5-7 lekcji religii dziennie załatwiłoby sprawę", "No, dzieci ocalone! Nikt im nie będzie wmawiał teorii owulacji, albo traktował instrumenstrualnie!" – kpi część Polaków.
Za to prawica mocno bije im brawo. "Cała Polska powinna być jak Czarny Dunajec", "Trzeba brać z nich przykład", "Super, ludzie myślą co jest dobre dla dziecka" – niesie się w komentarzach.
"W gminie Czarny Dunajec 100 proc. odmówiło edukacji zdrowotnej i będzie dodatkowa Lekcja religii. Tak trzymać!" – zakrzyknął radny z Zielonej Góry.
Sprawa wywołała tak duże emocje w kraju, iż w urzędzie gminy rozdzwoniły się telefony z Polski. Zaczęły przychodzić maile. Widać po nich, jak ludzie się podzielili.
"Zdarzyły się maile, w których padły słowa, iż jesteśmy ciemnogrodem. Inne, iż jesteśmy przykładem dla Polski"
– Reakcje sa skrajne. Jedni bardzo chwalą, iż bronimy religii. Inni twierdzą, iż marnotrawimy pieniądze. Gdy mówię, iż to pieniądze podatników i iż to oni decydują na co chcą je przeznaczyć, słyszę, iż powinienem im wytłumaczyć, iż to jest złe. Od zeszłego tygodnia praktycznie nie zajmuję się niczym innym tylko udzielaniem wyjaśnień, wywiadów i tłumaczeniem się z tej decyzji. Albo obroną swojego stanowiska albo wysłuchiwaniem pochwał, co też zajmuje czas – mówi burmistrz.
Których głosów jest więcej? Wydaje mu się, iż siły rozkładają się po równo, 50:50. Jest dokładnie tak, jak wygląda podział w narodzie.
Zastępca burmistrza Michał Jarończyk, dodaje: – Wydawało nam się, iż więcej samorządów stosuje to rozwiązanie. A okazuje się, iż tylko my rozpoczęliśmy rok szkolny wprowadzeniem takiego modelu religii. Dla nas nie ma w tym nic nadzwyczajnego, my jesteśmy zadowoleni. Ale w Polsce huczy o Czarnym Dunajcu. Niektóre maile, które dostajemy, są bardzo ostre. Zdarzyły się takie, w których padły słowa, iż jesteśmy ciemnogrodem. A inni piszą, iż jesteśmy przykładem dla Polski.
Ten przykład rozumie jednak w taki sposób, iż po prostu wysłuchali głosu ludzi. Bo nikt nikomu niczego tu nie narzucał. Nie było żadnej kampanii i żadnej akcji w obronie religii. Sami mieszkańcy jednogłośnie orzekli, iż chcą więcej religii.
– U nas była taka potrzeba mieszkańców. Głos rodziców był jednoznaczny. Ale mam świadomość, iż są miejsca w Polsce, gdzie takie rozwiązanie by nie przeszło. Trudno więc mówić, iż miałby to ktoś kopiować. Z naszej strony nie jest to ani żadne bohaterstwo, ani w drugą stronę, coś złego. To po prostu zdrowy rozsądek. Wykorzystaliśmy możliwości, które daje prawo i konstytucja, gwarantująca wychowanie dzieci zgodnie ze swoimi poglądami – mówi.
To rodzice chcieli dodatkowej religii. "U mnie prawie 100 proc. dzieci chodzi"
Czarny Dunajec to bardzo religijna i konserwatywna gmina. Tu opisywaliśmy już, jak stali murem za religią w szkołach.
Gdy teraz pytamy w szkołach o drugą lekcję religii, bardzo gwałtownie pada odpowiedź, iż zapisanych na nią jest 100 proc. lub niemal 100 proc. uczniów.
A jest to przedmiot dodatkowy. Nie uwzględnia jej normalny plan. Lekcja odbywa się na ostatnich lub na pierwszych godzinach. Do tego nazywa się "katecheza", a nie religia, żeby nie kolidać z programem szkolnym. Uczą jej katecheci. W żadnej szkole gminnej nie uczy ksiądz.
– Sami rodzice chcieli dodatkowej lekcji religii. Stąd to wszystko wyszło – mówi naTemat dyrektor jednej ze szkół w gminie Czarny Dunajec. Tu, z wyjątkiem 2-3 osób, na dodatkową katechezę zapisali się wszyscy.
