Nauczyciele znowu protestują. Tym razem idzie o zasady wynagradzania pracy przy wyjściach na zajęcia ponadwymiarowe np. wycieczki szkolne. O co tu chodzi? Ano, o to, żeby nauczyciele korzystali ze swoich uprawnień, które ponoć przysługują im w związku z regulacjami zawartymi w tzw. Karcie nauczyciela. Nie owijając w bawełnę, nauczycielom znowu marzy się łatwa kasa.
Chętnie bym im pomógł w ciężkiej pracy, ale mnie marzą się nauczyciele, którzy kierowaliby się ideałami takimi jak jedna z moich nauczycielek.
Dzień nauczyciela na całe życie
Połowa lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku. Chodzę do szkoły podstawowej, a moją wychowawczynią jest pani Anna, którą nie bez kozery przezywamy „Pticą”. Nic dziwnego, jest przecież nauczycielką języka rosyjskiego, a jej szyję przyozdabia coś na kształt ptasiego zgrubienia, takiego wałka, który czasem można zaobserwować u tokujących gołębi. Ten wałek znałem z przypadków kilku kobiet, które chorowały na tarczycę. Także z przypadku mojej mamy, którą paskudne choróbsko atakowało wtedy coraz bardziej.
Przechodząc jednak do rzeczy, muszę powiedzieć, iż był to czas jesienny, iż dopiero co skończyliśmy świętować rocznicę wielkiej rewolucji, a na edukacyjnym horyzoncie zaczęły pojawiać się inne wyzwania. Sprawy bieżące ciągle jednak były ważne, a w ślad za nimi kroczyły kartkówki, sprawdziany i nauka na pamięć. Wiadomo, pamięciówka ma wiele zalet, a z pewnością jest podstawą nauki czegokolwiek.
I w tej sytuacji, pani „Ptica”, kazała nam wykuć na blachę jakiś rosyjski wierszyk. Co to było, czy poemat o polsko – radzieckiej przyjaźni, czy rzecz o jakimś wodzu – tego nie pamiętam. Zresztą, w całej historii, którą mam zamiar opowiedzieć, nie ma to żadnego znaczenia.
Zamiast pilnie uczyć się tego wierszyka ja i moi koledzy zaczęliśmy kombinować. Niektórzy – pierwszy raz w życiu. Panią Annę znaliśmy od lat, i wiedzieliśmy, iż jest osobą sympatyczną. Jesienią pomagaliśmy jej zbierać ziemniaki z pola, które leżało kilka kilometrów za Sulejowem. W trakcie „kartoflanej wędrówki” natknęliśmy się na dwa różne samochody, którymi podróżowali towarzysze z łódzkiego kuratorium oraz kieleckiego hufca ZHP. Zachwyty i gratulacje z powodu obywatelskiej postawy młodzieży oraz wobec działań pani „Pticy” przez dobry miesiąc były w naszej szkole głównym tematem rozmów.
A zatem, biorąc pod uwagę okoliczności, liczyliśmy na pewną ulgę przy odpytywaniu wierszyka. Niektórzy myśleli o drobnych pomyłkach, inni o zapominaniu całych słów, a byli też tacy, który rozmarzyli się oczekując, iż nauczycielka w ogóle zapomni o zadanej pracy domowej. Prawdę mówiąc, dość gwałtownie w tej grupie znalazłem się i ja. Dodatkowo nasze nadzieje rosły, wraz ze świadomością, iż w tym ważnym dniu „Ptica” będzie miała imieniny i przed rozpoczęciem lekcji każdy jej wręczy piękne kwiaty.
Kiedy nadszedł długo oczekiwany dzień, „Ptica” całkowicie zawiodła nasze nadzieje. Po przyjęciu życzeń zaraz otworzyła dziennik, i nie zważając na delikatne próby oporu z naszej strony, zaczęła systematycznie przepytywać wszystkich. Robiła przy tym jakieś notatki i coś tam marudziła pod nosem. gwałtownie zrozumieliśmy, iż konsekwencje nieprzygotowania do lekcji będzie musiał ponieść każdy, kto akurat zawinił.
Nie był to jednak koniec upokorzeń, które nas w tym dniu spotkały. „Ptica” doprowadziła do końca przepytywanie klasy i pech chciał, iż jedynym potrafiącym recytować ten wierszyk był ostatni w dzienniku Wiesio Żołądkiewicz. A Wiesio to jeden z najsłabszych uczniów w naszej klasie. „Ptica” podeszła do Wiesia i serdecznie go uściskała. Trzymając w jednej ręce dziesiątki podarowanych przez nas imieninowych kwiatów, drugą ręką objęła Wiesia i wyrecytowała: „Dziękuję ci, Wiesiu, za ten jeden jedyny prawdziwy prezent, który w tym dniu od ciebie otrzymałam”.
Opowieść tą zawsze przypominam sobie, kiedy słucham tabunów krzykliwych, ciężko przepracowanych i nisko opłacanych nauczycieli. Zwłaszcza w Dniu Edukacji Narodowej, który dla nich jest jednym z bardzo wielu dni wolnych od pracy. Pracy, która jest ponoć całym ich życiem, pracy którą ponoć oni tak straszliwie kochają.
W całej tej historii faktycznie bez żadnego znaczenia jest czy mieliśmy nauczyć się wtedy wierszyka polskiego, czy też rosyjskiego. Czy wiersz był o rewolucji, czy też o kontrrewolucji. Solidność zawsze powinna znaczyć solidność.
→ Tomasz Miller
19.10.2025
• grafika ilustracyjna: Freepik
• więcej tekstów autora: > tutaj
• więcej tekstów z tagiem nauczyciel: > tutaj








![Patriotyczna inicjatywa uczniów z Baryczy. Młodzież z wizytą w Kornicy [zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/10/Patriotyczna-inicjatywa-uczniow-z-Baryczy.-Mlodziez-z-wizyta-w-Kornicy-2.jpeg)




