Jakie to trudne…

twojacena.pl 4 dni temu

Ach, jak to boli…

Barbara rozmawiała przez telefon, gdy do biura zajrzał Tadeusz. Elżbieta, zmrużyła oczy w stronę Basi, dając do zrozumienia, iż rozmowa jest ważna i iż nie mają dla niego czasu. Głowa Tadeusza zniknęła za zamkniętymi drzwiami.

Po dziesięciu minutach Barbara skończyła rozmowę i odłożyła komórkę.

— A do ciebie Tadeusz wpadał — powiedziała Elżbieta.

— Dlaczego do mnie? Może do ciebie? — zawrzała Barbara.

— Ja jestem mężatką. Nie zauważyłaś, jak na ciebie patrzy?

— Jak? — Basia uniosła głowę znad monitora.

— Z zainteresowaniem — odparła kokieteryjnie Ela.

Oczywiście, iż zauważyła. Miała wszak oczy. Tak, przystojny, właśnie taki typ mężczyzny, jaki jej się podoba. Gdyby nie ta różnica wieku…

Robotę miała taką, iż odmówiła Eli wyjścia na obiad. Do biura wszedł Tadeusz i postawił przed nią filiżankę kawy.

— Odpocznij. Dużo pracy? — zapytał.

— Tak, jak zwykle — uśmiechnęła się wdzięcznie i pociągnęła łyk gorącego napoju.

— Może dziś wieczorem pójdziemy do kina?

— Przepraszam, mam małą córeczkę — odparła, nie patrząc na niego.

— Wiem. Możesz zostawić ją u mamy na wieczór?

Barbara podniosła wzrok na Tadka. W końcu zrobił pierwszy krok, a nie tylko gapił się jak zahipnotyzowany. Przystojny, uśmiechnięty. Gdyby był kilka lat starszy, nie wahałaby się i dawno odpowiedziałaby na jego zaloty.

Wyglądała znacznie młodziej niż wskazywał jej wiek, ale i tak różnica między nimi rzucała się w oczy. Po bolesnym rozwodzie z mężem, Barbara przez lata nie patrzyła na mężczyzn. Była ostrożna, bała się nowych błędów i rozczarowań. Czas, jak wiadomo, leczy rany, osłabia ból i ostrożność. Czuła, iż jest gotowa na nowy związek. Ale czy z Tadeuszem?

— No i co, był u ciebie? — spytała Elżbieta, gdy wróciła z obiadu.

— Kto? — Basia udawała, iż nie rozumie.

— Dlaczego się go wystrzegasz? Porządny chłopak. Gdybym nie była mężatką…

— Nie mów głupot — przerwała jej krótko Barbara. — Strasznie jestem od niego starsza.

— No i co? Nie wyglądasz na swój wiek. Kontakt z mężczyzną dobrze robi każdej kobiecie, a samotnej tym bardziej. Widzę, iż on ci się też podoba. Gdy się pojawia, oczy ci błyszczą, na policzkach rumieńce, uśmiechasz się częściej. Nie mam racji?

Barbara milczała.

— Już kilka lat jesteś sama. Mówiłaś, iż czas, iż gotowa jesteś na nowy związek. Posłuchaj mnie, zanim znajdziesz faceta w swoim wieku, Tadeusza przygarnie jakaś ślicznotka. Odwzajemnij jego uczucie. Choćby dla zdrowia, dla humoru.

Basia nie odpowiedziała. A może Ela ma rację? Może rzeczywiście warto pójść z nim do kina?

Zadzwoniła do matki i umówiła się, iż po pracy zawiezie do niej Małgosię. Film skończy się późno, żeby nie budzić córki w nocy, wróci po nią rano, przed przedszkolem. Matka zmrużyła oczy i spojrzała na nią uważnie, ale nic nie powiedziała.

