Poznałam mojego męża jeszcze na studiach – studiowaliśmy na tym samym wydziale, a zaczęliśmy się spotykać na trzecim roku. Po studiach od razu wzięliśmy ślub. Bardzo się kochaliśmy i nie potrafiliśmy przeżyć dnia bez siebie, dlatego postanowiliśmy być razem na zawsze.
Na studia poszłam z moją przyjaciółką ze szkoły – Martą. Przyjaźniłyśmy się od ósmej klasy, cztery lata byłyśmy niemal nierozłączne i wspólnie wybrałyśmy tę samą uczelnię. Myślałyśmy, iż nasza przyjaźń przetrwa do starości. Niestety, życie napisało inny scenariusz.
Z czasem zaczęłam zauważać, iż Marta coraz częściej szuka kontaktu z moim chłopakiem. Nie spodobało mi się to, więc nasze relacje się ochłodziły i zakończyłam z nią kontakt. Mój mąż (wtedy jeszcze chłopak) do dziś tego nie rozumie. Pytał, dlaczego już nie utrzymuję kontaktu z Martą, nie zauważył, iż jej się podoba i nie domyślał się powodów mojego zachowania.
Powiedziałam mu wtedy, iż nasze drogi się rozeszły i nie chcę o niej więcej rozmawiać. Temat został zamknięty.
Minęło pięć lat od naszego ślubu. Kochamy się z mężem bardzo, chociaż wciąż nie mamy dzieci. Niedawno dowiedziałam się, iż jestem w ciąży – tak długo na to czekałam! Chciałam zrobić mężowi niespodziankę i powiedzieć mu o tym w wyjątkowy sposób.
Jednak niespodziankę zrobił mi on…
Okazało się, iż mój mąż i Marta pracują w tej samej firmie. Rok temu Marta wyszła za mąż i urodziła dziecko. Ja o tym nie wiedziałam, bo od dawna nie mamy kontaktu i nie interesowałam się jej życiem.
Ale okazało się, iż oni przez cały czas rozmawiają. Niedawno Marta poprosiła mojego męża, aby został ojcem chrzestnym jej syna. Zgodził się i w czasie przerwy obiadowej razem pojechali do kościoła na chrzest.
Teraz mój mąż jest ojcem chrzestnym syna Marty. Zapytałam go, dlaczego się zgodził. Odpowiedział, iż bardzo lubi dzieci, swoich jeszcze nie mamy, a poza tym trudno odmówić, gdy ktoś prosi o bycie chrzestnym.
Minął już miesiąc od tego wydarzenia, a ja wciąż nie powiedziałam mu, iż jestem w ciąży, choć to już 12 tydzień. Nie mogę mu wybaczyć i nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie. Bycie chrzestnym to zobowiązanie na całe życie – tego już nie da się cofnąć.
Staram się o tym nie myśleć. Prosiłam męża, by zmienił pracę, ale patrzy na mnie ze zdziwieniem i mówi, iż ma dobrą pensję i nie rozumie, o co mi chodzi.
A ja ciągle myślę: czy on naprawdę niczego nie rozumie? Czy tylko udaje? Nie wiem, co mam robić.
Bardzo chcę uratować nasze małżeństwo, ale kiedy pomyślę, iż oni widują się w pracy, iż Marta opowiada mu o swoim synu, którym jest jego chrześniak, czuję rozpacz i bezsilność. Co mam zrobić? Jak sobie z tym poradzić?
Może ktoś z Was był w podobnej sytuacji lub ma dobrą radę? Każda sugestia będzie cenna. Czekamy na Wasze historie i wsparcie.