Dla jednych toksyczna babcia to taka, która nie ma czasu dla wnuków. Dla innych to babcia, która co prawda wspólnego czasu nie odmawia, ale jednocześnie obraża i wyśmiewa, spiskuje, podważa autorytet rodziców i mąci w rodzinie. Jeszcze inni twierdzą, iż toksyczna babcia to twór wymyślony, uderzający w święty mit Matki Polki, kobiety, która jest troskliwą mamą, a następnie zamienia się w kochającą babcię. Wiele osób sądzi, iż o tym nie wolno pisać czy mówić, iż każdy się stara (i to wystarczy), a jeżeli choćby coś tam nie wychodzi, to dlatego, iż jest tylko człowiekiem i mylić się może. A jaka jest prawda? Czy toksyczna babcia istnieje i czy jest na nią sposób?

Nie lubię być z wnukami
Tego lata pewnego dnia stałam w kolejce do kasy. Przede mną oczekiwały na swoją kolej dwie starsze osoby, na oko koło siedemdziesięcioletnie. Najpierw jedna z nich ponarzekała na niewygodne wózki zakupowe, by płynnie przejść do opowieści o wnukach. Skupiła się, jak to dobrze, iż jej dzieci w końcu zrozumiały, iż ona wnuków na wakacje nie chce, bo najlepiej czuje się sama z mężem w domu, iż ona już nie ma głowy do dzieci, iż chce mieć spokój i bardzo dobrze, iż tego lata nikt się do niej nie pofatygował.
Dla jednych wypowiedź takiej babci będzie oburzająca. Padną argumenty, jak ona może. Teraz co prawda cieszy się spokojem i czasem z mężem, spędzanym na swoich zasadach, jak to podkreśliła na leniuchowaniu na kanapie, jednak co będzie później? Czy kobieta ta będzie równie sceptycznie nastawiona do wnuków, gdy te dorosną i staną się mniej wymagające? Czy wtedy zacznie narzekać, iż do niej nie dzwonią, iż nie są z nią zżyte? A może będzie oczekiwała, iż gdy zachoruje, to inni ochoczo zaczną ją odwiedzać, opiekować się nią? Co zrobi, gdy zabraknie męża? Czy będzie konsekwentnie spędzać czas w swoim „świętym spokoju sama w domu”? A może zacznie narzekać na samotność?
Inni będą odmiennego zdania. Powiedzą, iż babcia swoje dzieci odchowała i teraz ma prawo robić, co chce, iż nikt nie może niczego od niej wymagać. W sumie to prawda. Jednak jednocześnie prawdą jest, iż taka babcia nie powinna też niczego oczekiwać od innych. Mianowicie nie powinna zakładać, iż ktoś będzie chciał jej pomóc. W myśl zasady dzieci na świat się nie pchały, robiły wszystko, żeby zadbać o własne dzieci i nikomu ani one, ani wnuki nie są niczego winne…babcia powinna być konsekwentna i… wszystkich zostawić w świętym spokoju.
Niech każdy żyje dla siebie.
To niby prawda, ale czy takie myślenie – każdy sobie – jest dobre? Czy nie mamy prawa w rodzinie sobie pomagać? Czy nie możemy oczekiwać wsparcia? Niekoniecznie obciążać babci wnukami przez miesiąc, ale już tydzień czy dwa w wakacje czy to rzeczywiście tak wiele?
Wiem lepiej
Z jednej strony lepiej nie opiekować się wnukami niż robić to źle. I o to często się rozchodzi, iż rodzice czegoś wymagają (na przykład respektowania własnych zasad), a babcie wiedzą lepiej i nie chcą się do nich stosować. Uważają, iż skoro dzieci są z nimi, to mogą robić co chcą. I tu niestety zaczyna się zgrzyt. Bo tak zwane rozpieszczanie wnuków przez dziadków, które wszystko usprawiedliwia, bywa niebezpieczne i choćby niezdrowe.
O ile skakanie po łóżku u babcia (bo u babci można, w domu nie) może skończyć się co najwyżej złamaniem ręki lub nadwyrężeniem autorytetu rodzica, który na to nie pozwala i w domu będzie miał problem, żeby zapanować nad dzieckiem, o tyle już podawanie dziecku produktów spożywczych, na które jest ono uczulone (w tajemnicy przed rodzicami, bo „trochę nie zaszkodzi”), może skończyć się poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi. Zasady u babci, które będą zrozumiałe dla szkolniaka, ale nie zawsze przedszkolaka to jedno, ale podkopywanie autorytetu i wiary w rodziców to drugie. Istnieje niestety cienka niebezpieczna linia między czymś, co pozostało ok, a tym, czego nie należy robić. Najgorzej, gdy babcia uważa, iż wie lepiej i absolutnie nie ma ochoty posłuchać, co do powiedzenia mają jej dzieci.
Manipulacje
Toksyczna babcia manipuluje. Działa na niekorzyść własnych dzieci i rodziny, często mąci w białych rękawiczkach, w taki sposób, żeby nie można było jej niczego zarzucić.
Zamiast ewentualne wątpliwości wyjaśniać z rodzicami twarzą w twarz, to mąci w głowie dzieciom. Próbuje je przeciągnąć na swoją stronę, krytykuje rodziców. Nie rozwiązuje problemów w dojrzały sposób. Nie ma szacunku do granic. Przeciwnie robi wszystko, żeby wykorzystać swoją sytuację. Nie jest uczciwa, mówi jedno, robi drugie. A najgorsze w tym wszystkim, iż tracą na tym dzieci…osoby całkowicie bezbronne.
Ciągłe krytykowanie
Toksyczna babcia jest także mistrzem krytykowania. Nie sposób jej zadowolić. Ma bardzo destrukcyjny wpływ na innych. Zamiast budować i wspierać ciągle szuka dziury w całym. To dlatego przebywanie z nią nie należy do przyjemności. Wyczuwa się jej energię…
Niestety zamiast motywacji do wzrostu i bycia razem jest ciągła walka o wpływy. O to niestety często się rozchodzi, iż babcia nie chce oddać pola. Uważa, iż powinna o wszystkim decydować. Także o losie swoich wnuków. I przy tym nie musi liczyć się ze zdaniem nikogo innego….
Brak gotowości do nauki
Największy problem toksycznej babci to jednak samouwielbienie i brak jakiegokolwiek dystansu do siebie i woli pracy nad sobą.
Trudno bowiem rozmawiać z kimś, kto działa na takich samych zasadach od lat, nie da sobie nic powiedzieć, uważa, iż zawsze ma rację, nie ma w sobie empatii i gotowości do zmian. To chyba główny zarzut. Działać źle to bowiem jedno, ale utrzymywać, iż wszystko jest w porządku – to drugie. Tego nie da się wybaczyć… zwłaszcza gdy z powodu głupoty robi się komuś krzywdę i nie da się sobie tego przetłumaczyć.
Niestety toksyczna mama zwykle staje się toksyczną babcią. Chyba, iż we właściwym momencie przejrzy na oczy i rozpocznie trudną, ale konieczną pracę nad sobą….wtedy jest szansa, iż będzie lepszą babcią niż mamą. Niestety chyba nie za często to się zdarza.