Już wcześniej mechanicy alarmowali, iż nie wszystkie samochody dobrze znoszą E10, a teraz głos w dyskusji zabrali ekolodzy. Najnowszy raport organizacji Transport & Environment stawia pod znakiem zapytania sens ekologiczny paliwa, które miało być „zieloną alternatywą” dla klasycznych produktów ropopochodnych.
Eksperci wskazują, iż produkcja biopaliw wcale nie musi być przyjazna środowisku – wręcz przeciwnie. Według danych zaprezentowanych w raporcie, w skali globalnej wytwarzanie biokomponentów generuje choćby o 16 procent więcej dwutlenku węgla niż tradycyjne paliwa. Dodatkowo podkreślono ogromne koszty środowiskowe – grunty wykorzystywane pod uprawy roślin na potrzeby produkcji biopaliw mogłyby zapewnić żywność dla 1,3 miliarda ludzi. Alternatywą mogłoby być przeznaczenie części tej powierzchni pod instalacje fotowoltaiczne, które dałyby taką samą ilość energii przy zdecydowanie mniejszej ingerencji w przyrodę.
Problemem pozostaje także kwestia kompatybilności samochodów z nowym paliwem. Choć większość aut wyprodukowanych po 2010 roku nie ma problemu z E10, starsze modele – szczególnie wyposażone w pierwsze generacje silników z bezpośrednim wtryskiem – mogą źle znosić jego stosowanie. Dla właścicieli pojazdów niedostosowanych pozostaje benzyna E5, dostępna głównie jako droższa, 98-oktanowa wersja premium.
Jednorazowe zatankowanie E10 do auta nieprzystosowanego nie stanowi dużego zagrożenia, ale długotrwałe użytkowanie może prowadzić do uszkodzeń elementów układu paliwowego, zwłaszcza uszczelnień.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska udostępnia specjalną wyszukiwarkę (https://e10.klimat.gov.pl), w której kierowcy mogą sprawdzić, czy ich pojazd jest kompatybilny z nowym paliwem.
E10 miało być paliwem przyszłości, tymczasem coraz częściej mówi się o nim jako o rozwiązaniu, które obciąża i kierowców, i środowisko. Coraz głośniej wybrzmiewają pytania: czy zmiana faktycznie służy ekologii, czy raczej wpisuje się w szerszy problem nieprzemyślanej transformacji energetycznej?
