Nie jesteś mi już potrzebna: jak mąż odszedł, gdy pozwolono jej zostać matką

newskey24.com 16 godzin temu

„Już cię nie potrzebuję”: Jak mąż opuścił żonę, gdy pozwolono jej zostać matką

Gdy Kinga wracała z pracy w piątkowy wieczór, choćby nie przypuszczała, iż ten dzień odmieni jej życie. Otworzywszy drzwi, jak zwykle zawołała:

— Kochanie, jestem w domu!

Cisza. W domu panowała niezwykła cisza.

— Dziwne… Powinien już być — pomyślała i ruszyła do sypialni.

Pchnęła drzwi — i zastygła jak posąg. Wojtek, jej mąż, stał przy łóżku i pośpiesznie pakował swoje rzeczy do walizki.

— Wojtku… Co ty robisz? — wyszeptała Kinga, nie wierząc własnym oczom.

— Wychodzę — odparł spokojnie, choćby na nią nie patrząc.

— Jak to „wychodzisz”? Dlaczego? Co się stało?

— Wszystko przez twojego ojca — rzucił zirytowany.

— Mojego ojca? A co on ma do tego?

Kinga nie rozumiała ani słów, ani sensu, ani tego, co w ogóle się działo. A tymczasem jej małżeństwo, w które włożyła tyle ciepła, miłości i cierpliwości, rozpadało się na jej oczach.

Poznali się, gdy Kinga miała dwadzieścia osiem lat. Wojtek był starszy o osiem — pewny siebie, przystojny, obyty. Wówczas wydawało jej się, iż spotkała prawdziwego mężczyznę. Rodzina, przyjaciele, wszyscy wokół powtarzali, iż czas za mąż. Zegar tyka, wiek, mówili, nie dziewczęcy. Kinga zaczęła patrzeć na każdego adoratora jak na przyszłego męża — i to mężczyzn odstraszało.

Ale z Wojtkiem było inaczej. Poznali się przez koleżankę w kawiarni, rozmawiali — i tak to się potoczyło. Był uprzejmy, uważny. A gdy dowiedział się, iż Kinga ma własna mieszkanie, nowe auto, dobrą posadę w urzędzie miasta i ojca biznesmena — nagle stał się szczególnie troskliwy i czuły.

Rok później urządzili huczne wesele. Wszystko opłacił jej ojciec. Wojtek nie protestował. Wręcz przeciwnie — z entuzjazmem przyjął posadę sprzedawcy w jednym ze sklepów teścia.

Życie małżeńskie początkowo wydawało się bajką: zagraniczne wyjazdy, kolacje, prezenty. Tylko jeden szczegół psuł całość: Wojtek nigdzie nie płacił. Wszędzie — Kinga. Z początku nie zwracała na to uwagi. Potem zaczęła prosić. W końcu — błagać.

— Dlaczego wszystko ciągnę sama? — skarżyła się przyjaciółce. — Chcę czuć się kobietą, delikatną, o którą się dba.

Ale Wojtek się śmiał:

— Kochanie, nie bądź dziecinna. U nas wszystko dobrze. Nie przejmuj się takimi drobiazgami.

W pracy prawie nic nie robił, większość czasu spędzał w telefonie, a pieniądze, które zarobił, odkładał na swoje konto. Kinga o niczym nie wiedziała.

Aż pewnego dnia zachorowała. Poważnie. Miesiąc spędziła w szpitalu. Rodzice odwiedzali ją codziennie, Wojtek — sporadycznie. Gdy wróciła do domu, oniemiała: brud, sterta naczyń, śmieci na podłodze.

— Zupełnie nie sprzątałeś?! — krzyknęła.

— A po co? To kobiece zajęcie — odparł leniwie.

— Ale ja byłam w szpitalu, Wojtek! I tak mam to teraz sprzątać?

— No, skoro jesteś już w domu, to posprzątaj.

Kinga, słaniając się ze słabości, wezwała firmę sprzątającą. Lekarz powiedział: rekonwalescencja potrwa co najmniej rok. O ciąży nie mogło być mowy.

Gdy rok później lekarze wreszcie pozwolili jej starać się o dziecko, z drżącym sercem powiedziała o tym mężowi.

— Wyobrażasz sobie? Teraz możemy… Możemy zacząć próbować!

— No… Jestem teraz zajęty. Nie czas na to — burknął, wpatrzony w kontroler. Nowa konsola, kupiona za jej pieniądze, stała się teraz sensem jego życia.

Minęły tygodnie. Wciąż się wymigiwał. Aż pewnego dnia rzucił:

— Wiesz co, Kinga… Odchodzę. I nie chcę od ciebie dziecka.

— Co ty mówisz?!

— Nie kocham cię. I nigdy nie kochałem. Po prostu było mi z tobą wygodnie. Mieszkanie, pieniądze, samochód. Teraz mi się to znudziło. Zmęczyłem się tobą. Już cię nie potrzebuję.

— Wojtek, ty… nie możesz tak. Widziałeś, jak się leczyłam, jak czekałam!..

— To twoje problemy. Nie moje. Jestem wolnym człowiekiem.

Zatrzasnął walizkę, wrzucił do niej konsolę — i wyszedł.

Kinga nie jadła, nie spała, siedziała w mieszkaniu, wpatrzona w pustkę. Po trzech dniach przyjechali zaniepokojeni rodzice. Ojciec, widząc córkę w takim stanie, ledwo powstrzymał gniew.

Zabrali Kingę do swojego domu za miastem. Wojtek został zwolniony jeszcze tego wieczoru. niedługo dzięki znajomościom udało się Andrzejowi Tomaszewskiemu zamrozić konto byłego zięcia. Wszystkie jego „oszczędności” — zniknęły.

Wojtek został z pustym portfelem, bez pracy, bez dachu nad głową. Ledwo starczyło mu na wynajem pokoju. Co dalej — nie miał pojęcia.

A Kinga po kilku miesiącach znalazła nową pracę. Tam poznała mężczyznę o imieniu Krzysztof. Nie był młody, ale był uczciwy, spokojny i od pierwszego wejrzenia okazał jej szacunek i dobroć.

A pół roku później w jej życiu zdarzył się mały cud: dwie kreski na teście. Łzy, śmiech, telefon do rodziców — i nieskończona wdzięczność sobie, iż kiedyś odważyła się powiedzieć „dość”.

Idź do oryginalnego materiału