Zaczynam dzień od... biegania, kawy z żoną, wyjścia do ogrodu... Nie ma stałego rytuału - są warianty zależne od pogody, nastroju, programu dnia...
Najlepszy dzień (noc) w życiu... dobrych dni było i jest wiele. Trudno coś wybrać. Może dzień, w którym dowiedziałem się półoficjalnie o tym, iż jestem studentem, iż zdałem egzaminy wstępne? To takie spontaniczne skojarzenie.
Najgorszy dzień (noc) w życiu... chyba jeszcze nie było. Kiedyś, podczas rejsu katamaranem w okolicach Zanzibaru dopadła nas burza i sztorm. Była noc, zero jakichkolwiek świateł na horyzoncie, z dwóch silników mieliśmy sprawny tylko jeden, ponton mogący być szalupą ratunkową był dziurawy, a nasz kapitan nawigował dzięki telefonu komórkowego. Kołysało tak, iż trudno było zebrać myśli. Trochę myślałem o rzeczach ostatecznych. Wiem - brzmi, jak opowieść kandydata Rafała z jego ostatnio wy