Wymieniłem miłość na bogactwo. I los zwrócił ją do mnie ciężarną, podającą jedzenie w eleganckiej restauracji. To, co wydarzyło się tej nocy, nie tylko zakończyło moje zaręczyny, ale i odmieniło całe moje życie.
Kazimierz, milioner, siedział przy stoliku w ekskluzywnej restauracji u boku swojej narzeczonej Zofii, gdy otrzymał menu od młodej kelnerki. Gdy podniósł wzrok, serce zamarło mu w piersi: to była Halina.
Ich spojrzenia spotkały się na chwilę, oboje byli zaskoczeni. Halina była jego pierwszą miłością, gdy jeszcze był biedny i mieszkał w małej wiosce. Przysięgali sobie wieczną miłość, siedząc na dachu swojego domu, patrząc razem na zachód słońca.
W tej chwili coś, co Kazimierz pogrzebał głęboko w sercu, znów się odezwało miłość. I wydawało się, iż Halina czuje to samo.
Wkrótce Zofia zauważyła dziwne napięcie i zapytała, czy się znają. Kazimierz odpowiedział gwałtownie tak, ale nie przyznał, iż Halina była wielką miłością jego młodości. Halina kontynuowała podawanie posiłków, ale Kazimierz dostrzegł coś jeszcze: była w ciąży. Wątpliwości zaczęły go pochłaniać co się z nią działo przez te wszystkie lata?
Ostatni raz widział ją, zanim wyjechał na studia. W tamtym bolesnym pożegnaniu Halina błagała go, by został, ale Kazimierz poszedł za swoim marzeniem: chciał się wzbogacić i zostawić proste życie za sobą. W dużym mieście osiągnął to wszystko, ale zawsze czuł pustkę. Pieniądze rozwiązują niektóre problemy, ale nie zagoją wszystkich ran.
Gdy poznał Zofii, myślał, iż znalazł idealną partnerkę bogatą, piękną, wpływową. ale w głębi duszy czuł, iż to nie była osoba, którą powinien kochać. Teraz, widząc Halinę, jego wątpliwości zamieniły się w pewność.
Podczas kolacji Zofia wyszła do toalety, zostawiając Kazimierza samego i jeszcze bardziej zamyślonego. Wtedy Halina podeszła do stolika, by zapytać, czy życzą sobie jeszcze czegoś. Wtedy Kazimierz, nie mogąc już powstrzymać emocji, poprosił, by usiadła i porozmawiała.
Halina mówiła prosto. Powiedziała, iż wyjechała do dużego miasta, szukając Kazimierza, ale spotkały ją tylko trudności. Żadnych studiów, tylko słabo płatne prace. choćby spała na ulicy, aż w końcu znalazła schronienie u właściciela restauracji, który ją oszukał, a potem porzucił, zostawiając ją samą z dzieckiem. Łzy płynęły po jej twarzy, gdy opowiadała o swoim bólu. Kazimierz objął ją, czując się bezradny, bo wciąż był związany z Zofii.
Wkrótce potem poszedł do toalety za narzeczoną. Gdy otworzył drzwi, zobaczył Zofię w namiętnej scenie z kucharzem restauracji. Zszokowany zapytał, co to znaczy, a ona, bez skruchy, przyznała, iż trwa w tym związku już od siedmiu miesięcy.
Ku jej zdziwieniu, Kazimierz nie był zasmucony. Poczuł ulgę. Uśmiechnął się i oświadczył, iż ich zaręczyny dobiegły końca. Wrócił do sali, szukając Haliny, ale kierownik powiedział mu, iż już wyszła.
W rozpaczy Kazimierz wybiegł na deszcz. I wtedy zobaczył ją szła sama ze złamaną parasolką. Podbiegł do Haliny, poprosił, by zaczekała, i opowiedział jej wszystko, co się stało. Pocałowali się namiętnie, jakby czas się cofnął.
W tej chwili oboje poczuli, jak lata rozłąki znikają. Samotność wreszcie się skończyła. Jakby światło miłości rozświetliło całą ciemność, ogrzewając serca ciepłem, które przywracało euforia życia. Serce biło szybko, w rytm deszczu. Krople spływały po ich twarzach, mieszając się z głębokim pocałunkiem, zamkniętymi oczami i zaciśniętymi ustami, dając poczucie czegoś odnowionego, jakby życie zaczynało się na nowo w tej właśnie chwili.
Kazimierz obiecał zatroszczyć się o nią i dziecko. niedługo potem kupił dom na wsi, przywracając Halinie spokój, na jaki zawsze zasługiwała. O to właśnie chodziło Kazimierzowi o miłość. Miłość, której nie kupisz za żadne pieniądze świata. Coś naturalnego, świętego i wspólnego, co przychodzi jak dar losu, niespodziewane i cenne, zdolne przemienić wszystko wokół.
Gdy urodził się ich syn, trójka Kazimierz, Halina i dziecko weszli na dach domu, jak za dawnych czasów. Trzymając się za ręce, patrzyli na horyzont zachodzącego słońca, przysięgając sobie, iż już nigdy się nie rozstaną.







