Nie dostanie od nas pieniędzy, dopóki nie zerwie z leniwym partnerem

newskey24.com 5 dni temu

Każdego dnia nasz dom coraz częściej drży od kłótni — nie między mną a mężem, a przez zięcia. Ten człowiek, którego moja córka wybrała na męża, okazał się leniwy i nieodpowiedzialny do granic możliwości. Nie pracuje od ponad roku — czasem coś dorobi, ale większość czasu spędza w domu. Córka sama ciągnie całą rodzinę i wychowuje dwójkę maluchów, będąc na urlopie macierzyńskim. A on? On po prostu jest.

Nasza Kasia oczywiście nie może pracować na pełen etat — młodsze bliźniaki wymagają ciągłej opieki. Zaoferowałam pomoc. Ale pod warunkiem. Tak, twardym i konkretnym: nie dam ani grosza, dopóki nie rozwiedzie się z tym pasożytem. Bo pomagając jej, w pewnym sensie utrzymuję także jego. A nie mam zamiaru dłużej finansować czyjegoś lenistwa.

Od samego początku nie podobał mi się Przemek. Miałam nadzieję, iż to minie, iż się opamięta. Ale niestety — wzięli ślub. Młodość, miłość, złudzenia — zaćmiły jej rozum. I teraz musimy sprzątać po tej katastrofie.

Z mężem oddaliśmy im mieszkanie po babci. Wcześniej wynajmowaliśmy je lokatorom, a to był nasz jedyny dodatkowy dochód do emerytury. Ale młodzi nie mieli pieniędzy na wynajem, więc postąpiliśmy po ludzku. Tylko prosiłam — zróbcie choć drobny remont, odświeżcie, żeby dzieciom było przytulnie.

Przemek i tu pokazał, kim jest:
— Nie będę się tym zajmował. Nie jestem majstrem, tylko humanistą. Niech robią ci, co za to biorą pieniądze. Trzeba wynająć fachowców.

Ale za co, u licha? Nie zarobił choćby na śrubokręt. Wszystko, co potrafi, to filozofować i narzekać, jak bardzo mu się nie wiedzie. Po godzinach pracować nie może, w weekendy „musi odpocząć”. Widać, przyzwyczaił się, iż wszystko mu się należy.

Kiedy otwarcie nazwałam go darmozjadem, obraził się. „Jest pani wobec mnie niesprawiedliwa.” A Kasia? Zamiast choć trochę mnie wesprzeć, zaczęła mnie oskarżać:
— Przez panią znowu się pokłóciliśmy. Po co się pani wtrąca?

Postanowiłam się odciąć. Ale od razu ostrzegłam: jeżeli wpadłaś w tarapaty — radź sobie sama. Nie przychodź potem z wyciągniętą ręką. Ale gdy dowiedziałam się, iż znów jest w ciąży, a adekwatnie — iż to bliźniaki — serce mi pękło. Myślałam, iż Przemek się ogarnie, ale nic z tego — zero zmian. Wszystko musieliśmy robić my. My dokończyliśmy remont, my szukaliśmy łóżeczek, my choćby woziłiśmy ją do lekarza. A on? Dalej na kanapie, z laptopem.

Kasia choć starała się, jak mogła, zaczęła chyba rozumieć, z kim związała życie. Razem, choć z trudem, przygotowaliśmy mieszkanie. Wszystko własnymi rękami. On oczywiście kupił później coś na wyprzedaży, ale to żadne usprawiedliwienie. Gdy masz rodzinę, musisz być mężczyzną. A on? To tylko lokator w domu, w którym wszystko robią inni.

Potem odkryliśmy, jak w ogóle wiążą koniec z końcem — wzięli kartę kredytową. Ani słowa nam nie powiedzieli. Ukrywali to. Aż pewnego dnia — telefon:

— Mamo, nie dajemy rady. Pomóż…

Wściekłam się.
— Kasia! Urodziłaś dzieci człowiekowi, który choćby żarówki nie potrafi wkręcić! Jak zamierzałaś to wszystko udźwignąć?

— To tylko przejściowe problemy…

— Jakie?! Masz mieszkanie, masz rodziców, którzy ciągną wszystko za ciebie. A on choćby pracy nie może znaleźć — to pensja za mała, to za daleko jeździć, to grafik mu nie pasuje!

— Mamo, ty nie rozumiesz… On szuka! Po prostu nie chce pracować za grosze!

— Ale to my żyjemy za grosze! Ty, twoje dzieci, on — wszystko na nasz koszt!

Mam dość. Nie będę dłużej żywicielką całej rodziny. Powiedziałam:
— Dopóki się nie rozwiedziesz — zapomnij o naszej pomocy. Ani złotówki więcej. Chcesz z nim żyć? Proszę bardzo. Ale sama.

Zaczęła płakać.
— Chcecie, żeby moje dzieci wychowały się bez ojca?

A ja powiedziałam to, co nosiłam w sercu od dawna:
— Lepiej bez ojca, niż z takim. Bez wzoru mężczyzny, który żyje na cudzy koszt.

Jestem matką. Ale nie chcę już być ofiarą. Chcę widzieć, jak moja córka wychowuje dzieci z mężczyzną, a nie z ciężarem. Chcę, by szanowała siebie. A nie prosiła o pomoc, gdy on pije herbatę z ciasteczkami. Dałam wszystko, co mogłam. Teraz — dość.

Idź do oryginalnego materiału