Z Bartkiem byłam w związku trzy lata, zanim zaproponował, żebyśmy zamieszkali razem. Niestety – u jego rodziców, w ich domu w Toruniu. Po ślubie wszystko się zmieniło – dla jego mamy nagle stałam się „złą żoną”.
Pani Grażyna ciągle narzekała na mnie przed synem:
– Dlaczego ona nie pójdzie do pracy, tylko siedzi w domu?
A gdy już zaczęłam pracować:
– A teraz nie ma czasu w porządki!
Pewnej niedzieli chcieliśmy się wyspać. Ale Grażyna weszła do pokoju i oburzona zapytała, dlaczego jeszcze śpimy. Bartek poprosił ją, żeby nas zostawiła w spokoju.
Ona się obraziła:
– Ja już od rana wszystko ogarniam, a wy leżycie. Dopóki ja tu rządzę – wszyscy będą funkcjonować według mojego planu!
Tego było za wiele. Wieczorem Bartek zaczął przeglądać oferty wynajmu mieszkań. Było drogo, ale nie mieliśmy wyjścia.
I wiecie co? Po wyprowadzce wszystko zaczęło się układać.
W końcu wypatrzyliśmy działkę pod Bydgoszczą. Ale zabrakło nam trochę środków. Poprosiliśmy więc o pomoc rodziców Bartka. Mój tata zmarł, gdy byłam jeszcze dzieckiem, a mama mieszka w wiosce niedaleko Sieradza i sama wychowuje dwóch moich młodszych braci.
Budowa ruszyła – fundamenty, ściany, dach. Aż któregoś dnia znalazłam dokumenty… i jako właścicielka działki widniała Grażyna.
Zamarłam. Zapytałam Bartka, o co chodzi.
– Spokojnie – powiedział – rodzice dali pieniądze, więc wpisaliśmy mamę. Potem to przepiszą na nas.
Byłam wściekła. Pokłóciliśmy się, prawie się rozstaliśmy.
I właśnie wtedy dowiedziałam się, iż jestem w ciąży. Byłam szczęśliwa – od dawna marzyłam o dziecku.
Grażyna nagle znów zaczęła się pojawiać. Dzwoniła, obrażała się, iż nie odwiedzamy jej wystarczająco często. Gdy pogodziłam się z Bartkiem, jasno mu powiedziałam:
– Chcę ograniczyć kontakt z twoją matką. To dla mojego zdrowia psychicznego.
Po narodzinach córki teściowie odwiedzili nas – obejrzeli wnuczkę, posiedzieli, porozmawiali. Wydawało się, iż wszystko dobrze…
Ale zaczęły się codzienne telefony:
– Przyjedźcie, chcemy pobawić się z wnuczką!
Miałam dość. W końcu powiedziałam wprost:
– Dajcie nam chwilę spokoju. Mamy teraz sporo obowiązków. Gdy wszystko się ustabilizuje, będziemy wpadać częściej.
Ale Grażyna nie przyjęła tego ze zrozumieniem.
Zaczęła znowu skłócać Bartka ze mną. Zaczęły się drobne kłótnie, wypominanie wszystkiego.
Próbowałam przypomnieć mu o działce i o obietnicach. Nic to nie dawało.
Aż w końcu… Grażyna zadzwoniła do mojej mamy. Moja mama – zupełnie nieświadoma pożyczki – pojechała na spotkanie.
Tam usłyszała:
– jeżeli chcecie, żeby działka była przepisana na wasze dzieci, niech pani dołoży połowę wartości.
Mama się nie zgodziła. W odpowiedzi padły słowa:
– Wychowała pani niewdzięczną córkę.
– Ona choćby nie wie, jak się pracuje i zarabia.
Po tej rozmowie zrozumiałam jedno: nigdy się z nimi nie dogadam. Dla nich liczą się tylko pieniądze. Uczucia i relacje są nieważne.
Czasem rodzice chcą, byśmy byli tacy, jakimi oni sami nie potrafili się stać. Ale Twoje życie należy tylko do Ciebie. Nie zostawaj tam, gdzie Cię nie szanują.
Nie żałuję swojej decyzji. Wiem, iż dam sobie radę. Dla siebie i mojej córki.
A Bartek? Skoro nie miał odwagi postawić się własnej matce, niech zostanie z nią.