— Ciągle jesteś niezadowolona!” — wybuchnąłem na teściową, a ona zemściła się w najbardziej perfidny sposób następnego dnia.

twojacena.pl 2 tygodni temu

„No to już zawsze musisz się do czegoś przyczepić!” – warknąłem na teściową. Następnego dnia zemściła się w najpodlejszy sposób.

Nazywam się Jakub. Mieszkam w Poznaniu, jestem po drugim ślubie, mam wspaniałą rodzinę i małego synka. Ale blizna po poprzednim małżeństwie wciąż boli – bo tam została moja córka. Została, i to nie z mojej woli.

Moja pierwsza żona, Kasia, pojawiła się w moim życiu na drugim roku studiów. gwałtownie się zbliżyliśmy, chodziliśmy ze sobą kilka miesięcy. Wtedy zacząłem zauważać, iż uczucia gasną, ale właśnie wtedy Kasia powiedziała, iż jest w ciąży. Byliśmy zbyt młodzi, od razu poczułem, iż to nie tędy droga. Ale nie uciekłem od odpowiedzialności – wzięliśmy ślub. Rodzice Kasi podarowali nam na wesele kawalerkę, moi sfinansowali wakacje nad morzem.

Kilka miesięcy później na świat przyszła nasza córka, Zosia. Pokochałem ją od pierwszej chwili. Ale szczerze? W naszym małżeństwie nie było harmonii. Największym problemem była moja teściowa, Halina Kowalska. Mieszkała w blok obok i praktycznie nie wychodziła z naszego mieszkania. Krytykowała wszystko: jak trzymam dziecko, jak rozmawiam z żoną, ile zarabiam. Milczałem. Długo. Znosiłem to dla żony i córki.

Pewnego dnia wróciłem z pracy zmęczony, a w domu – kolejna awantura. Halina znowu niezadowolona. I wtedy straciłem cierpliwość:

„Ile można?! Dlaczego zawsze musisz wszystko krytykować? Dlaczego nigdy w życiu się nie uśmiechnęłaś, nie powiedziałaś dobrego słowa?!”

Nie odpowiedziała. Po prostu wyszła. Pomyślałem – no, może wreszcie się opamięta. Ale nie wiedziałem, co czeka mnie następnego dnia.

Przyszedłem po pracy do domu – a drzwi były zamknięte na nowy zamek. Przy wejściu stały dwie walizki z moimi rzeczami. Nie od razu zrozumiałem, o co chodzi. Pukałem, dzwoniłem, krzyczałem. Zza drzwi odezwała się teściowa:

„Zabieraj swoje graty i wynoś się, gdzie chcesz. Żony i córki już nigdy nie zobaczysz!”

Pomyślałem, iż to żart. Ale nie był to żart. Kasia choćby nie wyszła. Tydzień później złożyła pozew o rozwód. Bez rozmowy. Bez szans na wyjaśnienie. Zostałem z niczym – bez rodziny, bez słowa wyjaśnienia, bez córeczki.

Minęły lata. Ożeniłem się ponownie. Moja druga żona, Ania, dała mi synka. Jestem szczęśliwy, kocham ich, cenię każdą chwilę z nimi. Ale serce wciąż boli – za Zosią. Co miesiąc regularnie płacę alimenty. Kasia je przyjmuje, ale nie pozwala mi choćby zobaczyć córki. Żadnego zdjęcia, telefonu, spotkania.

Dlaczego? Nie wiem. Nie zdradzałem. Nie biłem. Po prostu nie wytrzymałem i powiedziałem jej matce prawdę w oczy.

I za to – wymazano mnie z życia mojego własnego dziecka…

Idź do oryginalnego materiału