Niespodziewana Prawda: Jak Miłość Przeistoczyła się w Rozczarowanie

twojacena.pl 2 tygodni temu

Nie uprzedził… Po prostu postawił mnie przed faktem: jak miłość zamieniła się w gorzkie rozczarowanie

Nazywam się Aniela. Mam dwadzieścia siedem lat. Jestem pewna siebie, ładna, mam dobrą pracę i stałe zarobki. Miałam marzenia, proste i zwyczajne: wyjść za mąż, urodzić dwoje dzieci i kiedyś usiąść za kierownicą własnego samochodu, kupionego za uczciwie zarobione pieniądze. Nie goniłam za bogactwem, pragnęłam tylko miłości i spokoju.

Rok temu poznałam Artura. Wydawał się dojrzały, stabilny, miał spokojny charakter i łagodny uśmiech. Zakochałam się, jak chyba tylko raz w życiu. Zaczęliśmy się spotykać, a niedługo zaproponował, żebym wprowadziła się do jego mieszkania w Poznaniu. Nie wahałam się.

Ale moi rodzice byli stanowczo przeciwni.

— Był już żonaty, Aniela! Nie potrafił utrzymać rodziny, więc problem leżał w nim — mówiła mama, patrząc na mnie z niepokojem.

Tata też nie krył niechęci. Ale ja wierzyłam, iż każdy zasługuje na drugą szansę. I pojechałam. Przywiozłam walizki, ubrania, książki, trochę domowego ciepła. Wtedy choćby nie przypuszczałam, iż przekraczając próg tego mieszkania, przekraczam też granicę zaufania.

W kuchni przy stole siedział chłopiec około siedmiu lat.

— To mój syn, Kacper. Będzie mieszkał z nami — oznajmił Artur spokojnie, jak gdyby mówił o kocie, a nie o dziecku, dla którego miałam od pierwszego dnia stać się macochą.

Oniemiałam.

— Dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej?

— A co by to zmieniło? — wzruszył ramionami. — Jego mama wyjechała do nowego męża do Wrocławia, a dziecko teraz jej przeszkadza. Sami nie damy rady, ty jesteś dorosła…

Próbowałam przekonać samą siebie, iż dam radę. Zawsze lubiłam dzieci. Myślałam, iż znajdziemy wspólny język, zaprzyjaźnimy się. Ale wszystko poszło nie tak.

Kacper okazał się drażliwy, kapryśny i źle wychowany. Przezywał mnie, urządzał awantury, krzyczał, iż „źle gotuję” i iż „śmierdzi mi obcym zapachem”. Gdy tylko Artur próbował się do mnie zbliżyć, chłopiec rzucał się między nas, domagając się uwagi.

Byłam strasznie zmęczona. Po pracy zmywałam podłogi, prałam, gotowałam, a potem jeszcze musiałam zajmować się dzieckiem, które mnie szczerze nienawidziło. Starałam się — pomagałam w lekcjach, proponowałam wspólną zabawę, czytanie bajek. Odwracał się w milczeniu albo wołał ojca. Tylko jego tata się dla niego liczył.

Kiedy skarżyłam się Arturowi, machnął ręką:

— Przyzwyczaj się, jesteś dorosła. Bądź twardsza. Nie chcesz — nie zwracaj uwagi. Dziecko, czego od niego wymagać?

Zaciskałam zęby. Ale każdego wieczoru czułam, jak opadają mi ręce. Przestałam chcieć wracać do domu. Przestałam czuć się kochana.

I pewnego dnia nie wróciłam. Pojechałam do babci do Torunia. Po prostu wyłączyłam telefon i zniknęłam na cały dzień. Gdy następnego ranka zadzwoniłam do Artura, był zimny. Próbowałam wyjaśnić:

— Artur, musimy porozmawiać. Nie uprzedziłeś mnie, iż będziemy żyć we trójkę. Nie byłam na to gotowa. Nie potrafię dogadać się z Kacprem, a ty mnie nie wspierasz…

— Wspierać? Jesteś dorosła! Nie poradziłaś sobie z dzieckiem — to twój problem. Nie zdałaś testu.

— Jakiego testu? — zaskoczyłam się.

— Na wytrzymałość! Uciekłaś. Więc nie jesteś dla mnie. Podobały ci się moje mieszkanie i moje pieniądze, nie ja. Jesteś egoistką!

— Ja egoistka?! To twoja była żona jest egoistką, skoro rzuciła wam syna! A ty choćby mnie nie uprzedziłeś! Nie byłam gotowa na rolę matki!

— Wynoś się — rzucił twardo. — Zabieraj swoje rzeczy i spadaj.

W milczeniu spakowałam swoje rzeczy. Łzy dusiły mnie, ale się trzymałam. Wyszłam z jego mieszkania i zostawiłam za sobą wszystko, co jeszcze wczoraj wydawało się początkiem nowego życia.

I wiecie co? Nie żałuję. Zrozumiałam, iż nie muszę udowadniać swojej wartości nikomu, zwłaszcza komuś, kto z miłości zrobił eksperyment.

Nadal wierzę w rodzinę, ale teraz wiem na pewno: nie pozwolę już nikomu potajemnie zmieniać mojego życia. Mężczyzna z dzieckiem to nie wyrok. Ale mężczyzna, który ukrywa prawdę — na pewno nie jest dla mnie.

Idź do oryginalnego materiału