Za taką cenę oczekiwała troski. Matka: "Moje dziecko je posiłki gorsze niż świnie na farmie"

mamadu.pl 3 godzin temu
"Płacę ogromne pieniądze za przedszkole, a moje dziecko wraca głodne i zawiedzione. Spodziewałam się, iż za taką kwotę dostanie troskliwą opiekę i normalne, zdrowe jedzenie. Tymczasem podają mu posiłki, które są gorsze niż to, co dostają świnie na farmie" – napisała do nas Ewelina.


Płacę krocie, a moje dziecko wraca głodne


"Zawsze myślałam, iż prywatne przedszkole to gwarancja najlepszej opieki i troski o dziecko. Płacę za nie naprawdę spore pieniądze – miesięczne czesne to dla naszej rodziny duży wydatek, ale wierzyłam, iż to inwestycja w zdrowie i rozwój naszego malucha. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna. Moje dziecko często wraca z przedszkola po prostu głodne.

Kilka dni temu rozmawiałam z moim synkiem i zaczęliśmy mówić o tym, co jadł w przedszkolu. I wiecie, co usłyszałam? Że praktycznie w ogóle nie ma owoców. Że 'jabłka są kwaśne', iż banany mu nie smakują, a innych owoców to on choćby nie pamięta, żeby były. Opowiadał też o serku homogenizowanym, który – cytuję – 'był bardzo niedobry, gorzki, mama lepszy kupuje'. Zrobiło mi się przykro i zwyczajnie mnie to wkurzyło. Płacę krocie, a moje dziecko wraca głodne i niezadowolone.

Kilka dni wcześniej usłyszałam też od innych rodziców, iż posiłki w przedszkolu wyglądają fatalnie i – jak to ktoś określił – 'są gorsze niż to, co dostają zwierzęta gospodarskie'. Początkowo nie chciałam w to wierzyć – jak to możliwe, iż w placówce, która chwali się wysokim standardem i profesjonalizmem, dzieci są karmione byle czym?

Zaczęłam uważniej wsłuchiwać się w to, co mówi mój syn. I to wszystko zaczęło się składać w całość. Zimne, niesmaczne posiłki, których często nie jest w stanie zjeść. A przecież powinien mieć siłę, energię, dobre samopoczucie. Tymczasem on, po całym dniu w placówce, wraca głodny, zmęczony i zniechęcony.

Rodzice czują się oszukani i zaniepokojeni


Nie jestem sama – wiele mam i ojców mówi dokładnie to samo. Rozmawiamy o tym między sobą i wszyscy jesteśmy zgodni: to, co oferuje przedszkole, to żart. Kilka osób próbowało interweniować u dyrekcji, ale odpowiedzi były wymijające, bez konkretów. Czujemy się bezradni i po prostu oszukani – bo przecież chodzi o nasze dzieci, o ich zdrowie i codzienne funkcjonowanie.

Ta sytuacja skłoniła mnie do poważnej refleksji. Czy naprawdę warto płacić fortunę za prywatne przedszkole, skoro dzieci dostają na talerze coś, czego choćby nie chcą ruszyć? Przecież one zasługują na więcej – na ciepły, smaczny i wartościowy posiłek, który wspiera rozwój i daje energię na cały dzień zabawy i nauki.

Zaczynam się rozglądać za innymi rozwiązaniami. Bo to, co się dzieje teraz, jest po prostu nie do przyjęcia".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Idź do oryginalnego materiału