Wieczór minął cudownie. Barbara dawno nie była w kinie, nie mówiąc już o koncertach czy innych rozrywkach. Zakończył się w łóżku. W zasadzie była na to gotowa. Po co zwlekać? Była wolna, on też. Dla zdrowia, tak dla zdrowia.

— No i jak, jak było? — spytała nazajutrz Elżbieta. — Nie udawaj, iż nie wiesz, o co chodzi. Cała się świecisz.

Barbara nie odpowiedziała. Dała do zrozumienia, iż nie zamierza rozmawiać o swoim życiu osobistym. Ale długo nie udało się utrzymać sekretu. Tadeusz wpadał do biura, rzucał na nią pełne obietnic spojrzenia, od których serce zaczynało bić szybciej, a myśli uciekały. Elżbieta oczywiście to widziała, odwracała wzrok i uśmiechała się porozumiewawczo.

Romans nabierał tempa. Spotykali się każdego dnia. U niej. Tadeusz mieszkał z matką. Na początku przychodził, gdy Małgosia już spała, i odchodził, zanim dziewczynka się obudziła. Czasem się spóźniał. Zresztą córka nie pytała, dlaczego rano w kuchni siedzi znajomy mamy i pije kawę. choćby jej się to podobało. Gdy był, mama nie podnosiła na nią głosu, gdy Małgosia zbyt długo ubierała się do przedszkola.

Kiedy Barbara wychodziła za mąż, mąż często mówił, iż na razie wystarczy im jego mieszkanie, ale gdy pojawią się dzieci, trzeba będzie sprzedać oba i kupić jedno większe. Ale Basia się upierała. To ojciec podarował jej to mieszkanie krótko przed śmiercią. Tak, małe, ale życie bywa nieprzewidywalne. I tak się stało — mieszkanie się przydało.

Gdy w jej życiu pojawił się Tadeusz, Barbara sama zaczęła myśleć o większym lokum. Córka rosła, wiele rozumiała. Ale chodziło o to, iż po rozwodzie Basia kupiła używany samochód i jeszcze nie spłaciła kredytu.

— Nie myślałaś o kredycie hipotecznym? — zapytał kiedyś Tadeusz.

— Myślałam, ale jeszcze nie spłaciłam samochodu.

Nie podobała się jej ta rozmowa. Jak długo potrwa ich związek? Lata biegną, kobiecy wiek jest krótki. Dobrze, gdy starzeją się razem. Ale Tadeusz dopiero wchodził w męską dojrzałość, a ile czasu Barbara będzie wyglądać tak jak teraz? Jeszcze trochę, a różnica między nimi stanie się bardziej widoczna. Oczywiście, jest kosmetyka, zabiegi, chirurgia plastyczna. Ale to drogo.

I tak nie dogoni młodości. W wielu filmach widziała, jak bohaterki rujnują się, ścigając młodość, a efekt jest jeden — kochanek i tak odchodzi. Wpuści się w długi, a potem zostanie sama i do końca życia będzie spłacać, ledwo wiążąc koniec z końcem.

Ale Tadeusz podobał jej się coraz bardziej. Gdy tylko któraś dziewczyna się do niego uśmiechnęła, zazdrość wbijała się w serce jak drzazga, zaciemniając rozum. Jak nie zakochać się, jak nie zazdrościć, gdy serce wolne i pragnie miłości? W końcu pozostało młoda.

I tak nie wiedziała, co robić. Ciągnęła, zwlekała.

Pewnego dnia Tadeusz wyjechał na dwa dni w delegację. W pracy nie było nic pilnego, co odwróciłoby jej myśli i ułatwiło rozstanie. W przerwie obiKiedy po powrocie z delegacji Tadeusz znów stanął w jej drzwiach, Barbara spojrzała mu prosto w oczy i powiedziała cicho: „Idź już, proszę, bo dłużej nie zniosę tej udawanej miłości”, po czym zamknęła drzwi, wiedząc, iż tym razem będzie to koniec na zawsze.

Idź do oryginalnego materiału