Tego rodzicielskiego nawyku dzieci uczą się raz-dwa. Szkodzi całym pokoleniom

mamadu.pl 8 godzin temu
To, co dla dorosłego jest chwilą odpoczynku z telefonem, dla dziecka staje się lekcją życia. Maluchy błyskawicznie uczą się, iż ekran to coś ważnego – ważniejszego niż rozmowa, zabawa czy kontakt z drugim człowiekiem. I choć wydaje się to drobiazgiem, skutki mogą być naprawdę poważne.


Rodzicielski nawyk, którego dzieci uczą się raz-dwa. Szkodzi całym rodzinom


Dzieci uczą się przez naśladowanie – to żadna nowość. Obserwują, co robią dorośli, i kopiują to w tempie błyskawicznym. Dlatego jeżeli rodzic często trzyma nos w telefonie, maluch gwałtownie zaczyna myśleć, iż tak właśnie wygląda codzienność.

Siadasz na chwilę, by "odpocząć" i sięgasz po telefon. Scrollowanie mamy i taty z telefonem przed nosem staje się dla dziecka normą. I choć może się to wydawać drobnostką, skutki takiego nawyku mogą ciągnąć się za nim przez całe życie.

Badania opublikowane w czasopiśmie naukowym "Frontiers in Developmental Psychology" pokazują, iż dzieci nie są obojętne na to, iż rodzic, zamiast spojrzeć na nie, patrzy w ekran. Czują frustrację, smutek, a czasem choćby złość. Mały człowiek nie rozumie, iż mama czy tata właśnie odpisuje na ważnego maila z pracy.

Widzi tylko tyle: "Nie jestem ważny. Rodzic wybiera coś innego". Z czasem takie sytuacje się kumulują, a dziecko uczy się, iż nie warto się dopominać o uwagę, iż nie warto mówić, pokazywać, pytać.

Słaba mowa, słabe szanse


Z pozoru nic się nie dzieje – rodzic siedzi na kanapie, przegląda telefon, dziecko bawi się obok. Ale w tej pozornej ciszy dzieje się bardzo dużo. Brakuje kontaktu wzrokowego, uśmiechu, prostego komentarza typu: "O, jaki piękny domek z klocków!".

To właśnie te drobne interakcje są najważniejsze dla rozwoju dziecka – językowego, emocjonalnego i społecznego. Dzięki nim dziecko uczy się mówić, rozumieć emocje, budować pewność siebie.

Gdy zamiast reakcji słyszy tylko "mhm" albo nie słyszy nic, coś się w nim zamyka. Z czasem przestaje mówić, mniej pokazuje, traci ciekawość i zaufanie do tego, iż rozmowa z dorosłym może być interesująca i bezpieczna.

Dzieci rodziców zatopionych w ekranach mają, według wspomnianych badań, uboższe słownictwo. Nie dlatego, iż są mniej zdolne. Po prostu brakuje im okazji do ćwiczenia języka i nie budują w sobie "zaplecza" różnych słów, z których później mogą korzystać.

Rozmowa, choćby ta najprostsza, jest jak trening – z każdą wymianą zdań dziecko rozwija myślenie, uczy się łączyć fakty, argumentować, rozumieć siebie i innych. Telefon nie odpowie dziecku na pytanie. Nie zachwyci się jego rysunkiem. Nie poprosi o opowiedzenie o tym, co działo się w przedszkolu. A więc nie daje też szansy na rozwój.

Nie trzeba patrzeć w ekran, żeby zaszkodzić dzieciom


Co gorsze – choćby jeżeli to dziecko nie trzyma telefonu, ale tylko patrzy, jak robi to rodzic, wpływ jest ogromny. Maluch zapamiętuje: czas wolny=ekran. Dzień bez telefonu? Po pewnym czasie dla dziecka możne być różnoznaczne z poczuciem nudy.

A stąd już tylko krok do uzależnienia. Zamiast biegać, skakać, rysować czy budować z klocków, dzieci coraz częściej siedzą z tabletem czy przed ekranem telewizora/smartfona. Rzadziej ruszają się, trudniej im się skoncentrować, szybciej się irytują.

A ich oczy nie są przyzwyczajone do wpatrywania się w świecący ekran z bliska. Wzrok się pogarsza, trudniej się wyciszyć, coraz trudniej też znaleźć euforia w prostych aktywnościach i analogowej zabawie.

Gest przewijania ekranu mówi dziecku bardzo dużo. Widząc rodzica z telefonem, dostają komunikaty: "Nie jesteś teraz ważny", "Poczekaj, mam coś ciekawszego do zrobienia", "Nie przeszkadzaj".

Tego nawyku można się pozbyć


Dzieci nie mają jeszcze narzędzi, żeby zrozumieć, iż mama może właśnie sprawdza rozkład jazdy albo odpisuje szefowi.

One widzą tylko tyle, iż nie są w centrum uwagi. I zaczynają się wycofywać. To niebezpieczny proces. Bo jeżeli mały człowiek nauczy się, iż jego głos nic nie znaczy – może przestać go używać.

Nie chodzi o to, żeby demonizować technologię. Telefony bywają pomocne i naprawdę mogą wspierać rozwój i edukację dzieci. Ale jeżeli stają się murem między rodzicem a dzieckiem – ten koszt może być zbyt wysoki. Dobra wiadomość? Zawsze można to zmienić: teraz, zaraz.

Zacznij od drobiazgów: odłóż telefon na czas posiłków i wspólnych przejazdów.

Zrób miejsce na prawdziwe rozmowy: patrz w oczy, słuchaj, zadawaj pytania.

Spędzaj czas w sposób aktywny i sensoryczny: gotujcie razem, czytajcie książki, idźcie na spacer.


Dziecko nie potrzebuje rodzica idealnego. Potrzebuje rodzica obecnego. Więc następnym razem, gdy coś zawibruje w twojej kieszeni – najpierw spójrz na swoje dziecko i zapytaj, jak mu minął dzień i co interesującego robiło w przedszkolu.

Źródło: mother.ly, frontiersin.org


Idź do oryginalnego materiału