Ciąża po czterdziestce: Czy warto decydować się na dziecko w wieku 47 lat?

polregion.pl 2 tygodni temu

**Macierzyństwo w czterdzieści siedem lat?**

Oszalałaś, żeby rodzić w tym wieku?! Masz czterdzieści siedem lat! krzyczała przyjaciółka i koleżanka z pracy, Weronika.

A co mam zrobić, Wera? Dziecko już jest tłumaczyła się przyszła mama, rozkładając bezradnie ręce.

Jak to co? Mówisz jak stara Babcia Jadwiga z przedwojennej wsi. Są inne sposoby. Tabletki, próżniówka

Wera, nie zamierzam zabijać dziecka! przerwała jej ostro Kinga. Nie wiadomo jeszcze, czy donoszę. Ale jeżeli Bóg pozwoli, urodzi się.

No to sobie rób, jak chcesz machnęła ręką Weronika. Głupia jesteś!

Kinga wracała do domu zdezorientowana. Żałowała, iż od razu powiedziała o ciąży przyjaciółce, a nie Krzysztofowi. Jednocześnie cieszyła się, iż podjęła decyzję. Paradoksalnie, słowa Wery jeszcze ją utwierdziły musi urodzić. Teraz pozostawało powiedzieć o tym matce i dorosłemu synowi, Bartoszowi.

Z rozmową z Krzysztofem się nie martwiła. Marzył o dziecku od dawna, odkąd się zeszli.

Razem zamieszkali dziesięć lat temu, gdy Kinga rozwiodła się z pierwszym mężem, ojcem Bartosza. Rozwód poszedł gładko na sądzie choćby nie musiała tłumaczyć powodów, bo Dariusz stawił się pijany. Sędzia zadała mu kilka pytań, po czym sucho orzekła: *Wszystko jasne. Pozwana, rozwód przyznaję. Tu choćby nie ma nad czym się zastanawiać.*

Tego samego dnia Dariusz zniknął z jej życia, uprzedzając, iż alimentów płacić nie zamierza.

Kinga choćby nie próbowała go ścigać. Była po prostu wdzięczna, iż wreszcie uwolniła się od tego ciężaru, który kiedyś wpuściła do swojego życia. Po rozwodzie odetchnęła z ulgą i postanowiła, iż za żadne skarby nie zwiąże się z mężczyzną.

Ale niedługo w ich zakładzie pojawił się Krzysiek. Od razu zaczął się do niej zalecać trochę niezdarnie, trochę szorstko. Ale jej się to podobało. Miesiąc po poznaniu zaczęli się spotykać. Kolejny miesiąc później Kinga przedstawiła Krzysiowi jedenastoletniego Bartosza. Od razu się polubili.

Wujku Krzysiu, wpadaj do nas jeszcze poprosił chłopiec.

Dobrze, przyjdę.

I rzeczywiście przyszedł, przyniósł prezent i słodycze. niedługo zaczął zostawać na noc. Kinga choćby nie zauważyła, kiedy zamieszkał z nimi na stałe.

Kinga, urodź mi córkę poprosił rok później. Miała wtedy trzydzieści osiem lat i uważała, iż to już za późno. Zawstydzona, tylko wzruszyła ramionami ale potem poszła do lekarza i założyła spiralę.

Właśnie wtedy, gdy para zaczęła rozmawiać o dziecku, była żona Krzysztofa wyjechała do sanatorium, ale ich wspólnej córki nie mogła zabrać dziewczynka zachorowała.

Weź Oliwię na kilka dni poprosiła Kingę.

Ta nie protestowała. Córka Krzysztofa była miłą i grzeczną dziewczynką. Tylko iż teraz jego była żona dzwoniła codziennie z sanatorium, wypytując, jak tam w domu. Krzysiek odpowiadał szczegółowo. Kingę ogarnęło uczucie, iż między nimi znów coś iskrzy. Kochała Krzysztofa i bała się go stracić. Postanowiła więc urodzić mu córkę by na pewno nie wrócił do eks.

Jednak po usunięciu spirali upragniona ciąża nie nadchodziła. Kinga poszła do lekarza, zrobiła badania. Nie wykryto żadnych nieprawidłowości. Zasugerowano badanie męża. Ale Krzysiek już wtedy uznał, iż dzieci im nie są pisane:

Nie pójdę do żadnej poradni! jeżeli nie wychodzi, to może tak ma być. Wychowamy Oliwię i Bartka, poczekamy na wnuki.

Choć Kinga próbowała go namówić, Krzysztof stanowczo odmawiał wizyt u lekarza. W końcu się pogodziła z sytuacją. A tu proszę bardzo!

*Sześć tygodni. Ciąża rozwija się prawidłowo. Serce bije*

Jak ja donoszę dziecko w czterdzieści siedem lat? zapytała lekarza.

Doświadczona ginekolog spojrzała na nią z uśmiechem:

Nie jest pani pierwszą na świecie. Donoszą, rodzą i wychowują jeszcze długo Ale to pani decyzja.

Wahała się, dlatego najpierw powiedziała Weronice. A po nieprzyjemnej rozmowie z nią postanowiła ostatecznie.

*Nie, teraz nikt mnie nie przekona! Będę miała córkę! I nikt mi nie zabroni dać jej życia!* myślała, idąc do domu. Po drodze zadzwoniła do Krzysztofa, zapowiadając istotną rozmowę.

Co się stało? zapytał, gdy tylko weszła do domu.

Nie ze mną. Z nami. niedługo zostaniemy rodzicami.

Jesteś w ciąży?

Sześć tygodni. Byłam dziś na USG.

O rany, Kinga! Ale my oboje mamy prawie pięćdziesiątkę. Jak go wychowamy?

Krzyśku! Jak? A choćby o framugę! Mogłeś mnie chociaż wesprzeć!

Ależ ja nie jestem przeciw! Cieszę się, Kinga! oprzytomniał. Tylko się zagalopowałem. Ale masz rację. Wychowamy! Już od dawna myślałem o warsztacie w twojej przybudówce. Będę majsterkować, dorabiać. Teraz mam dodatkową motywację.

Rób, co uważasz. Pieniędzy nam potrzeba.

Zdob

Idź do oryginalnego materiału