Teściowa nazywa moje dzieci „nieprawdziwymi” wnukami, bo nie jestem jej córką

twojacena.pl 1 tydzień temu

Teściowa uważa moje dzieci za „nienaturalne” wnuki — bo nie jestem jej córką

Zawsze myślałam, iż miałam szczęście do męża. I do jego rodziny również. Tomasz — dobry, spokojny, opanowany. Jego mama, Aldona, to inteligentna, wyważona kobieta, która potrafi zachować granice i nie wtrącać się w cudze życie. Co najważniejsze — nigdy nie rzucała mi uwag prosto w twarz, wszystko mówiła delikatnie, z szacunkiem. Byłyśmy przyjaciółkami, naprawdę. choćby w drobiazgach nie było między nami konfliktów, i naiwnie sądziłam, iż to właśnie ta „wymarzona teściowa”, o której mówią w bajkach.

Siostra męża, Kasia, mieszkała w Krakowie, wyszła za mąż długo przed nami, ale nie śpieszyła się z dziećmi. Mówiła, iż chce najpierw żyć dla siebie, zrobić karierę, podróżować. Dlatego pierwszymi wnukami rodziców Tomka zostały nasze dzieci — Kuba i mała Zosia.

Teściowie nie mogli się nimi nachwalić. Prezenty, święta, uwaga, ciepłe słowa, zdjęcia na półkach i ścianach — wszystko to tworzyło wrażenie pełnej, szczęśliwej rodziny. choćby Zosia nazywała babcię „drugą mamą”. Byłam szczęśliwa, iż moje dzieci mają tak ciepłą relację z rodziną ojca. A Aldona nie raz powtarzała:
— Daliście nam największe szczęście! Macie takie wspaniałe dzieci. Mam nadzieję, iż Kasia też kiedyś nas tym uszczęśliwi.

I ten dzień nadszedł. Pod koniec zeszłego roku Kasia zadzwoniła z wiadomością, iż jest w ciąży. euforia w domu sięgała sufitu — łzy szczęścia, telefony do rodziny, dyskusje o imieniu. choćby moja Zosia biegała po mieszkaniu, krzycząc: „Będę miała kuzynkę! Albo kuzyna!”

Ale, jak to często bywa, prawdziwe pęknięcia w relacjach ujawniają się właśnie w chwilach wielkiej radości.

Wszystko zaczęło się od zwykłego spaceru w parku. Szłam z Kubą, karmiliśmy kaczki nad stawem. Spotkałam sąsiadkę — Martę, z którą kiedyś rozmawiałam, gdy mieszkaliśmy w starej kamienicy. Zamieniłyśmy kilka słów, i nagle zapytała:
— No i co, Kasia już urodziła?

— Nie, jeszcze czekamy. Lada dzień — odpowiedziałam, uśmiechając się.

I wtedy rzuciła zdanie, od którego zrobiło mi się zimno w środku:
— No cóż, teraz twoja teściowa doczeka się prawdziwych wnuków. Wszystko się zmieni, sama rozumiesz.

— Jak to prawdziwych? — spytałam, nie wierząc własnym uszom.

— No, ty nie jesteś jej córką. To raz. A kiedy córka ma dziecko — to co innego, bliższe jakoś, prawdziwsze. Z czasem sama zobaczysz.

Odeszłam z tego rozmowy jak we mgle. Te proste, niby niewinne słowa wypaliły dziurę w moim sercu. Więc moje dzieci są „nienaturalne”? Bo urodziły się nie od córki, tylko od syna? A jeżeli tak myślą sąsiedzi — to czy moja teściowa, ta mądra i dobra, też tak uważa?

Długo nie mogłam wyrzucić tych myśli z głowy. Przypominałam sobie wszystko: jak Aldona trzymała Zosię na rękach, jak grała z Kubą w „chińczyka”, jak nazywała ich swoim „szczęściem”. Czy to wszystko było… nieprawdziwe? Czy może było, ale teraz się zmieni?

Kasia urodziła chłopca. Nazwali go Michałem. I rzeczywiście, od tamtej pory wiele się zmieniło. A przynajmniej ja zaczęłam zauważać to, czego wcześniej nie widziałam.

Zdjęcia Kuby i Zosi znikały z półek, a ich miejsce zajmowały fotografie Michałka. Rzadziej zapraszano nas w odwiedziny. A w rozmowach coraz częściej słychać było: „A u Kasi…”, „A Michaś taki mądry…”, „Żeby Zosia i Kuba wzięli przykład z bratanka”.

Nie zazdroszczę. Nie jestem zazdrosna. Ale bolało.

Bo starałam się. Bo kochałam i wierzyłam w szczerość tych relacji. Bo moje dzieci to te same dzieci, te same wnuki, tak samo z krwi i kości, choćby jeżeli przez syna. A teraz siedzę i myślę: czy w tych okrutnych słowach Marty jest jakaś prawda? Czy teściowie naprawdę dzielą wnuki na „prawdziwe” i „takie sobie”?

Nie chcę kłótni. Nie chcę wyjaśnień. Ale gorycz we mnie pozostaje. Gorycz świadomości, iż miłość może mieć warunki. choćby do dzieci. choćby do wnuków.

Powiedzcie mi: czy też tak miałyście? Czy wasze dzieci były w rodzinie dzielone na „lepsze” i „gorsze”? A może to tylko moja chora wyobraźnia?

Idź do oryginalnego materiału