Tego mi jeszcze brakowało…

newskey24.com 1 tydzień temu

Tego mi tylko brakowało…

Jadwiga żyła sama. Dzieci z mężem im się nie udało. Najpierw mieli nadzieję, próbowali, w końcu postanowili adoptować dziecko z domu dziecka. To ona podjęła decyzję – męża to nie obchodziło. Jemu było dobrze tak, jak jest. Pewnie zbyt długo się wahała, rozmyślała, a czas mijał nieubłaganie. Po czterdziestce sama zrezygnowała z pomysłu. Po prostu się bała.

Mąż uwielbiał turystykę, wędrówki z plecakiem i namiotem, śpiewanie przy ognisku. Trzeba przyznać, iż pięknie grał na gitarze. Towarzyski, zawsze w centrum uwagi, lubił spotkania.

Za młodu Jadwidze też się to podobało. Z wiekiem jednak zaczęła się męczyć. Znudziło jej się spędzać każdy weekend na nogach, wracać w niedzielny wieczór ledwie żywa, umyć się i w poniedziałek znowu do pracy – z ugryzieniami komarów, spieczoną twarzą i zniszczonymi paznokciami. Marzyła o leniwym poranku, gorącym prysznicu, a nie o myciu się w zimnej rzecznej wodzie albo brudnym kąpielisku. Wolała ciepłą toaletę niż narażać się na ukąszenia komarów.

Nawet od wrażeń można się zmęczyć, gdy jest ich za dużo. Częściej łapał ją w krzyżu, stawy bolały od przeciążenia. W końcu przestała chodzić z mężem na wycieczki.

On przez solidarność też opuścił kilka wypraw. Ale widziała, iż jest smutny, niespokojny. Namówiła go, by szedł bez niej. Ucieszył się.

– Po co sama puszczasz faceta? Zobaczysz, jakaś go sobie przywłaszczy. Mógłby się uspokoić z czasem – strofowała ją przyjaciółka.

– Jak był młodszy, to go nie przywłaszczyłam, teraz tym bardziej nie uda się nikomu.

– Głupio mówisz. Facet to nie kobieta, w każdym wieku jest w cenie – pokiwała głową przyjaciółka.

– I co? Mam iść z nim, żeby nie zdradził z jakąś? Mimo bólu? O nie. jeżeli zechce zdradzić, to i w domu znajdzie sposób. Nie trzeba na to wyprawy. Poza tym mamy swoją grupę.

– No, no – mruknęła przyjaciółka.

Mąż już więcej jej nie zapraszał. Chodził sam. Niepostrzeżenie zaczęli się od siebie oddalać. Brakowało im wspólnych tematów, wspomnień. Ale nic niezwykłego w nim nie zauważyła.

Aż pewnego dnia wrócił zamyślony, roztargniony.

– Opowiedz, gdzie byliście tym razem? – spytała, podgrzewając zupę.

– Starym szlakiem, ty tam byłaś. Mieliśmy nowych uczestników.

– A zdjęcia? Pokażesz, co nafotografowałeś? – jeszcze próbowała go rozgadać.

– Mówiłem, stary szlak – mąż spuścił wzrok, wpatrując się w talerz.

Jadwiga udawała, iż wierzy. Ale czuła, iż stało się to, przed czym ostrzegała przyjaciółka.

Mąż milczał trzy dni. W końcu wyznał:

– Przepraszam. Zakochałem się. Mocno. Myślałem, iż mi się to nie przydarzy – powiedział, nie patrząc jej w oczy.

– Tak od razu? – zdziwiła się Jadwiga.

– Zabrała ją zamiast ciebie. Była z nami na kilku wyprawach. Nie wyobrażam sobie życia bez niej.

– Młoda?

Mąż milczał.

– Rozumiem. I co zamierzasz? Do niej odejdziesz? – Jadwiga starała się zachować twarz, nie wpadać w histerię, nie robić awantury.

– Ona też się rozwodzi. Ma syna. Nie ma gdzie mieszkać, nie przyprowadzę jej tutaj. Wymieńmy mieszkanie. – Mąż wreszcie na nią spojrzał.

– A czemu ona nie wymienia swojego?

– To mieszkanie męża. jeżeli się nie zgadzasz, to… Nie wiem… – Wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju.

Mieszkanie kupili razem. Wszystko w Jadwidze buntowało się przeciwko jego propozycji. Długo myślała, w końcu się zgodziła, zastrzegając sobie prawo wyboru. Bolało ją, jak bardzo się ucieszył.

– Nie, wiedziałam, iż jesteś głupia, ale nie aż tak – powiedziała przyjaciółka i zakręciła palcem przy skroni.

– Masz rację. T*”To cię zaboli, ale on już dawno przestał być twoim mężem” – pomyślała, patrząc na blask w jego oczach, gdy wspominał tamtą kobietę, i po raz pierwszy od lat poczuła ulgę, iż to już koniec.* .

Idź do oryginalnego materiału