Starsza pani patrzyła na matkę z dwójką dzieci jak na złodziejkę. Powód zadziwia

mamadu.pl 1 dzień temu
"Wystarczyło kilka minut w osiedlowym sklepie, by poczuć, iż oczy obcej kobiety palą cię jak promień rentgena. Spojrzenie pełne pogardy, jakbyś zrobiła coś haniebnego – chociaż tylko próbowałaś przetrwać zwykły dzień z dziećmi. Zadziwiające, jak łatwo dziś osądzić matkę, nie znając jej historii, ani choćby jej intencji" – napisała do nas Aneta.


Zwykły dzień, zwykłe zakupy… i ten wzrok


"Stałam w kolejce do kasy. W jednej ręce zakupy, drugą próbowałam poprawić młodszemu dziecku czapkę na głowie. Byłam już zmęczona – po pracy, bez obiadu, z dwójką głodnych i znudzonych maluchów, którzy mieli prawo czuć się sfrustrowani. Wtedy sięgnęłam po bułkę, którą miałam w koszyku.

Podałam ją młodszemu synowi, który już miał łzy w oczach. Zjadł ją niemal natychmiast. I wtedy to się stało – starsza pani stojąca obok spojrzała na mnie z takim wyrazem twarzy, jakby właśnie złapała mnie na kradzieży. Skrzyżowała ręce. Cmoknęła z dezaprobatą. A ja poczułam się jak przestępczyni.

Kodeks matek kontra kodeks sklepowy


Nie pierwszy raz podaję dziecku bułkę w sklepie. Wiem, iż za chwilę za nią zapłacę. Wiem, iż to żadna zbrodnia – tylko codzienna logistyka macierzyństwa. Ale to, co dla mnie jest prostym rozwiązaniem, dla kogoś innego jest złamaniem zasad.

Tak, może według regulaminu sklepu to 'towar nieopłacony'. Ale według mojego matczynego instynktu – to był ratunek przed histerią, zmęczeniem, może choćby upokorzeniem w oczach innych klientów.

Czy naprawdę lepszy byłby płacz, krzyk i komentarze: 'Nie umie sobie poradzić z dzieckiem?'.

Matka zawsze przegrywa z opinią publiczną


W tym spojrzeniu było wszystko – ocena, wyrok, pogarda. Jakbym nie była klientką, tylko złodziejką dziecięcego porządku. A może choćby matką, która 'źle wychowuje', 'nie uczy cierpliwości', 'rozwydrza'.

To właśnie najbardziej boli – iż jako matka musisz cały czas balansować między tym, co dobre dla dziecka, a tym, co akceptowalne społecznie. I często okazuje się, iż nie ma dobrego wyboru. Bo ktoś i tak będzie miał coś do powiedzenia.

Dzieci nie znają cierpliwości dorosłych


Czasem zapominamy, iż dziecko to nie mały dorosły. Że ma inne potrzeby, inną percepcję czasu. Dla niego 'zaraz' to wieczność. Głód boli bardziej. Czekanie jest jak kara.

Dlatego, kiedy podaję bułkę przed kasą, nie uczę go złych nawyków. Uczę, iż słucham. Że reaguję. Że rozumiem jego granice. Czy to naprawdę powód, by czuć się jak przestępca?

Wyszłam ze sklepu, zakupy w jednej ręce, dzieci w drugiej. Ale spojrzenie tej starszej pani wzięłam ze sobą. Zastanawiam się, co tak naprawdę ją zabolało. Czy to, iż złamałam regułę? Czy to, iż jako kobieta – może matka, może babcia, a może osoba bez potomstwa – nie potrafiła spojrzeć ze zrozumieniem?

Matka dająca bułkę dzieciom nie jest złodziejką. Ona po prostu próbuje przetrwać dzień".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału