Przez osiem lat sprzątałam jego biuro, a on nigdy nie dowiedział się, iż jestem matką chłopca, którego wyrzucił ze szkoły.
Czasem kurz, który zamiataś, jest tym samym, który połykaś, by przeżyć. A cisza to jedyne dziedzictwo, jakie zostawiasz niewidzialnemu dziecku.
Nazywam się Kasia, a to historia o tym, jak przez lata sprzątałam gabinet mężczyzny, który nigdy nie zrozumiał, iż jego największy błąd miał imię, twarz i grób.
**Nastoletnia ciąża**
Miałam siedemnaście lat, gdy dowiedziałam się, iż jestem w ciąży. To był mój ostatni rok w liceum w Lublinie, marzyłam o zupełnie innej przyszłości. Ojcem był mój kolega z ławki Tomek Kowalski, chłopak z dobrego domu, syn lekarza. Ja byłam córką szewca i sprzedawczyni na targu.
Gdy powiedziałam mu o ciąży, zapytał tylko:
Jesteś pewna?
Kiedy potwierdziłam, przestał się do mnie odzywać. niedługo rodzice wysłali go na studia do Anglii.
**Odrzucenie i samotność**
Moja matka znalazła wypis od lekarza w mojej torbie i wyrzuciła mnie z domu:
Chcesz nas zhańbić? Idź do jego rodziny!
Zostałam sama z rosnącym brzuchem i strachem, który ściskał gardło. Spałam w niedokończonych budynkach, prałam cudze ubrania, sprzedawałam jabłka na rynku.
Chłopiec urodził się pod starym dębem, pomogła mi położna, pani Halina. Dałam mu na imię Mikołaj bo co Bóg dał, tego nie odbierze.
**Wychowywanie w biedzie**
Życie było ciężkie. Dzieliliśmy pożyczone materace, noce pełne chłodu i głodne dni. Gdy Mikołaj skończył sześć lat, spytał:
Mamo, gdzie jest mój tata?
Odpowiadałam wymijają







