Rodzić w czterdziestce? Prawdy i mity o późnym macierzyństwie po 45 roku życia

twojacena.pl 2 tygodni temu

Zwariowałaś, żeby rodzić w twoim wieku? Masz czterdzieści siedem lat! krzyczała przyjaciółka i koleżanka z pracy, Kinga, do Bogusi.

A co mam robić, Kinga? Dziecko już jest wzruszała ramionami przyszła mama, trochę zawstydzona.

No jak to co? Mówisz jak jakaś staruszka z przedwojennej wsi. Są przecież inne sposoby. Tabletki, próżniowo

Kinga, nie zabiję dziecka! przerwała jej ostro Bogusia. Nie wiadomo jeszcze, czy donoszę. Ale jeżeli Bóg da, to się urodzi.

No to sobie rób, co chcesz machnęła ręką Kinga i dodała rozsądnie: Głupia jesteś!

Bogusia wracała do domu zmartwiona. Żałowała, iż od razu powiedziała o ciąży przyjaciółce, a nie Wojtkowi. Ale jednocześnie cieszyła się, iż podjęła decyzję. Dziwnym trafem słowa Kingi tylko ją utwierdziły, iż musi urodzić. Teraz musiała powiedzieć matce i dorosłemu już synowi, Krzysztofowi.

Rozmowy z Wojtkiem się nie bała. Od dawna marzył o dziecku, odkąd tylko się zeszli.

Mieszkali razem od dziesięciu lat, od kiedy Bogusia rozwiodła się z pierwszym mężem, ojcem Krzysztofa. Rozwód poszedł gładko na sądzie choćby nie musiała tłumaczyć powodów, bo Marek stawił się pijany. Sędzia zadała mu parę pytań i sucho orzekła: Wszystko jasne. Pozwalam na rozwód z tym pijakiem, tu nie ma nad czym myśleć.

Tego samego dnia Marek zniknął z jej życia, wcześniej oznajmiając, iż alimentów płacić nie zamierza.

Bogusia choćby nie próbowała go pozywać. Była po prostu wdzięczna, iż udało się uwolnić od tego ciężaru, którego kiedyś wpuściła w swoje życie. Po rozwodzie odetchnęła z ulgą i postanowiła, iż za żadne skarby nie zwiąże się już z żadnym mężczyzną.

Ale niedługo w ich zakładzie pojawił się Wojtek. Od razu zaczął się do niej zalecać trochę niezdarnie, ale Bogusi się to podobało. Miesiąc po poznaniu zaczęli się spotykać. Kolejny miesiąc później Bogusia przedstawiła Wojtkowi swojego jedenastoletniego syna. Od razu się zaprzyjaźnili.

Wujku Wojtku, wpadaj do nas jeszcze poprosił Krzysiek.

Dobrze, przyjdę.

I rzeczywiście przyszedł, przyniósł chłopcu prezent i słodycze. niedługo zaczął zostawać na noc. A potem już nie zauważyła, kiedy zamieszkał z nimi na stałe.

Boguś, urodź mi córeczkę poprosił Wojtek po roku wspólnego życia. Miała wtedy trzydzieści osiem lat i uważała, iż to już za późno na dziecko. Zawstydzona, tylko wzruszyła ramionami ale potem poszła do lekarza i założyła spiralę.

Właśnie wtedy, gdy zaczęli rozmawiać o wspólnym dziecku, była żona Wojtka wyjechała do sanatorium, a ich córki nie mogła zabrać ze sobą, bo dziewczynka zachorowała.

Weź Olę na kilka dni do siebie poprosiła Bogusię.

Ta nie miała nic przeciwko. Córka Wojtka była miłą i grzeczną dziewczynką. Tylko iż teraz jego była żona dzwoniła codziennie z sanatorium, pytając, jak córka się czuje. Wojtek szczegółowo relacjonował. Bogusi wydało się, iż nagle odżyły między nimi dawne uczucia. Kochała Wojtka i bała się go stracić. Postanowiła więc koniecznie urodzić mu córkę, żeby na pewno nie wrócił do byłej.

Jednak po usunięciu spirali upragniona ciąża nie nadchodziła. Bogusia poszła do lekarza, zrobiła badania. Nie wykazały niczego złego. Zasugerowano przebadanie męża. Ale Wojtek już wtedy stwierdził, iż dzieci im niepotrzebne:

Nie pójdę do żadnego lekarza! jeżeli nie wychodzi dziecko, to może tak ma być. Będziemy wychowywać Olę i Krzysia, czekać na wnuki.

Choć Bogusia próbowała go namówić, Wojtek stanowczo odmawiał wizyty w przychodni. W końcu się pogodziła z sytuacją. A tu nagle proszę bardzo!

Sześć tygodni. Ciąża rozwija się prawidłowo. Bijące serce plus

Jak ja donoszę dziecko w czterdziestym siódmym roku życia? zapytała Bogusia lekarza.

Doświadczona ginekolog spojrzała na nią z uśmiechem:

Nie jest pani pierwszą na świecie. Donoszą, rodzą i wychowują potem jeszcze długo Ale to pani decyzja.

Wahała się, więc najpierw powiedziała Kindze. A po nieprzyjemnej rozmowie z nią podjęła ostateczną decyzję.

Nie! Teraz nikt mnie nie przekona! Będę miała córkę! I nikt nie zabroni mi dać jej życia! myślała, idąc do domu. Po drodze zadzwoniła do Wojtka, uprzedzając, iż ma istotną sprawę do omówienia.

No i co się stało? zapytał od progu, gdy weszła do domu.

Nie ze mną. Z nami. niedługo zostaniemy rodzicami.

Jesteś w ciąży?

Sześć tygodni. Byłam dziś na USG.

Ojej, Boguś! Przecież oboje mamy prawie pięćdziesiątkę. Jak go wychowamy?

Wojtek! Jak to jak O kant dupy potłuc! Chociaż ty mógłbyś mnie wesprzeć!

Ale ja nie jestem przeciw! Cieszę się, Boguś! otrząsnął się Wojciech. Tylko się zmartwiłem. Ale masz rację. Wychowamy! Akurat myślałem, żeby urządzić warsztacik w twojej przybudówce. Będę majsterkować, dorabiać. Teraz to już na pewno.

No to działaj. Będą nam potrzebne pieniądze.

Zostawszy uspokojona przez męża, Bogusia postanowiła powiedzieć matce o ciąży następnego dnia. Przyszła babcia sama urodziła jedyną córkę prawie w czterdziestce, więc, jak sądziła Bogusia, powinna ją zrozumieć. Ale mama zareagowała negatywnie:

Wiesz, iż w twoim wieku ryzyko urodzenia chorego dziecka jest dużo wyższe niż u młodych? Ryzykujesz! Nie rób głupstw. Przerwij, póki nie jest za późno.

Mamo, co ty mówisz? Nie chciałabyś ponosić wnuczki?

Gdzie mi do niańczenia? Sama niedługo będę potrzebowała opieki. Ledwo żyję!

Będziesz żyła! Jesteś w świetnej formie. Młodzi mogliby ci zazdrościć!

Nie pleć! Co tu zazdrościć? Nie licz na mnie. Niańką już nie będę, i tak Krzysia ci wychowałam. A teraz radź sobie sama.

Mamo, przecież mam męża!

Mas

Idź do oryginalnego materiału