Twój sześcioletni wnuk: nieznajoma zatrzymuje mnie na ulicy, ale mój syn zaprzecza

polregion.pl 2 tygodni temu

Wracałam z pracy, zmęczona jak zwykle, zatopiona w myślach o kolacji do przygotowania i jutrzejszym spotkaniu w pracy. Nagle usłyszałam za sobą czyjś głos:

Przepraszam! Halina Nowak?

Odwróciłam się. Przede mną stała młoda kobieta z chłopcem około sześciu lat. Mówiła niepewnie, ale w jej oczach widać było determinację.
Nazywam się Kinga powiedziała. A to twój wnuk, Kacper. Ma już sześć lat.

Najpierw pomyślałam, iż to kiepski żart. Ani ona, ani dziecko nie byli mi znani. Zaskoczenie odebrało mi mowę.
Przepraszam, ale chyba się pani pomyliła? wykrztusiłam w końcu.

Kinga mówiła dalej z przekonaniem:
Nie, nie mylę się. Twój syn jest ojcem Kacpra. Długo milczałam, ale uznałam, iż masz prawo to wiedzieć. Nic nie chcę. Oto mój numer. jeżeli zechcesz go poznać, zadzwoń.

Zostawiła mnie oszołomioną i odeszła. Stałam na chodniku, ściskając w dłoni karteczkę, zaciśnięte pięści. Natychmiast zadzwoniłam do swojego jedynego syna, Marcina.

Marcin, czy kiedykolwiek spotykałeś się z Kingą? Masz dziecko?
Mamo, daj spokój To było krótko. Była dziwna, potem twierdziła, iż jest w ciąży. Nie wiem, czy mówiła prawdę. Zniknęła. Wątpię, żeby to był mój syn.

Jego słowa mnie zaniepokoiły. Zawsze mu ufałam. Wychowałam go sama, harując na dwóch etatach, by miał lepsze życie. Stał się szanowanym specjalistą, ale nie założył rodziny. Często mówiłam mu o dzieciach, marząc, by zostać babcią. A teraz nagle znikąd pojawia się wnuk.

Następnego dnia zadzwoniłam do Kingi. Nie zdziwiła się.
Kacper ma sześć lat. Urodził się w kwietniu. Nie, nie zgadzam się na testy. Wiem, kto jest jego ojcem. Rozstaliśmy się, gdy byłam w ciąży. Nie kontaktowałam się wcześniej, bo radziłam sobie sama. Pomagają mi rodzice. Jesteśmy w porządku. Przyszłam tylko dla Kacpra zasługuje, by poznać babcię. Możesz, jeżeli chcesz, być częścią jego życia. jeżeli nie, zrozumiem.

Odłożyłam słuchawkę i długo milczałam. Z jednej strony nie mogłam ignorować wątpliwości Marcina. Z drugiej w spojrzeniu Kacpra dostrzegłam coś znajomego. Jego uśmiech. Gesty. A może to tylko moje pragnienie bycia babcią?

Tego wieczoru patrzyłam w noc przez okno, wspominając poranki, gdy odprowadzałam Marcina do szkoły, wspólne posiłki, jego pierwszy dzień w szkole. Czy naprawdę zostawił kobietę w ciąży? A może to dziecko nie było jego?

Mimo wszystko czułam dziwne ciepło na myśl o Kacprze. I złość na siebie za te wątpliwości. Nie żądałam dowodów, gdy urodził się Marcin. Dlaczego miałabym ich żądać od Kingi? Dlaczego nie mogłam po prostu uwierzyć?

Nie podjęłam decyzji. Nie oddzwoniłam. Ale za każdym razem, gdy przechodziłam tamtą ulicą, wpatrywałam się w twarze. Nie wiedziałam, czy Kacper jest moim wnukiem. Ale nie mogłam o nim zapomnieć. Sen babci nie umiera tak łatwo. Może któregoś dnia wykręcę ten numer. Choćby po to, by poznać chłopca, który nazwał mnie babcią.

Czasem rodzina to nie krew, ale serce. A otwarcie się na nieznane może przynieść najpiękniejsze niespodzianki.

Idź do oryginalnego materiału