Tak się złożyło, iż mój syn, Marek, zostawił swoją żonę z małą córeczką. Jego była żona, Karolina, wyprowadziła się z dzieckiem do rodziców. Od tamtej pory unika kontaktu ze mną. Odbiera telefony, ale odpowiada chłodno, jakby z obowiązku. A przecież ja niczemu nie zawiniłam. Co ja mogę zrobić? Przed urodzinami wnuczki delikatnie wspominałam Karolinie, iż chciałabym przyjechać – powiedziała, iż nie planują żadnego świętowania i nikogo nie zapraszają. A ja i tak kupiłam drogie prezenty i pojechałam. Nie spodziewałam się takiego przyjęcia

przytulnosc.pl 21 godzin temu

– Rozumiem, iż Karolina ma żal do Marka, bo zachował się podle, ale ja? Ja nigdy nie powiedziałam jej złego słowa – żali się pani Halina. – Pojechałam 400 kilometrów, ciągnąc torby z prezentami, żeby zobaczyć wnuczkę, a mnie choćby do mieszkania nie zaproszono. Nie chodzi o to, iż nie pozwolono mi przenocować – nie zaproponowano mi choćby herbaty. Posiedziałyśmy chwilę na ławce na podwórku i tyle. Czy to normalne? Do dziś boli mnie serce, gdy o tym myślę.

Karolina – była synowa pani Haliny, kiedyś żona Marka – jest mamą trzyletniej Julki. Marek zostawił ją około rok temu. Zakochał się w innej kobiecie, klasyczna historia. A przecież z Karoliną byli razem ponad dziesięć lat, niemal całą dekadę walczyli o to, by mieć dziecko. Kiedy Karolina wreszcie urodziła wymarzoną córkę, Marek zupełnie się zmienił. Jeszcze przez ciążę nosił ją na rękach, był czuły i opiekuńczy. Ale kiedy dziecko się pojawiło, jakby nagle stracił zainteresowanie rodziną. Szukał “czegoś nowego”. No i znalazł.

Sprawa gwałtownie wyszła na jaw. Karolina spakowała rzeczy i wyjechała z córką do swoich rodziców. Dziś są już po rozwodzie. Marek płaci regularnie alimenty, ale nie ma żadnego kontaktu ani z córką, ani z byłą żoną.

– Ale ja przecież nie mam z tym nic wspólnego! – wzdycha pani Halina. – Nie miałam na niego wpływu, dorosły chłop, mnie nie słucha. Nie mogłam go zatrzymać. Ale z wnuczką bardzo chciałabym mieć kontakt! Na trzecie urodziny Julki przygotowałam piękne prezenty, naprawdę z sercem…

Kilka razy w ciągu tego roku pani Halina próbowała zadzwonić do Karoliny, zapytać o wnuczkę. Rozmowy były krótkie, oschłe, bez żadnego ciepła. Na każde pytanie trzeba było wyciągać odpowiedź jak z gardła. „Tak, wszystko w porządku. Tak, chodzi do przedszkola. Tak, mama pomaga. Alimenty są. Niczego nie potrzebujemy.”

– Marek raczej nie będzie miał więcej dzieci – mówi smutno pani Halina. – A poza tym… okazało się, iż on w ogóle nie lubi dzieci. Jest bardzo możliwe, iż Julka będzie moją jedyną wnuczką. Cały rok o tym myślę i nie potrafię się z tym pogodzić.

Halina długo próbowała się wprosić na urodziny wnuczki. Karolina jednak konsekwentnie odpowiadała wymijająco: iż nie planują większego świętowania, iż nie mają warunków – mieszkają w trzypokojowym mieszkaniu z rodzicami i bratem studentem.

Mimo to pani Halina nie dała za wygraną. Kupiła bilety, zapakowała prezenty warte niemało pieniędzy i ruszyła w drogę.

– A na miejscu… choćby nie zaproszono mnie do mieszkania – mówi cicho pani Halina. – Karolina z małą zeszły na podwórko. Było zimno, wiał wiatr, mżył deszcz, kompletnie niepogoda. Julka mnie nie poznała, chowała się za mamą. Powiedziałam, iż mam dla niej prezenty, Karolina próbowała odmówić, ale przecież nie zabiorę ich z powrotem do pociągu. W końcu wzięła torby. Postałyśmy pod blokiem pół godziny i rozeszłyśmy się: ja do wskazanego mi hotelu, one do mieszkania. Ani herbaty, ani „dziękuję”. Jakbym była kimś zupełnie obcym. Czym sobie na to zasłużyłam? Zawsze byłam dla niej dobra. Pomagałam z dzieckiem, wspierałam, gdy jeszcze była z Markiem. A teraz?

Pani Halina całe życie chciała dobrze dla swoich dzieci. Tamtego dnia była zmęczona podróżą, padało – wystarczyło zaprosić ją do środka, dać jej usiąść i zaparzyć kubek herbaty. Przecież nie jest nikim – to babcia dziecka. Przyjechała z sercem i prezentami.

A Karolina? Karolina odcięła się od przeszłości. Nie chce znać ani byłego męża, ani nikogo z jego rodziny.

Idź do oryginalnego materiału