Jestem Oksana, a to wasz wnuczek, 6-letni.

twojacena.pl 2 tygodni temu

Byłam Oksaną, a oto twój wnuk, osiem lat.

W małym miasteczku na południu Polski, gdzie wąskie uliczki ocieniają lipy, a czas płynie leniwie, mój los przybrał niespodziewany obrót. Jestem Zofia Nowak i wracałam właśnie z pracy, gdy usłyszałam za sobą głos. Gdy się odwróciłam, stanęłam nieporuszona: przede mną stała młoda kobieta z chłopcem około ośmiu lat. Podeszła bliżej i powiedziała słowa, które ścięły mi krew w żyłach: Zofia Nowak, nazywam się Kinga, a to twój wnuk, Kacper. Ma osiem lat.

Byłam wstrząbnięta. Nie znałam tych twarzy, a ich słowa uderzyły jak grom z jasnego nieba. Mam syna, Marcina, zdolnego i ambitnego mężczyznę, który właśnie rozwija swoją karierę. Nie jest żonaty, a chociaż marzyłam o tym, by zostać babcią, nigdy nie przypuszczałam, iż stanie się to w taki sposób nagle, przez obcą kobietę. Zaskoczenie ustąpiło miejsca zamętnieniu: jak mogłam nie wiedzieć o istnieniu tego dziecka przez osiem lat?

Być może to moja wina. Wychowywałam Marcina sama, ciężko pracując, by zapewnić mu przyszłość. Dumna jestem z jego sukcesów, ale jego życie uczuciowe zawsze mnie niepokoiło. Zmieniał partnerki, nigdy się nie wiążąc. Nie wtrącałam się, ale w głębi duszy pamiętałam swoje dwadzieścia lat, gdy urodziłam go sama, bez wsparcia, poświęcając młodość i rezygnując z wygód. Dopiero kilka lat temu Marcin zabrał mnie nad Bałtyk pierwszy raz w życiu ujrzałam morze. Nie żałuję niczego, ale myśl o byciu babcią zawsze we mnie tkwiła.

I oto nagle stanęli przede mną Kinga i Kacper. Drżącym, ale stanowczym głosem dodała: Długo się wahałam, ale Kacper należy do twojej rodziny. Miałeś prawo wiedzieć. Nie proszę o nic, wychowuję go sama. Oto mój numer. jeżeli zechcesz go poznać, zadzwoń.

Odeszła, zostawiając mnie wstrząśniętą. Natychmiast zadzwoniłam do Marcina. Był równie oszołomiony jak ja. Ledwie pamiętał krótki związek z Kingą sprzed lat. Powiedziała mu o ciąży, ale odmówił uznania ojcostwa. Potem zniknęła, a on o niej zapomniał. Jego słowa przeszyły mnie. Mój syn, którego tak kochałam, odrzucił tę odpowiedzialność, jakby była błahostką.

Marcin twierdził, iż nic nie wiedział o dziecku, i wątpił, czy Kacper jest jego. Po co czekała osiem lat? To podejrzane! Próbowałam zrozumieć. Rozstali się we wrześniu, powiedział. Zaczęłam wątpić: a może Kinga kłamała? A jednak twarz Kacpra, jego duże, nieśmiałe oczy, nie dawały mi spokoju.

W końcu zadzwoniłam do Kingi. Wyznała, iż Kacper urodził się w m

Idź do oryginalnego materiału