Tajemnica odważnej dziewczyny

polregion.pl 3 tygodni temu

Na początku Heniowi wydawało się, iż mama po prostu przytyła. Choć w dziwny sposób tylko w talii się zaokrągliła, a reszta została taka sama. Pytać było niezręcznie, bo nagle się obrazi. Ojciec milczał, patrząc na mamę z czułością, więc Henio udawał, iż też niczego nie zauważa.

Ale niedługo brzuch wyraźnie urósł. Pewnego dnia, przechodząc koło pokoju rodziców, Henio przypadkiem zobaczył, jak tata głaszcze mamę po brzuchu i coś do niej szepta. A ona uśmiechała się, zadowolona. Zrobiło mu się nieswojo, więc gwałtownie się wyniósł.

Mama spodziewa się dziecka olśniło go nagle. Myśl ta nie tyle go zdziwiła, ile zszokowała. Mama oczywiście była ładna, wyglądała młodziej niż matki niektórych kolegów, ale ciąża w jej wieku budziła w nim odrazę. choćby myśleć o tym było krępująco. Skąd się biorą dzieci, wiedział od dawna, ale iż jego rodzice się tym zajmują? Nie mógł sobie tego wyobrazić.

Tato, mama będzie miała dziecko? zapytał któregoś dnia. Jakoś łatwiej było pogadać z ojcem.

Tak. Marzy o córce. Chyba głupio pytać, czy wolisz brata czy siostrę?

W jej wieku się rodzi?

W jakim wieku? Ma dopiero trzydzieści sześć, a ja czterdzieści jeden. A ty jesteś przeciw?

A kto mnie pytał? burknął Henio.
Ojciec spojrzał na niego uważnie.

Mam nadzieję, iż jesteś na tyle dorosły, by nas zrozumieć. Mama od dawna chciała córkę. Gdy się urodziłeś, wynajmowaliśmy mieszkanie. Mama siedziała z tobą, tylko ja pracowałem, ledwo starczało na życie. Postanowiliśmy nie spieszyć się z drugim dzieckiem. Potem umarła babcia, rodzice oddali nam jej mieszkanie. Pamiętasz babcię?

Henio wzruszył ramionami.

Zrobiliśmy remont i się wprowadziliśmy. Gdy podrosłeś, mama poszła do pracy, było lżej. Kupiłem pierwszy samochód. Córkę znów odkładaliśmy, mówiliśmy, iż zdążymy. A potem po prostu nie wychodziło. I teraz, gdy już straciliśmy nadzieję

Niech będzie córka, skoro mama chce. Nasza mama jest młoda, ale nie dziewczynka. Więc staraj się nie denerwować jej, nie mów głupot. jeżeli coś, zgłoś się do mnie. Dogadaliśmy się?

No dobra, tato.

Wkrótce dowiedzieli się, iż to faktycznie dziewczynka. W domu pojawiły się różowe ubranka, maleńkie jak dla lalki. Stanęło łóżeczko. Mama często odlatywała, słuchała czegoś w sobie. Wtedy ojciec pytał z niepokojem, czy wszystko w porządku. I Henio też zaczynał się martwić.

Jemu dziecko było obojętne, tym bardziej siostra. Po co mu smarki i pieluchy? On chciał tylko Oli Kowalskiej. jeżeli rodzice chcą kolejne dziecko ich sprawa. choćby dobrze. Będą zajęci nią, a nie nim.

A to nie jest niebezpieczne? W jej wieku rodzić? spytał Henio.

Ryzyko jest zawsze. Oczywiście, mama ma teraz trudniej niż z tobą. Była o trzynaście lat młodsza. Ale nie żyjemy w lesie, tylko w dużym mieście, są szpitale, lekarze Wszystko będzie dobrze dodał ojciec zmęczonym głosem.

A kiedy?

Co? Poród? Za dwa miesiące.

Ale mama urodziła miesiąc wcześniej. Henio obudził się od hałasu. Za ścianą słychać było jęki i bieganinę. Wstał, przecierając oczy, i poszedł do rodziców. Mama siedziała na zmiętym łóżku, trzymając się za plecy, kołysała się w przód i w tył, stękając. Tata nerwowo zbierał jakieś rzeczy.

Tylko nie zapomnij teczki z dokumentami wyszeptała mama, zamykając oczy.

Mamo? Henio od razu się obudził, zarażony niepokojem.

Przepraszam, iż cię obudziliśmy. Gdzie ta karetka? rzucił ojciec w pustkę.
Pustka odpowiedziała dzwonkiem do drzwi, więc ojciec pobiegł otworzyć. Henio nie wiedział, czy się ubrać, czy zostać. Ale weszli sanitariusze, od razu podeszli do mamy, zadając dziwne pytania:

Od kiedy skurcze? Co ile? Odeszły wody? Gdy mama złapał kolejny skurcz, odpowiadał ojciec.

Nikt na Henia nie zwracał uwagi, więc się wymknął. Gdy wrócił ubrany, rodzice wychodzili z mieszkania. Mama szła w szlafroku i kapciach. W drzwiach ojciec się odwrócił.

Zaraz wrócę, a ty tu posprzątaj. Chciał coś dodać, ale mama jęknęła i zwisła mu na ramieniu.

Henio stał jeszcze chwilę, wpatrzony w drzwi, wsłuchany w dziwną ciszę. Potem wrócił, spojrzał na zegarek. Mógł jeszcze spać dwie godziny. Poskładał kanapę, zebrał porozrzucane rzeczy i poszedł do kuchni.

Ojciec wrócił, gdy Henio szykował się do szkoły.

No i? Urodziła? spytał, próbując odgadnąć odpowiedź po jego twarzy.

Jeszcze nie. Nie wpuścili mnie. Nalej mi herbaty.

Henio postawił przed ojcem kubek, zrobił kanapki.

Idę?

Idź. Zadzwonię, gdy będą wieści.

Henio spóźnił się do szkoły.

Kowalski raczy nas zaszczycić swoją obecnością. Dlaczego spóźnienie? spytał matematyk.

Wzywaliśmy karetkę, mamę zabrali do szpitala.

Przepraszam, siadaj złagodniał nauczyciel.

Jego matka rodzi! wrzasnął Nowak, a klasa wybuchnęła śmiechem. Henio błyskawicznie się odwrócił.

Cicho! Kowalski, siadaj. A co tu śmiesznego?

Ojciec wezwał ostatniej lekcji.

Mogę wyjść? podniósł rękę Henio.

Naglące? Do dzwonka dwadzieścia minut, wytrzymasz. I schowaj telefon powiedziała polonistka.

Jego mama w szpitalu znów wrzasnął Nowak, ale tym razem nikt się nie zaśmiał.

Dobrze, idź pozwoliła polonistka.

Co, tato? spytał Henio, wychodząc na korytarz.

Dziewczynka! Trzy kilo sto gramów! Uff ojciec odetchnął z ulgą.

No i? spytała polonistka, gdy wrócił.

Wszystko dobrze, dziewczynka odpowiedział automatycznie.

Kowalski będzie teraz niańką! znów rechotał Nowak. Klasa wybuchnęła śmiechem, zagłuszając dzwonek.

Ola dogoniła go na ulicy i szła obok.

A ile twoja mama ma lat

Idź do oryginalnego materiału