W kolejnych szkołach jest bardzo podobnie. – U mnie prawie 100 proc. rodziców zadeklarowało udział dzieci w katechezie. Takie są fakty. To jest Podhale. Tu wiara jest bardzo mocna. Rodzice muszą być zadowoleni z tej decyzji, skoro tylu posłało swoje dzieci – tłumaczy dyrektor innej placówki.
Kolejna: – 99 proc. dzieci jest zapisanych.
I jeszcze jedna szkoła: – Katecheza jest na ostatniej lekcji. jeżeli ktoś nie chce, nie musi na nią chodzić. Ale większość osób jednak się zdeklarowała, iż będzie. Tylko pojedyncze dzieci nie biorą udziału w lekcji.
Burmistrz: "U nas jest 100 proc. zainteresowania lekcją katechezy"
Wszyscy dyrektorzy szkół proszą o anonimowość. To nieduża społeczność, wszyscy się znają.
– To rodzice prosili o dodatkową religię, więc organ prowadzący wyraził na to zgodę. Ale u mnie 100 proc. dzieci nie uczęszcza na drugą katechezę – słyszę jeszcze w innej szkole.
– Ile dzieci się nie zapisało? – pytam.
– Myślę, iż 9-10 proc. uczniów. Ale to nie jest 100 proc., jak gdzieś można przeczytać – pada odpowiedź.
Wszędzie podkreślają, iż tak chcieli mieszkańcy. Zresztą, słyszeliśmy to już w grudniu 2024 roku, gdy pytaliśmy o to w Czarnym Dunajcu.
– U nas nie ma sytuacji 50:50, moje zdanie tu nie przeważa. U nas jest 100 proc. zainteresowania lekcją katechezy. Już przed rokiem posłuchałem głosu mieszkańców i grona pedagogicznego. Już wtedy zabezpieczyliśmy środki w budżecie na drugą lekcję, jeżeli taka byłaby wola rodziców. A okazało się, iż ta wola jest nie tylko w każdej szkole, ale w każdej klasie. Co więcej, jest 100 proc. zainteresowania – mówi teraz burmistrz Ratułowski.
Zapewnia też, iż jeżeli będzie taka potrzeba, dopłacą nie tylko do katechezy, ale również do edukacji zdrowotnej.
"Tylko pojedyncze osoby są zapisane na edukację zdrowotną"
Ta jednak, w przeciwieństwie do religii, nie trafia tu na podatny grunt. Co prawda w niektórych szkołach zaznaczają, iż na decyzję jest czas do 25 września, albo iż czekają jeszcze na zebrania z rodziciami i nic nie wiedzą na 100 proc.
A choćby – iż burza medialna wokół tego przedmiotu może spowodować, iż część rodziców jednak się przekona i zapisów może być więcej.
Ale bardziej zdecydowanie wyczuwa się inny trend.
– Pewnie będzie tak, iż za religią są wszyscy, a za edukacją zdrowotną w większości będą na nie. Tu głos Kościoła ma znaczenie – przewiduje dyrektor jednej ze szkół.
Dalsza część artykułu poniżej:
W innej szkole mówią: – Tylko pojedyncze osoby są zapisane na edukację zdrowotną. Większość się wypisała. Tu jest mocno zakorzeniona wiara religijna. Nie możemy tego kwestionować.
– Jeszcze czekamy. Jeszcze kilka osób nie dało znać. Ale poza nimi wszyscy już przynieśli rezygnację z zajęć. 1 września zrobiłem spotkanie z rodzicami, przedstawiłem im założenia programowe. Pokazałem, iż wszystko pokrywa się z WDŻ. Do niczego jednak nie namawiam, to jest decyzja rodziców – mówi dyrektor kolejnej placówki.
Przy okazji przeżywamy niemały szok. Okazuje się bowiem, iż w wielu szkołach podstawowych w tej gminie prawie wszystkie dzieci do tej pory... chodziły na WDŻ.
"100 proc. uczniów chodziło na WDŻ. A teraz nie chcą chodzić na edukację zdrowotną"
– U nas w szkole 100 proc. uczniów uczestniczyło w lekcjach WDŻ. Zawsze wiedzieli, iż są to zajęcia nieobowiązkowe i nikt z nich nie rezygnował. Rodzice uważają, iż WDŻ było dobre, chwalą je. A teraz nie chcą, żeby ich dzieci chodziły na EZ – mówi dyrektor.
– Pominięto tu aspekt tradycyjnej rodziny. Zastrzeżenia budził też dział o seksualności. Edukacja zdrowotna tak została przedstawione społeczeństwu, iż nic już do niego nie dociera. Może szkoda, iż nie zostawiono WDŻ? Można było go tylko trochę zmodyfikować. Może odbyłoby się to bez bólu i zamieszania organizacyjnego – zastanawia się.
