Ofiarowałeś mi mieszkanie

newskey24.com 3 tygodni temu

*Dziennik osobisty*

To ty mi dałaś to mieszkanie! wyszeptałam przez telefon, ściskając go tak mocno, iż aż zabolała mnie dłoń.

Ależ to nasze rodzinne mieszkanie! Mama mówiła to *takim* tonem, który od razu wiedziałam: znów przegram. Nie możesz przecież wyrzucić swojej ciężarnej kuzynki! Gdzie ona pójdzie?

Przecież wy *mi* je podarowaliście!

Nie rozumiesz? To kwestia rodziny! Jak możesz tak traktować własną siostrzenicę?

W kuchni zrobiło się duszno. Głos mamy niby błagalny, ale i pełen wyrzutu wciąż dudnił mi w uszach. Typowe dla niej: choćby prosząc o przysługę, potrafiła przyprawić człowieka o poczucie winy.

Mamo, rozumiem, iż chcesz pomóc, ale Zawahałam się. Agata mieszka u mnie już *osiem miesięcy*. *Osiem!* Pamiętasz, jak ciocia Ewa mówiła, iż to tylko »na dwa tygodnie, aż znajdzie pracę«?

No i co? Teraz trudno o pracę!

Ona choćby *nie szuka*! Fala irytacji rozlała mi się po klatce piersiowej. Wczoraj cały dzień spędziła w łazience, robiąc sobie maseczki do włosów, a potem oglądała seriale! I jeszcze

Krysia, ona jest w ciąży!

Dowiedziała się *miesiąc temu*! A co robiła przez poprzednie siedem?

Cisza. Z drugiej strony słyszałam *ten* westchnień mamy to znaczy: *Jaka ty jesteś nieczuła, źle cię wychowałam*.

Mamo, to *moje* mieszkanie. Wykupiliście udział cioci Ewy *dla mnie*, prawda?

*Technicznie* Głos mamy stał się ostry niczym żyletka. *O, nie.* Należy do rodziny. My tylko pozwalamy ci w nim mieszkać.

Zamknęłam oczy. *Znowu to samo.*

Myślałam, iż to *prezent*. Za dyplom.

Oczywiście! Ale wiesz, iż w rodzinie trzeba

*Co* trzeba? przerwałam. Znosić, iż Agata zjada moje zakupy, używa moich kosmetyków i zaprasza swojego chłopaka, gdy mnie nie ma? Tego samego, który ją zostawił z dzieckiem, *nawiasem mówiąc*.

Krysia! Mama podniosła głos. Ciocia Ewa tyle dla nas zrobiła! Kiedy tata chorował, *kto* nam pomagał? *Kto* się tobą zajmował, gdy ja harowałam od świtu do nocy?

Westchnęłam. *Ta* historia znałam na pamięć. Wieczny dług wdzięczności wobec cioci Ewy.

Jestem wdzięczna, naprawdę. Ale to nie znaczy, iż muszę

Dzwoniła do mnie wczoraj Mama mówiła szybko, jakby bała się, iż znów przerwę. płakała. Mówiła, iż dręczysz Agatę przez *bzdury*.

Rozśmiałam się krótko.

*Bzdury*? Wzięła mój nowy sweter bez pytania i ubrudziła go sokiem! A potem mówi: »Nie gniewasz się, jesteśmy rodziną«. *Nawet *się nie przeprosiła!

Boże, to tylko sweter

Nie chodzi o sweter! W gardle *coś* mi się ścisnęło. Chodzi o *szacunek*. O *granice*. O to, żeby wracać do domu i nie czuć się jak obca!

Znowu cisza. W końcu mama szepnęła przekonująco:

Babcia byłaby rozczarowana. Dla *niej* rodzina była

Nie! przerwałam. Nie przywołuj jej za każdym razem, gdy się kłócimy.

Ale to *prawda*! To mieszkanie pochodzi z jej spadku. Ona chciała

*Co* chciała? Żebym do końca życia trzymała u *siebie* Agatę? Żebym znosiła jej humory? Że

Telefon zadrgał. Wiadomość od cioci Ewy. *Oczywiście.*

Mamo, *ciocia pisze*. Pewnie chce mi powiedzieć, jaka jestem okropną kuzynką.

Odbierz. Bądź rozsądna.

Dobrze *Westchnęłam.* Oddzwonię później.

Zanim odłączyłam się od mamy, zdążyłam jeszcze usłyszeć:

*Proszę *cię, *pomyśl* o babci.

*W *tej* chwili *nienawidziłam* tego mieszkania.

Agata wróciła akurat, gdy kończyłam rozmowę. Słyszałam, jak rzuca torbą i *spocone *od *złości *wpada *do *kuchni.

Krysi *a!* *Co *ty *właściwie *sobie *wyobrażasz?! *Mama * *Ciocia *Ewa * *właśnie * *do *mnie * *dzwoniła! * *Jak * *możesz * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *”Trzy miesiące później, patrząc przez okno swojego nowego mieszkania w Poznaniu, z kubkiem gorącej herbaty w dłoni i uściskiem Tomka swojego chłopaka poznanego na kursie gotowania Krysia w końcu poczuła, iż jej życie należy wyłącznie do niej.”

Idź do oryginalnego materiału