Moja córka wyszła za mąż za mężczyznę, którego kochałam… i zaszłam w ciążę z jego ojcem.

newskey24.com 2 tygodni temu

Moja córka wyszła za mąż za mężczyznę, którego kochałam… a ja zaszłam w ciążę z jego ojcem.
Nigdy nie sądziłam, iż moje życie stanie się jedną z tych telenowel, które zwykłam krytykować. A jednak siedzę teraz w łazience o trzeciej nad ranem, trzymając w ręku test ciążowy z dwiema różowymi kreskami, podczas gdy moja córka śpi w sąsiednim pokoju z mężczyzną, którego kiedyś uważałam za swojego.

Wszystko zaczęło się dwa lata temu, gdy poznałam Jakuba w kawiarni, w której pracowałam. Był stałym klientem, zawsze zamawiał tę samą czarną kawę bez cukru. Miał uśmiech, który rozświetlał pomieszczenie, i spojrzenie sprawiające, iż czułam się jak jedyna osoba na świecie.

Zawsze pracujesz na porannej zmianie? zapytał pewnego zwykłego wtorku.
Prawie zawsze odpowiedziałam, czując, jak rumienią mi się policzki. Lubię spokój o tej porze dnia.
Ja też uśmiechnął się. Dlatego tu przychodzę. No i… żeby cię zobaczyć.

Moje serce zabiło jak u nastolatki. W wieku czterdziestu dwóch lat, po trudnym rozwodzie, straciłam już nadzieję, iż kiedykolwiek znów poczuję motyle w brzuchu.

Tygodnie mijały, a nasze rozmowy stawały się dłuższe, bardziej osobiste. Opowiadał mi o swojej pracy architekta, o marzeniach o podróżach po Europie, o tym, jak rok wcześniej stracił matkę. Ja mówiłam mu o mojej córce Zosi, o planach otwarcia własnej kawiarni, o moich lękach i nadziejach.

Pewnego dnia w końcu się odważył:
Krystyna, zjadłabyś ze mną kolację w piątek?

Zgodziłam się bez wahania. Ten wieczór był idealny: włoska restauracja, spacer po parku, rozmowy do późna. Znów poczułam się żywa, pożądana, wyjątkowa.

Ale następnego dnia, gdy opowiedziałam Zosi o naszej randce, wszystko się zmieniło.
Jakub… jaki? zapytała, szeroko otwierając oczy.
Jakub Nowak powtórzyłam. Dlaczego?

Jej twarz zbladła.
Mamo, on… on jest moim nowym szefem. Tydzień temu zaczęłam pracę w jego firmie.

Mój świat się zachwiał. Ze wszystkich miejsc, ze wszystkich ludzi…
To wspaniały mężczyzna, mamo ciągnęła Zosia, nie zauważając mojego szoku. Tak inteligentny, taki miły. I przystojny, prawda?

Kolejne miesiące były cichą torturą. Widziałam, jak Zosia wracała do domu coraz bardziej zakochana, opowiadając bez końca o Jakubie, o tym, jaki jest wspaniały, jak ją uszczęśliwia. A ja się uśmiechałam i przytakiwałam, gdy moje serce pękało.

Jakub przestał przychodzić do kawiarni. Wiedział, iż to, co między nami się zaczęło, teraz było niemożliwe. Ale gdy nasze spojrzenia spotkały się na zaręczynowej kolacji Zosi pół roku później, zrozumiałam, iż on wciąż czuje to samo.

Krystyna szepnął, gdy zostaliśmy sami w kuchni. Nie wiesz, jak bardzo mi przykro.
Nie ma za co skłamałam. Ona cię kocha, i tylko to się liczy.
Ale ja… zaczął.
Nie przerwałam. Nie mów tego. Proszę.

Ślub był udręką. Patrzyłam, jak składają sobie przysięgę miłości, gdy ja udawałam euforia dla córki. Tej nocy płakałam jak nigdy wcześniej.

Lecz jeżeli myślałam, iż to najgorsze, co mogło mnie spotkać, byłam w błędzie.

Poznałam Roberta, ojca Jakuba, na przyjęciu weselnym. Elegancki pięćdziesięciopięciolatek, wdowiec, o łagodnym uśmiechu i smutnym spojrzeniu. Rozmawialiśmy o naszych dzieciach, o tym, jak szczęśliwi wyglądają razem, o trudności pogodzenia się z tym, iż dorastają.

Może wypilibyśmy jutro kawę? zapytał pod koniec wieczoru. Chyba oboje potrzebujemy to przetrawić.

Robert rozumiał mój ból w sposób, w jaki nikt inny nie mógł. On też stracił kogoś, kogo kochał, choć w innych okolicznościach. Nasze spotkania na kawę przerodziły się w obiady, potem w kolacje, wreszcie w długie rozmowy do białego rana.

Nie zamierzaliśmy się zakochać. Chcieliśmy tylko zapełnić pustkę w naszych sercach. Ale pocieszenie stało się czymś głębszym, prawdziwszym, niż którykolwiek z nas się spodziewał.

To nie jest w porządku powiedziałam pewnej nocy, po tym, jak pierwszy raz się zbliżyliśmy.
Wiem odpowiedział, gładząc moje włosy. Ale nie potrafię cię stracić, Krystyno. Jesteś jedynym dobrem, które mnie spotkało od śmierci żony.

Przez osiem miesięcy ukrywaliśmy nasz związek. Spotykaliśmy się w jego mieszkaniu, z dala od ciekawskich oczu. Było to skomplikowane, ryzykowne, ale stanowiło naszą małą przystań w emocjonalnym chaosie.

Aż do tej nocy. Aż do tego testu z dwiema kreskami.

Mamo? Wszystko w porządku? głos Zosi wyrwał mnie z zamyślenia zza drzwi łazienki.
Tak, kochanie odpowiedziałam drżącym głosem. Tylko… trochę mi niedobrze.
Przynieść ci herbatę?
Nie, nie martw się. Wracaj spać.

Słyszę, jak jej kroki oddalają się, i zostaję sama ze swoim sekretem. Za kilka godzin będę musiała zadzwonić do Roberta, powiedzieć mu, iż będziemy mieli dziecko. Dziecko, które będzie przyrodnim rodzeństwem jego synowej, mojej córki.

Jak wytłumaczę Zosi, iż jej matka jest w ciąży z ojcem jej męża? Jak powiem, iż oszukiwałam ją przez cały ten czas? Jak zniszczę jej szczęście swoim egoizmem?

Patrzę w lustro. Mam zaczerwienione, opuchnięte oczy, rozczochrane włosy. Nie poznaję kobiety, która na mnie patrzy. Kiedy stałam się złoczyńcą własnej historii?

Telefon drży w mojej dłoni. Wiadomość od Roberta: *”Nie śpię. Myślę o tobie. Kocham cię.”*

Zamykam oczy i biorę głęboki oddech. Jutro nasze życie zmieni się na zawsze. Jutro będę musiała znaleźć słowa, by wyjaśnić to, co niewytłumaczalne.

Ale tej nocy, przez jeszcze kilka godzin, mogę udawać, iż wszystko jest w porządku. Że jestem tylko dumna

Idź do oryginalnego materiału