"Marzyłem o tym, by być przy swoich dzieciach. Los sobie ze mnie zadrwił"

kobietaxl.pl 5 dni temu

Przeczytałem artykuł o mężczyźnie, który wyjechał z domu do pracy – https://www.onet.pl/styl-zycia/kobietaxl/pogon-za-pieniedzmi-sprawila-ze-stracilem-rodzine/35scjr2,30bc1058

Ja też wyjechałem, ale moja historia jest zupełnie inna.

Żyję z żoną na dystans juz 7 rok po ślubie. Mam 55 lat i to małżeństwo, w którym jestem, jest moim drugim. Z pierwszą żoną rozstałem sie po 17 latach. Ona wysyłała mnie zawsze z domu w świat w poszukiwaniu coraz większych pieniedzy. Żylismy w Łomży, tam pracy mało i kiepsko płatna. Jedynym rozwiązaniem była praca w Warszawie i zamieszkanie tam u mojej matki. Lata leciały, a ja byłem z dala od rodziny i dzieci. Chociaż trudno w to uwierzyć, ale nie kombinowałem na boku i żyłem bez seksu i totalnej bliskości z kimkolwiek. Tak było. Wracałem do rodzinnego domu raz na miesiąc, żeby za dużo nie wydawać na przejazdy. Dzieci były zawsze moim oczkiem w głowie i sensem zycia. Tak samo moja żona, z którą musiałem sie kłócić, żeby coś sobie kupiła nowego, bo była bardzo oszczędna. Lata mijały, dzieci rosły, a ja nie widziałem, jak dorastały. To mnie zabijało. Dlatego wróciłem w końcu do domu. Żylismy z roznoszenia ulotek i z tego wszystkiego, co tylko wpadło w ręce, bo nie miałem etatu. Musiałem wrócić, bo wpadłem w depresję. Życie bez rodziny nie miało dla mnie sensu.

Niestety, moja pierwsza żona miała inny poglad na życie. Coraz częściej były kłótnie, zamykanie lodówki przed nosem, “bo skoro nie zarabiasz to nie jesz”, czasem nadużywanie siły, rzucanie garnkami i próby bicia mnie, spowodowały, iż nie chciałem, aby nasze dzieci były tego świadkami. Dodam, iż o czułości, wspólnych zainteresowaniach, spedzaniu czasu razem, nie było już mowy. Żona kładła się sama spać, gasiła swiatło, wychodzac z pokoju, jakbym był meblem, a ja płakałem w ciszy. Pewnego dnia nie wytrzymałem. Złożyłem pozew o rozwod i cały dorobek zostawiłem żonie i dzieciom. Jedyny mój błąd polegał na tym, iż nie wprowadziłem dzieci w przyczynę rozwodu, myślac, iż będzie kiedyś na to czas. Miały wtedy 16 i 11 lat. To był zły pomysł. Dzieci do tej pory, po ponad 10 latach od rozwodu, dalej nie chcą ze mną rozmawiać.

Poznałem młodszą kobietę od siebie o 16 lat. Była zupełnie inna, wrażliwa, kobieca, mówiła co czuje i okazywała to. Wiedziała o wszystkim i obiecała mi, iż teraz będzie inaczej. Chciałem mieć kolejne dziecko, bo chodziło mi o to, żebym był przy dziecku cały czas, widział jak się rozwija, mówi pierwsze slowa... To miał być mój najwspanialszy czas w życiu. Wierzyłem w to, odmłodniałem, czułem się szcześliwy przez cały czas trwania ciąży żony. Wynajmowaliśmy mieszkanie, ja zarabiałem na wszystko i było ok. Przyszedł czas porodu. Zbyt wysokie ciśnienie u żony spowodowało zagrożenie życia u obojga. Z dzieckiem były problemy. Po porodzie zdecydowaliśmy wspólnie, iż ja bedę pracował w Warszawie, a żona zamieszka u swoich rodziców. Dzieli nas 400 km i widzimy się raz na dwa miesiące. Tak to trwa już 7 lat. Żona zapomniała o wspólnych planach i o wspólnym spędzaniu czasu. Nie umie okazać mi czułości, choćby nie mówi do mnie po imieniu. O seksie czy o usłyszeniu “kocham cię”, mogę tylko pomarzyć. Synka praktycznie nie widuję. Pracuję w dwóch pracach, około 400 godzin w miesiącu. Wiem, iż tak musi być, bo mój synek ma spectrum autyzmu, a terapie drogo kosztują. Moje marzenia się nie spełniły. Znowu nie byłem z dzieckiem. Ale życie nauczyło mnie jednego - miłosć to gotowość do poswięcenia siebie dla tych, których kochamy. Wiem też teraz, iż decyzja o rozwodzie z pierwszą żoną była pochopna. Trzeba było wytrwać w tym związku. Dla dzieci.

Mam też jedną, jedyną prośbę do czytających historię mojego życia - bądźcie całkowicie szczerzy planujac swoje życie z waszymi partnerami. Próbujcie przetrwać kryzysy. Bo jak widać, los potrafi spłatać figla.

Jesli ktoś chce do mnie napisać, porozmawiać, to zgadzam się na udostępienie mojego adresu mailowego.

Aleks

Idź do oryginalnego materiału