Zmarła w wieku 56 lat po długiej walce z chorobą nowotworową. Jej odejście skłoniło wiele osób do ponownego sięgnięcia po jej książki, w których otwarcie dzieliła się swoją drogą duchową i osobistymi doświadczeniami. Jednym z najczęściej cytowanych fragmentów stały się jej wspomnienia z książki „Pełnia życia”.
Agnieszka Maciąg przez lata tworzyła własną, charakterystyczną formę pracy z duchowością. Jej poradniki, warsztaty i liczne materiały online były skierowane głównie do kobiet, które poszukiwały równowagi, sensu oraz wdzięczności w codziennym życiu. Jej przekaz opierał się na osobistych doświadczeniach i wielu wewnętrznych przemianach, jakie przeszła na przestrzeni lat.
Pierwsze przeżycia religijne i dziecięce marzenieW „Pełni życia” Maciąg wraca do wspomnień z wczesnego dzieciństwa. Opisuje moment, w którym jako kilkuletnia dziewczynka postanowiła „odprawiać mszę”, używając długiego szalika i okrągłego ciastka. Jej matka weszła wtedy do pokoju i zapytała, co robi.
„Odprawiam mszę. Jak będę duża, zostanę księdzem!” – odpowiedziała, jak wspomina, z pełnym przekonaniem.
Matka musiała jej wyjaśnić, iż to niemożliwe, gdyż kapłaństwo jest dostępne wyłącznie dla mężczyzn.
Maciąg przywołuje również swoją dziecięcą reakcję: „Dlaczego? Ja tak nie chcę!”. Ten krótki dialog pokazuje, jak wcześnie pojawiło się w niej poczucie duchowego powołania oraz potrzeba bliskości z Bogiem.
Trudne doświadczenia ze szkolnych lekcji religiiJednocześnie autorka opisuje bolesne wspomnienia związane z lekcjami religii prowadzonymi przez katechetkę, którą określa jako osobę sfrustrowaną i wywołującą wśród uczniów strach. Jak relacjonuje, nauczycielka wymierzała kary metalową linijką za zachowania, które uznawała za nieodpowiednie.
W jej opisie dzieci „bały się oddychać, by nie stać się ofiarą niezrozumiałego ataku”. To doświadczenie pozostawiło w niej trwały ślad i wprowadziło silny dysonans między obrazem Boga, o którym słyszała, a zachowaniem osoby, która religii miała nauczać.
Maciąg podkreśla, iż już wtedy czuła, iż przemoc i upokorzenie nie mają nic wspólnego z duchowością, która intuicyjnie wydawała jej się pełna czułości i dobroci.
Dojrzewanie duchowe poza instytucjąMimo trudnych doświadczeń, późniejsze lata jej życia były silnie związane z rozwojem duchowym. Jak sama pisała, wiara stawała się dla niej przestrzenią wewnętrznego spokoju, poczucia bezpieczeństwa i sensu. W swoich publikacjach wielokrotnie zaznaczała, iż jej duchowość kształtowała się poza formalnymi strukturami religijnymi i była oparta przede wszystkim na osobistym przeżyciu.
To właśnie autentyczność oraz zdolność do mówienia o własnych słabościach i emocjach sprawiły, iż wokół jej twórczości powstała społeczność wiernych czytelniczek.
Dziedzictwo, które pozostawiłaPo jej odejściu fragmenty „Pełni życia” stały się nowym źródłem refleksji dla tysięcy osób. Czytane dziś, ukazują duchowy rozwój kobiety, która mimo traum i trudnych doświadczeń zachowała w sobie wiarę w dobro oraz wewnętrzną siłę.











