– jeżeli nogi rozkładać potraficie, to może lepiej zrezygnujcie z dziecka, skoro odpowiedzialności wziąć nie umiecie

newsempire24.com 2 tygodni temu

**Dziennik, 15 maja 2024**

Dziś w szpitalu widziałam coś, co złamało mi serce, a potem no, zobaczycie sami.

Jak nogi rozkładać, to umiecie. A jak odpowiedzialność wziąć, to lepiej od dziecka się od razu wyrzekać usłyszałam przez sen. Ocknęłam się, przecierając oczy.

Moja córeczka, Zosia, była wyczekana. Mój mąż, Krzysztof, przez dziewięć miesięcy nosił mnie na rękach, odprowadzał na uczelnię, a w śliskie dni choćby na krok nie pozwalał wyjść samodzielnie. A tuż przed porodem wysłali go w delegację. Mógł odmówić, przecież i tak planował odejść z pracy, kiedy Zosia się urodzi. Nie ma sensu jeździć po świecie, kiedy żona z dzieckiem sama w domu mówił. Tymczasem skurcze zaczęły się, ledwo zdążył wyjechać. Ból nie do zniesienia, a tu ani jednej bliskiej osoby przy mnie. Nie tak wyobrażałam sobie ten dzień.

Dziewczynka przyszła na świat zdrowa, ale choćby nie miałam ochoty dzwonić do Krzysztofa. Niech się dowie od obcych. Rozejrzałam się po sali. Naprzeciwko leżała kobieta koło czterdziestki Grażyna. Przy łóżku obok młoda dziewczyna, Kinga, gadała przez telefon. A pod drzwiami jakaś kobieta płakała, twarzą do ściany.

Po tym, co przeszłam na sali porodowej, padłam na szpitalną poduszkę i zasnęłam twardo, jakby świat na chwilę przestał istnieć.

Będzie pani karmić dziecko? dobiegło mnie z mgły. Uśmiechnęłam się, myśląc, iż pytają mnie. Ale pielęgniarka stała przy płaczącej kobiecie.

No co, nie odpowiesz? Weź chociaż na ręce. Spójrz, jaka ślicznotka mówiła. Kobieta zastygła, ale się nie odwróciła.

Jak nogi rozkładać, to umiecie. A odpowiedzialność? To lepiej od razu do domu dziecka warknęła pielęgniarka i wyszła.

Pierwsza odezwała się Grażyna, nie kryjąc emocji:

Myślisz, iż ja tego dziecka chciałam? Czterdzieści trzy lata mam, syn żonaty, niedługo wnuczka będzie. A tu takie coś Co teraz? Dziecko niewinne. Jak nie chciałaś, to po co donosiłaś? Żeby teraz biedactwo po domach dziecka tułało się? Pomyślałaś, jak jej będzie żyć, kiedy od pierwszego dnia ją zdradzisz?

Płacząca kobieta Ania wybuchnęła głośnym szlochem.

Po co te łzy? Co one zmienią? nie ustępowała Grażyna. Weź dziecko, nakarm i nie bądź głupia.

Może ją zgwałcili? wtrąciła Kinga, odkładając telefon. Albo dziecko od kogoś bliskiego ojczyma?

Słuchałam i czułam winę. Mnie los obsypał szczęściem mąż, który mnie kocha, rodzice wspierają, a ja i tak narzekam. A tu człowiek, który nikomu nie jest potrzebny. choćby ten malutki, który dopiero przyszedł na świat. Dziewczynka, która jeszcze niczego nie zawiniła, a już jest niechciana.

Wyrośnie z niej kobieta pełna goryczy. Bo rodzice pili. Bo mężczyzna, który obiecywał małżeństwo, uciekł, gdy tylko dowiedział się o ciąży.

Nie będzie baloników, kwiatów, radości. Ania sama nie ma dokąd pójść, a co dopiero z dzieckiem.

Zrobiło mi się wstyd i żal tych ludzi. Zapytałam:

Jeśli będziesz miała gdzie iść, zabierzesz ją?

Ania spojrzała na mnie jak na wariatkę:

Oczywiście, ale tak się nie stanie wzięła to za szyderstwo, odwróciła się i zamilkła.

A po dwóch godzinach oznajmiłam uroczyście:

Będziecie mieszkać w akademiku. Moja mama jest kierowniczką. Znajdzie ci pracę, a wam pokój.

O! Kinga oderwała się od telefonu. Mam nowy kocyk do wypisu. Zadzwonię do męża, mamy dwa, po co nam tyle?

A ja przyniosę ubranka dodała Grażyna. Po mojej córce zostały, nie nowe, ale czyste i zadbane. Syn ma już swoje dzieci, wnukom kupują nowe.

Następnego dnia kobiety z innych sal zaczęły przynosić rzeczy wózek, łóżeczko, kołderkę.

A ja nic nie mam westchnęła młoda dziewczyna z sąsiedniej sali. Kupię mleko modyfikowane, na wszelki wypadek.

Ania rozpłakała się na głos. Tym razem ze szczęścia.

Oddam, zarobię mamrotała, a inne mamusie głaskały ją po ramieniu:

Oddasz komuś, kto będzie potrzebował.

Wieczorem, zasypiając, myślałam, jak dobrze się wszystko ułożyło. Ania da sobie radę. Spotka jeszcze dobrego człowieka. A jej córeczka będzie szczęśliwa u boku mamy. Czego więcej potrzeba?

A wy? Macie takie historie w swoim życiu?

Idź do oryginalnego materiału