Rodzić w czterdziestym siódmym? Sprawdź, co warto wiedzieć!

twojacena.pl 1 tydzień temu

No i co, rodzić w czterdzieści siedem?

Oszalałaś, żeby w takim wieku rodzić?! Masz czterdzieści siedem lat! krzyczała przyjaciółka i współpracownica Anny, Weronika.

No ale co mam zrobić, Wera? Dziecko już jest wzruszała ramionami przyszła mama.

Jak to co? Gadajesz jak stara Agata z przedwojennej wsi. Są przecież inne sposoby. Tabletki, zabieg

Wera, nie zamierzam zabijać dziecka! przerwała jej ostro Ania. Nie wiadomo jeszcze, czy donoszę. Ale jeżeli Bóg da, urodzi się.

No już dobrze machnęła ręką Weronika. Głupia jesteś!

Anna szła do domu zmieszana. Żałowała, iż od razu powiedziała o ciąży przyjaciółce, a nie Wojciechowi. Ale jednocześnie cieszyła się, iż podjęła decyzję. Dziwnym trafem słowa Wery tylko utwierdziły ją, iż musi urodzić. Teraz musiała powiedzieć o wszystkim matce i dorosłemu synowi, Krzysztofowi.

Rozmowy z Wojtkiem nie bała się. Od dawna marzył o dziecku, odkąd tylko się zeszli.

Razem zamieszkali dziesięć lat temu, gdy Anna rozwiodła się z pierwszym mężem, ojcem Krzysztofa. Rozwód poszedł gładko w sądzie choćby nie musiała tłumaczyć powodów, bo Robert stawił się pijany. Sędzia zadała mu kilka pytań, po czym sucho orzekła: Wszystko jasne. Pozwana, rozwód przyznaję z takim pijakiem nie ma co dyskutować.

Tego samego dnia Robert zniknął z jej życia, uprzednio oznajmiając, iż alimentów płacić nie zamierza.

Anna choćby nie próbowała go ścigać. Była po prostu wdzięczna, iż udało się jej uwolnić od tego ciężaru, którego kiedyś wpuściła pod swój dach. Po rozwodzie odetchnęła z ulgą i postanowiła, iż żadne skarby świata nie skłonią jej do kolejnego związku.

Ale niedługo w ich zakładzie pojawił się Wojtek. Od razu zaczął się do niej zalecać trochę niezdarnie, ale Ani się to podobało. Miesiąc po poznaniu zaczęli się spotykać. Kolejny miesiąc później przedstawiła Wojtkowi jedenastoletniego syna. Od razu się polubili.

Wujku Wojtku, wpadnij jeszcze do nas poprosił Krzysiek.

Jasne, iż wpadnę.

I rzeczywiście przyszedł, przyniósł chłopakowi prezent i słodycze. niedługo zaczął zostawać na noc. Anna choćby nie zauważyła, kiedy zamieszkali razem.

Aniu, urodź mi córeczkę poprosił Wojtek po roku wspólnego życia. Miała wtedy trzydzieści osiem lat i uważała, iż to za późno na dziecko. Zawstydzona, tylko wzruszyła ramionami ale potem poszła do lekarza i założyła spiralę.

Akurat wtedy, gdy zaczęli rozmawiać o dziecku, była żona Wojtka wyjechała do sanatorium, a ich wspólnej córki nie mogła zabrać, bo dziewczynka zachorowała.

Weź Olę na kilka dni do siebie poprosiła Annę.

Anna nie protestowała. Córka Wojtka była miłą i grzeczną dziewczynką. Tylko teraz jego była żona dzwoniła codziennie z sanatorium, wypytując, jak tam w domu. Wojtek szczegółowo opowiadał. Annie wydawało się, iż między nimi znów coś iskrzy. Kochała Wojtka i bała się go stracić. Postanowiła więc koniecznie urodzić mu córkę, by już na pewno nie wrócił do byłej.

Jednak po usunięciu spirali upragniona ciąża długo nie nadchodziła. Anna poszła do lekarza, zrobiła badania. Nie wykryto żadnych problemów. Zasugerowano, by przebadał się mąż. Ale Wojtek już wtedy uznał, iż dzieci im nie są pisane:

Nie pójdę do żadnego lekarza! jeżeli nie wychodzi, to może tak ma być. Wychowamy Olę i Krzysia, poczekamy na wnuki.

Choć Anna próbowała namówić Wojtka, ten stanowczo odmawiał wizyty w klinice. W końcu się pogodziła z sytuacją. A tu proszę!

Sześć tygodni. Ciąża rozwija się prawidłowo. Słyszalna czynność serca

Jak ja donoszę dziecko w czterdzieści siedem lat? spytała Anna lekarza.

Doświadczona ginekolog spojrzała na nią z uśmiechem:

Nie jest pani pierwszą na świecie. Donoszą, rodzą i wychowują potem latami Ale to pani decyzja. Niech pani się zastanowi.

Wahała się, dlatego najpierw powiedziała Weronice. A po tej nieprzyjemnej rozmowie postanowiła definitywnie.

Nie, teraz już nikt mnie nie odwie

Idź do oryginalnego materiału