Jak twierdzą w innych szkołach podstawowych, z uczestnictwem na WDŻ było u nich podobnie. Słyszymy też, iż było zapotrzebowanie na nauczycieli tego przedmiotu. I wśród dyrektorów pojawiały się zapytania, czy ktoś gdzieś o kimś nie słyszał.
Jak będzie teraz, to się dopiero okaże.
– Na wsiach raczej nie będzie chętnych do edukacji zdrowotnej. Ale to nie jest tak, iż w całej gminie tak jest i iż Czarny Dunajec to tylko jeden kierunek – jest katecheza, ale w ogóle nie ma edukacji zdrowotnej. Ja tłumaczę edukację zdrowotną, mówię, iż rodzice mają pełne prawo posłać na nią swoje dzieci, żeby nie było fali hejtu w drugą stronę. jeżeli rodzice będą chętni na lekcje edukacji zdrowotnej, to też do nich dopłacimy – mówi burmistrz Czarnego Dunajca.
"Każdy, zgodnie z konstytucyjną zasadą, może wychowywać dzieci jak uważa, według swoich przekonań"
W Czarnym Dunajcu nie rozumieją krytyki, która na nich spadła po decyzji w sprawie religii. Burmistrz mówi, iż ostatnio najwięcej czasu zajmuje mu tłumaczenie, czym jest wolność i samorządność.
– Wszyscy mówią o wolności, o demokracji, o samorządności. A jak ktoś korzysta z tej wolności i demokratycznych praw, a przede wszystkim, gdy organ wykonawczy słucha swoich mieszkańców na co wydatkować ich podatki – bo to są pieniądze, które pochodzą tylko i wyłącznie z ich podatków – to jesteśmy za to krytykowani i chce się nam narzucić wolę z zewnątrz – reaguje Marcin Ratułowski.
Dodaje też: – Jest całkowite niezrozumienie ze strony części Polaków, którzy chyba nie rozumieją, czym jest wolność i demokracja i wylewają swoje żale na Kościół, na kurię, na ludzi, którzy mają inne poglądy. A przecież Polska może być różna. I każdy, zgodnie z konstytucyjną zasadą, może wychowywać dzieci tak jak uważa, według swoich przekonań.
"Zostaliśmy wplątani w rozgrywki polityczne, ze znacznym zaangażowaniem Episkopatu"
Zapytać mieszkańców, pochwalą burmistrza. – U nas ludzie nie dadzą ruszyć religii! – słyszeliśmy kilka miesięcy temu. Ale tak, jak decyzja gminy wywołała skrajne reakcje w kraju, tak tu również wszystkich nie można wrzucać do jednego worka.
– Dla mnie ta sława z powodu religii nie jest powodem do chluby. A rezygnacje z edukacji zdrowotnej nie są powodem do dumy. Decyzji wszystkich rodziców jeszcze nie znamy, ale ja nie patrzę na to optymistycznie – zaskakuje głos w jednej ze szkół.
Jedna z mieszkanek ma z kolei takie obserwacje: – Uważam, iż zostaliśmy wplątani w rozgrywki polityczne, ze znacznym zaangażowaniem Episkopatu. Na takich terenach jak Podhale to zaważyło. Ze strony księży padały niepochlebne określenia pod adresem tych zajęć. A umówmy się, żaden z nich nie przeczytał programu edukacji zdrowotnej. Presja zewnętrzna robi zaś swoje.
Ją akurat przekonuje argument, iż uczniowie są przeciążeni, dlatego się wypisują. – Ale absolutnie nie przemawia do mnie ocena w rodzaju "sek*ualizacja, ero*yzacja, deprawacja". Przecież to jest chore. W tej rozgrywce przegrają tylko dzieci – burzy się.
Pytam, czy docierają do nich ostatnie opinie, które wywołała dodatkowa katecheza.
– O ciemnogrodzie? Oczywiście, iż tak. Skoro gmina ogłasza, iż jest pionierem w tej sprawie, to wiadomo było, iż będzie to wywoływać różne emocje. Dziś mamy całe szerokie spektrum. Od takich, iż lepiej byłoby dać pieniądze na WF, czy matematykę, po "Brawo panie burmistrzu, dobra decyzja" – mówi.
W Czarnym Dunajcu słyszę też opinię, iż Polska ma chrześcijańskie korzenie, a w takich regionach jak Podhale od razu "takie coś" wywołuje panikę, czy złość. – Ale z drugiej strony zamieszanie z edukacją zdrowotną to może być temat zastępczy – uważa inny z rozmówców.