Dziecko się nudzi, ja się frustruję – i nie zamierzam się za to biczować. To też są wakacje

mamadu.pl 21 godzin temu
Wiem, iż wakacje z dzieckiem to nie czas na relaks w wersji solo, ale czasem naprawdę mam dość bycia osobą, która "ogarnia wszystko i wszystkich". Moje dziecko się nudzi, ja się frustruję – i zamiast poczucia winy, mam tylko jedno postanowienie: nie będę się za to biczować. Bo to też są wakacje – dla niego, ale i dla mnie.


Miało być słodko, wyszło jak zawsze


Rezerwując noclegi i pakując walizki, miałam przed oczami te wszystkie obrazki z reklam: bose dzieci biegające po trawie, matki z książką na pomoście, smażenie naleśników na śniadanie. A potem przychodzi życie. W życiu dziecko budzi się

o 6:30 i od razu pyta: "Co dziś robimy? Bo wczoraj było nudno".

A ty, ledwo kontaktując z rzeczywistością, próbujesz wymyślić coś sensownego, co nie zrujnuje twojego konta, psychiki i szans na chwilę ciszy.

To są wakacje – ale nie urlop od bycia mamą. A czasem mam wrażenie, iż wszyscy ode mnie oczekują, iż będę animatorką, terapeutką, GPS-em i kucharką jednocześnie.

Tak, moje dziecko się nudzi. I to wcale nie oznacza porażki


Nie zliczę już, ile razy usłyszałam w ciągu ostatnich tygodni: "Mamo, nudzę się". Kiedyś panikowałam. Szukałam "czegoś fajnego". Jechałam na drugi koniec miasta do farmy

alpak, rezerwowałam bilety do aquaparku, kupowałam kreatywne zestawy z TikToka. A potem widziałam, jak po 15 minutach euforia mija, a nuda wraca.

I w końcu dotarło: nuda nie jest moją porażką. Jest normalna. Potrzebna. A choćby – dobra.

Dziecko nie musi być nieustannie stymulowane. I ja nie muszę się zadręczać, iż nie zapewniam mu atrakcji jak z katalogu biura podróży.

Frustracja to nie egoizm. To objaw zmęczenia


Kiedy mówię głośno, iż mam dosyć, iż nie chce mi się robić domowego sorbetu z jagód i iż boli mnie głowa od ciągłego "mamo, patrz!", ludzie patrzą, jakbym była wyrodną matką. Bo przecież "to tylko dziecko", bo "dzieci tak gwałtownie dorastają", bo "powinnaś być wdzięczna".

Jestem. Ale jestem też zmęczona. I to nie są rzeczy, które się wykluczają.

Frustracja nie znaczy, iż kocham mniej. Znaczy, iż też mam swoje granice. I chcę mieć prawo do wakacji, które nie polegają na spełnianiu cudzych oczekiwań 24/7.

To też są wakacje. I dla mnie, i dla niego


Jesteśmy w domku nad jeziorem. Jest brudny piach, są komary, jest lodówka, która działa tylko "trochę". Mój syn dziś przez dwie godziny siedział na kocu i mówił, iż się nudzi. Ja przez dwie godziny piłam kawę i nie robiłam z tym nic. I wiecie co? Oboje żyjemy.

Bo to też są wakacje. Nie musimy ich celebrować w wersji "na Instagrama". Wystarczy, iż oboje przestaniemy mieć wobec siebie nierealne oczekiwania.

Nie zamierzam się biczować


Nie jestem idealna. Moje wakacje nie są idealne. Moje dziecko nie ma idealnej mamy.

Ale jesteśmy razem. I to jest prawdziwe. A prawdziwe wakacje mają prawo być nudne, chaotyczne i frustrujące.

I nie zamierzam się za to biczować. Bo największy luksus, na jaki mogę sobie dziś pozwolić, to dać sobie i dziecku trochę luzu.

Idź do oryginalnego materiału